Az dziwne, ze film nie nosil podtytulu - "Spadkobiercy Rosemary", tak duzo w nim
odwolan do slynnego filmu Polanskiego: ten sam nastroj, ta sama histeria glownej
bohaterki,wrecz malpujacej gre Farrow. Ciekawe,czy fryzura Charlize tez jest przypadkowa
czy tez specjalnie wzorowana na Mii. Fabula strasznie przewidywalna, Johnny Depp
denerwujacy z tym wiecznym zuciem gumy. Film ma tylko jedna niezaprzeczalna zalete -
Charlize Theron, lubie ja ogladac nawet w najgorszym filmie.