Moja ocena to 10/10, a to dlatego że lubię filmy katastroficzne. Fajne
efekty, fabuła no też ok. W kinie rzeczywiście czasami nudnawo się robiło,
ale jak dla mnie i tak super:D
Właśnie o to chodzi, ta produkcja jest dla tych co lubią tego typu filmy. Dlatego też nie rozumiem po co łażą do kin naturalni malkontenci i Ci co cenią inne gatunki filmowe? ... by pobiadolić?
Efekty specjalne byłe na 200%.
Fabuła była piętą achillesową filmu np. 1.5 kilometrowa fala ale to w końcu ma byc armageddon.
W błędach filmowych największym była chyba scena jak antonov spadł i eksplodował jak niczym jagby miał pełne baki i wiózł cztery pełne cysterny benzyny!!!
Moim zdaniem tradycyjny film o zagładzie lub katastrofie, czyli wspaniałe efekty specjalne jak na swój czas( jak "independace day") i taka sobie fabuła.
Niektórzy piszą żeby nie iśc na ten film, według mnie ten kto na niego pójdzie nie pożałuje zbyt dużo a nawet przerazi go skala zagłady!
Ja tez lubię filmy katastroficzne, ale niestety nie kojarzę żadnego bardzo dobrego (dobrego chyba też nie ):P
Bo film katastroficzny nie jest mdłą historyjką o miłości, którą można nakręcić w zasadzie bezkosztowo. Filmy katastroficzne zawsze są drogie i nie każdego reżysera na nie stać, nie każdy znajdzie producenta finansującego własną wizję.
Emmerich ma odpowiednie kontakty i to widać po jego całej twórczości.
Na szczęście są ludzie którzy doceniają wkład pracy w produkcje które tworzy... i to cieszy :)
No zgadzam się z Tobą. Dobrze że nie tylko mi się podobał ten film.
Myślałam, że zaraz pod moją wypowiedzią będą komentarze w stylu 'jak Ci się
to może podobać?' itd., ale się myliłam:D
Gwarantuję ci, że tych, którym 2012 się naprawdę podobał jest zdecydowanie więcej niż przemądrzałych pseudokrytyków :)
Pozdrawiam
Italodrone, a skąd ta pewność, czym gwarantujesz: swoim słowem, czy czymś równie nieważnym? Przeprowadziłeś jakieś badania na reprezentatywnej grupie? Twoje zaangażowanie w promocję tego filmu jest doprawdy rozczulające.
Hę że co i jak , a no fakt już lepiej ... wiem użyjesz moje onomatopeje przeciwko mnie.... walcz
Człowieku, jak już musisz pisać, to rób to w miarę poprawnie, bo cały misterny zamysł, żeby mnie poruszyć, czy wręcz obrazić, bierze w łeb. Nie piszemy: użyjesz moje onomatopeje, tylko użyjesz moich/mojej. To raz, dwa: chętnie bym zwrócił użytą przez ciebie onomatopeję przeciwko tobie, ale jakoś nie mogę jej znaleźć. Mógłbyś pomóc?
Jesteś zajebisty, chyba trzeba by było sie na ciebie zesrać byś przestał do mnie pisać. Ale jak tak bardzo ci zależy to pisz pisz.. nie marnuj czasu .. pisz i dogadzaj mi :D
Ej, najpierw piszesz, żeby się od ciebie odstosunkował, a teraz, żebym pisaniem zrobił ci dobrze? Wcześniej dwukrotnie używasz tego magicznego EOT, a potem znów do mnie przemawiasz? Wyczuwam w tobie jakąś niepewność. Czego NAPRAWDĘ chcesz, italodrone? Wyznaj to wreszcie, ulży ci.
Wiesz co, tak marnego "kogoś" to ja pierwszy raz w życiu widzę, zero honoru.. sram na ciebie ciepłym gównem a ty słodko mi rowek liżesz :)
Jeżeli jesteś takim zboczonym masochistą to kontynuuj.. ulżę ci.
Wyjawię ci sekret: mnie to twoje pisanie kompletnie nie dotyka. A wiesz dlaczego? Bo to w jaki sposób piszesz, te twoje fekalne wulgaryzmy, świadczy tylko i jedynie o tobie. Powiem, żeby nie było nieporozumień: świadczy o tobie mówiąc oględnie, nie najlepiej.
Jeżeli już to świadczy o obu rozmówcach.
Ciebie nie mozna obrazić więc czym ty jesteś? Wulgaryzmy to najmnieszy problem. Prawdziwa zgroza (dla mnie) to rozmowa z "człowiekiem" bez honoru i bez najmniejszego szacunku do własnej osoby. Jeżeli pozwalasz pomiatać sobą to czego oczekujesz? Z mojej strony taka rozmowa nie różni się od zwykłej wizyty w WC. I nie mam teraz zamiaru być wulgarny.
