Odpowiedz na pytanie brzmi:
podbudowuja swoje ego, udowadniajac, jak zly jest film oraz, jak dobry
gust maja oni sami.....
Wiadomo nie od dzis: Hollywood robi w 99% filmy w ten czy inny sposob
rozrywkowe, przeznaczone przede wszystkim do tego, abyzarobic pieniadze,
a po drugie, aby pozwolic ludziom sie odmozdzyc. I super. Ja sie
odmozdzylem, mialem nieco przyjemnosci.
Uczty intelektualnej spodziewam sie po Almodavarze, i gdybym on nakrecil
taki film wtedy bylbym w szoku....
Podsumowujac: jeslii chcecie sie rozerwac i obejrzec fajne efekty
specjalne, tudziez kolejne stado cudotworcow :D i nie spodziewacie sie
wielu odniesien do rzeczywistosci (jak wielu innych intelektualisto :p
poprzedzajacych mnie w komentarzach, to warto obejrzec ten film.....
Jeden madrol napisal tu, ze on sie niczego nie nauczyl z tego filmu....
moze, gdyby uczyl sie w szkole, nie musialby teraz uczyc sie w kinie? ;p
Film z natury rozrywkowy to np: "American Pie", "Naga Broń". Film o końcu świata w którym teoretycznie ginie 6 miliardów ludzi reklamowany jako science- fiction (czyli fantastyczno- !!!!!naukowy!!!!!!) musi mieć w sobie odrobinę logiki!! Weź taki "Armageddon" może był trochę przegięty, ale była logiczna akcja, racjonalne zachowanie bohaterów i dlatego dało się to oglądać. "2012"- stek bzdur, całkowicie sztuczne postacie- gniot! Ja rozumiem, że tym co oczekiwali wielkiej rozpierduchy i niczego więcej się spodobałao, ale byli też tacy, którzy poszli lub pójdą na ten film w oczekiwaniu, że ktoś pofatygował się napisać scenariusz! Pozdrawiam i ciesze się, że przynajmniej część widzów nie uważa pieniędzy wydanych na obejrzenie tego filmu za stracone.
Sam sobie w sumie odpowiedziales na wlasne zarzuty: problem jest nie w
filmie, lecz w waszych oczekiwaniach. Jesli wiadomo, ze dany rezyser
robie takie filmy, a nie inne, a ktos sie spodziewa po nim czegos
innego, to kogo nalezy winic?
Poza tym jako rozrywkowe wymieniles jedynie komedie, uwazasz ze czas
mozna dobrze spedzac jedynie smiejac sie? "Zmierzch" traktujesz zapewne
jako rozprawe filozoficzna?
Ani mi sie sni bronic tego filmu: mnie sie podobaly efekty i tylko dla
nich ten film obejrzalem! Nie zarzucam filmowi, ze pokazuje limuzyny
skaczace na kanionami, bo ja wiem, ze to bzdura, wie to rezyser i kazdy
inny..... czym tu sie dziwic.
James Bond to taki sam stek bzdur, a mimo to za kazdym razem mnostwo
ludzi go oglada.
Wiecej spodziewam sie po "Avatarze", bo uwazam Camerona za znacznie
lepszego rezysera.
I znow podsumuje: znajac sposob w jaki Hollywood produkuje film ja sie
NIE DZIWIE, ze "2012" jest jaki jest, spelnil moje oczekiwania. Moze
sprobuj dostosowac swoje do rzeczywistosci? Bo nie wierze, ze pan
Emmerich przeczyta twoje komentarze i pod ich wplywem dozna
nieoczekiwanego olsnienia, a ty sie tylko niepotrzebnie irytujesz :)
Ja np.: nie znosze seriali i ich nie ogladam, po co mam sie wkurzac, ze
ktos mi robi wode z mozgu? Przeciez nie namowie tworcow "Klanu" do
zmiany konwencji, nie?
