Nie jaram się żużlem, a po obejrzeniu tego filmu mam dwa wnioski. 1- żużel to sport dla marginesu społecznego 2- żużlowcy żyją bardzo krótko. To tyle, jeśli chodzi film o sporcie. Jeżeli to miał być film o miłości to sorry, ale to było jakieś nieporozumienie. Także pytanie zadane przez poprzednika "o co chodziło w tym filmie?" jest bardzo zasadne i podpisuje się pod nim. Ma jakieś pozytywy? ma, dwa. jeden to zdjęcia. drugi to wyszedł chyba zupełnie przypadkiem i w sposób niezamierzony. Ten film całkiem nieźle pokazuje zespół stresu pourazowego - psychologiczny zespół reakcji obronnych, który dotyka tych, co doświadczyli lub byli świadkami tragedii lub straty. To czego doświadcza Lowa to właśnie PTSD. I film mógłby być całkiem niezłym dramatem psychologicznym, gdyby nie był ... no właśnie czym? Bo nie jest to kino rozrywkowe, choć tak jest reklamowany.