Żyj w swoim świecie. Napisz lub nie..twoja reakcja na moje słowa jest nic nie warta, więc daruję sobie.. straciłem na pisanie do twojego nicka już zbyt wiele czasu...
Wiesz, kolejna twoja deklaracja, że już do mnie nic nie napiszesz, nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Zaklinasz rzeczywistość, piszesz o sponiewieraniu, bo to utwierdza cię w przekonaniu, że ty jesteś w tej potyczce górą. Ale każdy mój post do ciebie wytrąca cię z tego przeświadczenia, więc zalewasz je kolejnymi, nużącymi już, fekaliami, myśląc, że to mnie obrazi, że spasuję. Ty nie jesteś w stanie tego zrobić. Za grubo jesteś ciosany i brak ci finezji. A o inteligencji czy poczuciu humoru nie ma tu co mówić.
Pokazałem twoją prawdziwą, obrzydliwą, trzeba to powiedzieć wprost, naturę. To także, jak myślę, po części wina tych kiepskich, brutalnych czy kiczowatych filmów, którymi się karmisz. Cechy, które wykluczają cię z grona poważnych dyskutantów, to nieumiejętność rzeczowej dyskusji, chowanie się za inwektywami, obrażanie tych, którzy myślą inaczej niż ty. Bo w gruncie rzeczy, tam w głębi, wiesz, że masz kiepski gust filmowy, że zachwycają cię rzeczy średnie, przeciętne, a w większości słabe, nieudane.
I dlatego, że to ci uświadamiam, nie umiałeś zakończyć naszej znajomości. I teraz też, mimo kolejnych gorących deklaracji, i następnej żałosnej próby, jak ty to nazywasz, pomiatania mną, nie będziesz tego potrafił.
Jasne...
Jakby w filmie grali sami 90-cio letni Indianie to też by nie było o czym mówić - w końcu najważniejsze są efekty i skala zniszczeń ...
Jak dla tych co lubią dobre efekty wizualne to film jest ok. Fakt, zero konkretnej fabuły, ale skoro twórcy postawili na widowisko, to raczej nie ma co na nią liczyć. Ogólnie spoko:)
Spoko i nie spoko, zależy od stopnia percepcji jaki posiada dany widz..
Idąc na rewelacyjną sztukę do teatru założę się że będzie ci przeszkadzał smród na sali, mimo że idąc w takie miejsce nie ma co się spodziewać celowej aromatyzacji sali..
Każdą rzecz można oceniać jako "in plus" "na zero" i "poniżej zera",
w takim filmie wystarczy jeśli fabuła będzie "na zero" i nikt się nie będzie czepiał, tymczasem w 2012 jest grubo poniżej zera...
Wypiszcie 10 fajnych przez was filmów o katasrofie, zagładzie itd.
Zobaczymy jakie będą rezultaty.
Ludzie tak marudzą, narzekają i w ogóle że to film jest przesycony patosem i scenami które w życiu prawdziwym nie miały by miejsca ale... jednak chodzą na takie filmy :>
Lud i tak wali do kin na ten film drzwiami i oknami a sale kinowe są pełne. Wiadomo, że ten film to jeden wielki efekt specjalny i mimo wad, które posiada, nie żałuję wydanych 9zł na bilet w ramach śród w orange heh. Podczas oglądania takich filmów WYŁĄCZCIE myślenie, bo sobie tylko psujecie oglądanie. Cieszcie się widowiskiem. Po co analizować, że samolot wybuchł chociaż nie miał w sobie paliwa, że awionetka nie spłonęła i mimo niskiej prędkości, którą miała na liczniku, jednak zdołała wystartować, chociaż realnie nie byłoby to możliwe, że główny bohater zawsze wychodzi cało z opresji? Przecież wiadomo, że nie zginie heh. Ten film ma dostarczyć rozrywki, oczarować widza doznaniami wizualnymi i dźwiękowymi i choćby z tego powodu warto na niego iść do KINA.
Najśmieszniejszy moment w całym filmie - odpalają Bentleja - Rosjanin mówi: engine, start! cała sala w śmiech xD
Dobra za dużo pozytywnych opini, trza troche pokrytykować :D
"Lud i tak wali do kin na ten film drzwiami i oknami a sale kinowe są pełne. "
Tak też chciałem bardzo iść na ten film ale to efekt reklamy medialnej, teraz żaluję.
"Podczas oglądania takich filmów WYŁĄCZCIE myślenie"
Jak to się robi ?
Ja zawsze myślę nieważne czy oglądam film czy podpisuję umowę w banku, i nie wiem jak mógłbym zatrzymać ten proces ?
"Cieszcie się widowiskiem."