Ja nie szedłem na ten film żeby się czegoś nauczyć, szedłem bo oczekiwałem dobrej rozrywki w stylu wcześniejszych filmów Emericha. Zgodzę się, że filmy rozrywkowe nie muszą być ambitne (Dzień Niepodległości, Gwiezdne Wojny, 300), ale jednak oczekuje się, że film będzie tworzyć spójną całość. Tymczasem w filmie dzieje się dużo bez praktycznie jakiegokolwiek wyjaśnienia (znaczy jest ono w postaci kilku minutowego wstępu na początku!). Sam film poza efektami nie wnosi zupełnie nic. Pojawiają się dłużyzny, całość jakby pozbawiona scenariusza. Po filmie odniosłem wrażenie, że twórcy podeszli do tego filmu tak: "wydamy kupę kasy na efekty, zrobimy zupełny kosmos, a pomiędzy efekty po wlepiamy jakieś tam scenki żeby nam nie zarzucono, że nie ma treści", innymi słowy pomysł na ten film był tylko jeden "efekty" i koniec. O ile można powiedzieć, że efekty były bardzo dobre, to jednak na mnie nie robi to już tak piorunującego wrażenia zwłaszcza, że przy technice komputerowej można osiągnąć praktycznie WSZYSTKO, więc trudno być zaskoczonym efektami, dlatego oczekuje minimalnie więcej od filmu. Pozwól mieć innym swoje zdanie i nie zarzucaj, że nie potrafią się odmóżdżyć. Ja kocham filmy ambitne i odmóżdżające, ale tu zwyczajnie nic mnie nie zaskoczyło, ani nawet nie za bardzo mnie bawiło... no trudno każdy ma inny gust i proszę uszanuj to.
Alez ja wszystkim pozwalam jakie tylko zdanie sobie zazycza :)
Film jest do bani, ja to wiem, wszystko, co o nim napisales to prawda. I
mi rowniez podobaly sie tylko efekty.
Natomiast,ma wrazenie (jesli bledne, to przepraszam ), ze nie
zrozumiales co ja mam na mysli:
zanim zaczalem ten watek przeczytalem kilka innych pelnych
intelektualnych uniesien i wypocin mniej lotnych majacych jeden wspolny
mianownik: jadac "2012" pokazac jak samemu jest sie madrym. Po prostu
nie wydaje mi sie to odpowiednia droga do wykazywania wlasnej wartosci.
Zanim obejrzalem ten film widzialem zwiastuny i spodziewalem sie gniota,
i nie zamierzam udowdniac wszem i wobec, ze gniot to jest.
Intelektualna dyskusje z checia przeprowadze o ... np.: "Caramel" (w tym
roku najbardziej mi utkwil w pamieci - szczerze polecam).
Ja rowniez lubie kino rozrywkowe, w sumie bardziej rozrywkowe niz to
ambitne, bo jestem raczej typem mola ksiazkowego :D i wcale mi nie
przeszkadza "fruwajacy" James Bond..... zwyczajnie podchodze do takich
filmow z DUZYM przymruzeniem oka :D
"zanim zaczalem ten watek przeczytalem kilka innych pelnych
intelektualnych uniesien i wypocin mniej lotnych majacych jeden wspolny
mianownik: jadac "2012" pokazac jak samemu jest sie madrym. Po prostu
nie wydaje mi sie to odpowiednia droga do wykazywania wlasnej wartosci."
Zrozumiałem, zrozumiałem, jednak podejdź do niektórych tematów z przymrużeniem oka podobnie jak robisz to w przypadku filmów. Np. taki temat "czego nauczył mnie film 2012" (czy jakoś tak). Powstał nie po to by pokazać jaki autor jest inteligentny a po to by się pośmiać z rażących niedociągnięć w filmie, troszkę się pouczepiać, ale to było śmieszne i przyznam szczerze, ze po przeczytaniu tego tematu bardzo się uśmiałem ;) Mnie bardziej denerwuje zbyt "poważne" podejście do filmu i traktowanie prostych filmów jak "sztuki" wyższej.
"Zanim obejrzalem ten film widzialem zwiastuny i spodziewalem sie gniota,
i nie zamierzam udowdniac wszem i wobec, ze gniot to jest."
Czy również odniosłeś wrażenie, że po zwiastunie film nie miał już nic do pokazania? :/
"Intelektualna dyskusje z checia przeprowadze o ... np.: "Caramel" (w tym
roku najbardziej mi utkwil w pamieci - szczerze polecam)."
Chyba nie widziałem, ale z pewnością zobaczę ;) Dziękuję ;)
"Ja rowniez lubie kino rozrywkowe, w sumie bardziej rozrywkowe niz to
ambitne, bo jestem raczej typem mola ksiazkowego :D i wcale mi nie
przeszkadza "fruwajacy" James Bond..... zwyczajnie podchodze do takich
filmow z DUZYM przymruzeniem oka :D"
Przy moim aktualnym trybie życia również wolę kino rozrywkowe ;) Ale muszę się przyznać że do moli książkowych nie należę ;)
PS: Miło trafić na ludzi którzy jeszcze potrafią normalnie odpowiadać i wykazać się kulturą ;)
Pozdrawiam.
