Film jak na katastroficzny to jest bardzo słaby.
Szukam plusów i nie mogę za dużo ich znaleźć,ogólnie zastanawia mnie fakt jakim cudem ta fala dotarła aż na tybet i jeszcze z takim impetem wlała się między najwyższe szczyty świata. Moje pytanie teraz brzmi to jaka wysokość tej fali musiała być i siła żeby tak daleko w głąb lądu się dostać i to jeszcze na najwyższąwyżyne świata tybetańska,znacie logiczne wyjaśnienie?;p
Poza tym co to za koniec świata,żeby tylko fala zmyła troszkę lądu przy plaży,jakieś wyrwy w płytach tektonicznych na kaliforni i ta paradoksalna fala na tybecie:p Dużych zniszczeń jak na koniec świata to nie było,ogólnie koniec świata to marny to był;p
Oczywiście śmieszne były te akcje,że wszystko im się udawało,takie to żałosne,jeśli takie akcje miały na mnie zrobić wrażenie i wywrzeć mega emocje,że : woah oni zaraz spadną,to nie możliwe,a tu nagle gong i lecą w przestworza z happy ednem kolejnym;p Takich akcji fartownych stulecia mieli multum w tym filmie;p
końcówka też z zajebistym happy endem nie ma co,John Cusac wymiata;p
ogólnie pomysł z tymi arkami noego marny oj marny...ocena nie ma prawa sięgać wyżej jak 2;p Do "Pojutrze to temu filmowi daleeeko"