Tak, tu duży + efekty były super
"Po co analizować, że samolot wybuchł chociaż nie miał w sobie paliwa, że awionetka nie spłonęła i mimo niskiej prędkości, którą miała na liczniku, jednak zdołała wystartować, chociaż realnie nie byłoby to możliwe, że główny bohater zawsze wychodzi cało z opresji?"
Ponieważ to jest nierealne, a jeżeli coś jest nierealne to drażni, prawdopodobieństwo ujścia z życiem tych osób było bardzo małe, a ja nie lubię gniotów a'la Rambo gdzie świat się wali miliardy ludzi giną, a gostek ze wszystkiego wychodzi bez zadrapania.
"Przecież wiadomo, że nie zginie"
Niestety, realistą pozostaje czekać aż stworzą film w którym ludzie funkcjonują jak ludzie a nie jak super maszyny, których nie da się zniszczyć.
"Ten film ma dostarczyć rozrywki, oczarować widza doznaniami wizualnymi i dźwiękowymi i choćby z tego powodu warto na niego iść do KINA."
Nie wyłączyłem myślenia więc nici z oczarowania :/
"Najśmieszniejszy moment w całym filmie - odpalają Bentleja - Rosjanin mówi: engine, start! cała sala w śmiech xD"
Racja to było śmieszne, był to jeden z nielicznych momentów dzięki którym oceniłem film na 4/10, a nie 1/10.
Jednak film ten zaliczył bym do parodi filmu katastroficznemu niż jako film katastroficzny.
Rzeczą, która mnie jeszcze drażniła było ukazanie NWO w całej okazałości: Ameryka,Chiny,Rosja i Unia Europejska ( oczywiście bez Polski ).
Jak chcesz film który się źle kończy to mam świetną propozycje.
"Ostatni Brzeg"
jest starsza i nowsza wersja tego filmu, też o zagładzie ludzkości.
Uwielbiam filmy katastroficzne i co? Po trailerach spodziewałem się naprawdę wiele. A tu kicha... Fabuła, gra aktorów i caała masa absurdów... A efekty? Niestety same efekty nie tworzą filmu, a i te w większości wyglądają dość sztucznie... daje 3/10 i dodam, że to tylko i wyłącznie moja opinia i można się z nią zgadzać bądź nie.
Mi średnio mi się podobał.Szczerze to spodziewałam się czegoś lepszego.Niewiele było w tym filmie zaskakujących momentów.Taki sobie komercyjny film o zagładzie ziemi.
..po tych wszystkich komentarzach spodziewałam się totalnej masakry, ale jakoś podczas seansu cieszyłam się jak dzieciak, z tego co widzę na ekranie :D
totalna rzeźnia, rozwałka, wybuchy, powodzie i to na taką skalę.. aaaa!!! chciałam mega filmu katastroficznego i takowy dostałam.. lepszy niż mogłam to sobie wyobrazić.. bo powiedzmy sobie szczerze, czy filmy katastroficzne są ambitnymi filmami? serio, kto tak uważa? one mają jedynie pokazanie totalnej destrukcji i da możliwość popisania się chłopakom od efektów specjalnych i wizualnych.. Płonący Wieżowiec, Tragedia Posejdona, Deep Impact, Armageddon, Wulkan, Pojutrze, Twister - we wszystkich występowali zdolni i całkiem uznani aktorzy, jak np Hackman czy Swank, ale nie o nich chodziło tylko o totalne rozp ... wszystkiego!
..wg mnie film bardzo na plus, do zaliczenia i prawdopodobnie do ponownego obejrzenia przy weekendowym obiedzie rodzinnym..
Nie, absolutnie nie zgadzam się. Nie można porównywać bzdurnego kina rozrywkowego jakim jest 2012 z Płonącym wieżowcem i Tragedią Posejdona. Główny powód jest taki, że w tych dwóch ostatnich bohaterowie byli z krwi i kości, postacie w tych filmach były świetnie napisane i znakomicie zagrane, były przekonujące i nie banalne. Ich dylematy były prawdziwe, można się było z nimi utożsamiać. A w filmie tym wcale nie chodziło o, jak piszesz, o totalne cośtam wszystkiego.
A w 2012? No sory, tak papierowych i stereotypowych ról dawno nie oglądałem. Tak durnego scenariusza też ze świecą próżno szukać.
Po Tragedii Posejdona byłem nieźle potłuczony, miałem świadomość obcowania z dziełem filmowym, nie tylko w sensie kina katastroficznego, ale w ogóle. Po 2012 czułem tylko niesmak.