Moze zwyczajnie ja i autor wspomnianego postu mamy inne poczucia humoru...
a moze ja moje zgubilem w czelusciach "2012"? ;P
Z twoja uwaga dotyczaca trailera niestety sie zgodze: gdyby byly nieco
dluzsze i pokazywaly wszystkie efekty mozna by spokojnie sobie odpuscic
seans.
"Caramel" to film libanskiej rezyserki, mieszkajacej we Francji, pisano o
nim, ze "dla kobiet" (totalny idiotyzm wg mnie), ma swoj klimat, fabule,
widac po nim rys francuskiej szkoly filmowej, a na dodatek nieco "orientu",
dla mnie naprawde dobry, wg skali filmweb najmniej 8. Mam nadzieje, ze ci
sie spodoba :)
Dzieki za komplement :) Nawzajem :)
Ps.: Rzeczywiscie smutne jest, ze argumenty wielu uzytkownikom koncza sie
na k*****, g****** itp slownictwie, ale coz my mozemy na to poradzic?
Pozdrawiam
Temu, że film jest słabo wyreżyserowany i napisany winni są z reguły
reżyser ze scenarzystą. Temu, że jest źle zagrany - aktorzy. Film
rozrywkowy też ma jakieś standardy i może być oceniany jako dobry albo jako
słaby. Ten film w istocie jest katastroficzny, przy czym przymiotnik ten
bardziej pasuje do jego jakości niż gatunku.
James Bond ma swój urok, polot. Gdyby kino porównywać do świata ptaków, to
"2012" byłby kiwi rozjechanym przez jakiegoś Nowozelandczyka.
Co do nie znoszenia seriali to błąd, bo w takich Stanach Zjednoczonych już
od paru lat seriale stają się bardziej ambitne niż ichnia przeciętna
kinowa. Takie produkcje jak "Kompania Braci", "Rodzina Soprano", "Układy",
"Dexter" są na to najlepszym przykładem.
Wiesz jak to jest? Ludzie zaglosuja nogami (i portfelami ;p ), jesli
wystarczajaco duzo widzow zdecyduje sie wydac pieniadze na ten film, to
moze byc na 100% pewnym,ze pan Emmerich bedzie wciaz krecil takie "cuda" i
niic sie nie zmieni. Ja widzialem "10000BC" i "2012" i, mimo, ze jak
napisalem nie jestem zawiedziony (bo malo sie spodziewalem) powatpiewam,
abym sie skusil na jego produkcje po raz kolejny...., ale ja jestem jeden i
malo go obchodze ;)
Hollwood bedzie robil takie badziewie tak dlugo, jak dlugo ludzie bede je
ogladac, czyli podejrzewam zawsze.
Oprocz wymienionych przez ciebie powyzej, ja polecam jeszcze "The Wire"
(nie wiem jaki jest polski tytul, przepraszam) serial "policyjny", ale w
nieco nowatorskiej konwencji, dosyc slynny za oceanem, w Europie chyba
niezbyt znany?
Wiesz o co Tu chodzi?? Że idąc do kina i płacąc za to, masz prawo oczekiwać że przynajmniej nie będą Cię traktować jak idioty który łyknie każde gówno! Oszustwem jest kwalifikowanie tego jako science fiction. Jakbyś kupił telewizor który by miał by tylko fonię to też byś go odniósł do sklepu i zbluzgał sprzedawcę. Emmerich mówi nam, że zrobił fantastykę naukową, a ja dostaję tylko fantastykę i to jeszcze wyjątkowo słabych lotów. Więc wytłumacz mi dlaczego Twoim zdaniem nie mam prawa czuć się zawiedziony? Nie irytuje Cię to że cała ta szmira zaszła już za daleko? Że poszli na taką łatwiznę, że nawet nie chciało im sie przemyśleć scenariusza? I, że mimo to zarobią na tym szjsie fortuny? Oczywiście że masz rację, ludzie zagłosują pofelami ale problem w tym, że w kinie najpierw płacisz a dopiero później dostajesz towar- i nie ma zwrotów- a po obejrzeniu "2012" uważam że powinny być! Pozdrawiam!
