z pewnością należy się za zdjęcia, które kręcono w rekordowo długich ujęciach tak, że mamy wrażenie jakbyśmy byli trzecim z żołnierzy i wędrowali razem z tą pechową dwojką. Ponadto kręcono je przy świetle zastanym nie wspomagając się sztucznym, więc ukłon głęboki operatorom się należy. Świetną robotę i ogromną pracę wykonali scenarzyści, scenografowie, kostiumolodzy, charakteryzatorzy. A sama akcja jest niestety banalna, mało ciekawa i nie zmiana nastawiania widza końcowa informacja, że film powstał rzekomo na prawdziwych faktach. No i całość zalatuje mocno propagandą - tym razem w wykonaniu anglosaskim. Co w sumie na jedno wychodzi. Dlatego tym bardziej docenić należy filmy o tematyce wojennej, które potrafią być od niej wolne, a jest ich naprawdę mało. Chyba Stalingrad można do takich zaliczyć?
P. S. Aby z pestek wyrosly wiśniowe drzewa, muszą być na nich najpierw owoce. Z kwiatów raczej nic nie wyrośnie...