.zakładasz, że uważam 2012 za film bardzo dobry, ale dla mnie był on po prostu świetną rozrywką, przy której nie muszę wysilać mózgownicy.. tak, stereotypowy do bólu, płaski itd. miejscami były zgrzyty ale w starych filmach katastroficznych też takowe były, a jedynymi plusami które one mają, to to że były pierwsze i wyznaczyły kanon postaci jakie muszą się pojawić w filmie tego typu.
Chodzi mi o stawianie przez Ciebie na jednym poziomie 2012 i Tragedii Posejdona, i twierdzenie, że w obu filmach chodziło o to samo. Przeciwko temu protestuję. Tragedia... to wręcz traktat moralny o ludzkich postawach w obliczu zagrożenia, 2012 to nic nie znacząca filmowa wydmuszka bazująca jedynie na efektach komputerowych.
A ty znowu rzygasz na opinie ludzi myślących inaczej niż ty :(
Daj sobie człowieku już z tym spokój. Nie masz co robić w realnym świecie?
Twoja krucjata jest chora.. gdzie nie spojrzę tam jesteś, każdy wątek okupujesz i wszędzie psujesz ludziom dobry odbiór 2012.
Czy trzeba cię obrazić byś dał sobie w końcu spokój?
POZWÓL LUDZIOM LUBIĆ 2012, co masz z tego rzygania? jakieś profity czy chorą satysfakcję? ehhhhhh...
Wolontariusz bez życia czyli osoba bez jakości :(
Typowe dla dzieci neostrdy :((
no to chyba oglądaliśmy jakieś inne filmy, bo w Płonącym Wieżowcu była masa stereotypów, które potem zostały powielone, z lepszym lub gorszym skutkiem.. ja nie mam obsesji na punkcie gloryfikowania starych gwiazd, ale ludzie zdecydowanie czasem przesadzają i traktują je jak jakieś świętości.. dżizas.. to tylko filmy.. zapewne Gene Hackman przyjmujący rolę w Tragedii Posejdona myślał o egzystencjalnych problemach jego bohatera.. aha.. rajt.. a ja jestem święta
sobie protestuj do woli, bo na razie nie przedstawiłeś konkretów dlaczego niby nie można przyrównywać tych filmów do siebie, tylko się święcie oburzasz jak dziewica na widok penisa.. nic do ciebie nie mam, ale coś czuję, że zaczniesz mnie zwyzywać :]
Nie rozumiem tego motywu z Hackmanem: jakie ma znaczenie to, co myślał o swojej roli? Najważniejsze jest chyba, jak tę postać zagrał. Czy coś się zmieniło w tej materii?
Co do konkretów, to z kolei jeżeli Ty nie widzisz różnic między tymi filmami, między sposobem budowania w nich napięcia, scenariuszem, prawdopodobieństwami zdarzeń, które MOGŁBY się wydarzyć, różnic w "prawdziwości" postaci między Tragedią a 2012 to mnie z kolei ręce opadają. Napisałem, że dla mnie Tragedia to swego rodzaju traktat moralny, a 2012 to filmowa wydmuszka. Czy trzeba to uzasadniać? Czego tu nie rozumiesz? Bez żartów. Czy Cusack unikający 10 razy śmierci w zupełnie nieprawdopodobny i rzekłbym, lajtowy sposób jest dla Ciebie tym samym rodzajem bohatera, co Hackman, który przedziera z wielkim trudem z grupką ocalonych przez tonący statek, i który w końcu musi wybierać między swoim życiem, a życiem ludzi, za których wziął odpowiedzialność? To dla Ciebie podobne postacie? Sory, mogę jedynie współczuć zdolności postrzegania.
PS. Ten przykład z penisem mogłaś sobie darować. Ani śmieszny, ani zbytnio oryginalny. I co to w ogóle jest za sposób argumentowania: to TYLKO film? Wydawało mi się, że filmweb jest portalem dla ludzi, dla których kino jest czymś ważnym. Ale widzę, że dla niektórych to TYLKO kino. Tak to sobie na onecie możesz pisać, tam możesz sobie dworować z tych śmiesznych kinowanów, dla których film jest czymś ważnym. Nie wiem skąd i po co się tutaj wzięłaś.
Dla mnie pewne dzieła filmowe są ważne, kształtują w pewnym stopniu moje spojrzenie na różne tematy, wzruszają mnie, czy poruszają, itd. i nie są to dla mnie TYLKO filmy. Takim AŻ filmem jest właśnie Tragedia Posejdona. I wybacz, muszę to napisać, porównywanie, zrównywanie tych dwóch obrazów świadczy o małym obeznaniu z kinem. Z równym powodzeniem mogłabyś napisać, że w Plutonie Stone'a i Demonach wojny wg Goi Pasikowskiego chodzi o to samo, i można te filmy porównywać, bo oba są o wojnie. A Brando przyjmując rolę miał w dużym poważaniu to, z czym się zmagał w swojej głowie pułkownik Kurtz.