Oczywiscie, ze mnie irytuje, tylko.... co z tego wynika?
JAk juz napisalem powyzej, nie wybieram sie wiecej "podziwiac tworczosc"
tego pana, mysle, ze i kilku innych rowniez nie.
Klopot polega jednak na tym, ze to jest tzw. kultura masowa ( "tzw" odnosze
do slowa: "kultura" w tej frazie, a masy jakie sa... kazdy widzi..... I, to
rowniez wyzej juz napisalem, obawiam sie, ze owe masy wciaz beda do kina
chodzic :(
Nie rozumiem po co ta cała dyskusja... Ja na film poszedłem głównie dla efektów specjalnych, liczyłem na odmóżdżającą, efektowną rozpierduchę i to właśnie dostałem. Znałem wcześniejszą twórczość Emmericha i nie nastawiałem się na żaden głęboki, inteligentny, logiczny film lecz na niewymagającą myślenia rozrywkę. Jak ktoś nie może na te 2,5 godziny wyłączyć swojego mózgu i czerpać przyjemności z technicznego majstersztyka to jego problem, lecz niech nie zaśmieca forum swoimi pseudo-inteligentnymi hipokryzjami.
No, mniej wiecej o tym samym mowilem :)
A ludzie dyskutuja, zeby sobie podyskutowac, powymieniac poglady, moze sie
czegos nauczyc? moze nawet poznac kogos z kim sie mozna zaprzyjaznic....
Tak dlugo, jak sie nawzajem nie wyzywamy wszystko jest cool :)
"Nie rozumiem po co ta cała dyskusja..."
Hehehe możliwość wstawiania komentarzy chyba do tego służy ;P By powymieniać się opiniami, podyskutować i troszkę polemizować, najważniejsze jednak by wszystko odbywało się w kulturalny i dojrzały sposób ;) Co jak na razie o dziwo w tym temacie udało się osiągnąć ;)
"Ja na film poszedłem głównie dla efektów specjalnych, liczyłem na odmóżdżającą, efektowną rozpierduchę i..."
Do tego momentu się zgodzę, po to samo poszedłem do kina...
"...i to właśnie dostałem."
I tu już właśnie jest problem. Czy aby na pewno? Z góry było wiadomo, że to film ukierunkowany na efekty specjalne z płytkim scenariuszem. Problem cały polega na tym, że Emerich chciał chyba zabłysnąć jeszcze czymś... Tylko czym? Moim zdaniem film spokojnie mógł się zamknąć w 1,5 godziny, a niestety z tym płytkim i BARDZO niedopracowanym scenariuszem znalazło się w tym filmie dziesiątki zbędnych, usypiających, dłużyzn. Pojawiły się jakieś wątki, które w istocie wyglądały idiotycznie, np. wątek miłosny. Cały problem polega na tym, że albo robimy film odmóżdżający albo nie...
" Znałem wcześniejszą twórczość Emmericha i nie nastawiałem się na żaden głęboki, inteligentny, logiczny film lecz na niewymagającą myślenia rozrywkę."
Ja dokładnie tak samo! Problem polega na tym, że gdy zaczęło się dziać coś ciekawego i myślałem że wciśnie mnie w siedzenie nagle pojawiała się dłużyzna, która ni jak nie pasowała do całości. Nie wspomnę już o samym początku filmu, który wyglądał jakby z grubsza ambitnie, rozkręcał się jakiś ciekawy wątek (o odkryciu wzrostu temperatury w ziemi) i nagle się urwał. Ja rozumiem, że temat jest wdzięczny i można by o tym nakręcić 10 godzinny film, ale trzeba wybrać... albo rozrywka pozbawiona zbędnych, pourywanych wątków, albo kilku częściowa produkcja (jak np. Władca Pierścieni) z rozwiniętymi wątkami i bardzo ładnie opracowanym scenariuszem.
"Jak ktoś nie może na te 2,5 godziny wyłączyć swojego mózgu i czerpać przyjemności z technicznego majstersztyka to jego problem..."
Na to odpowiedziałem wyżej...
"...lecz niech nie zaśmieca forum swoimi pseudo-inteligentnymi hipokryzjami."
A jak widzisz funkcjonowanie owego forum? Kółko uwielbienia dla filmu? Bo jeśli komuś się nie spodoba i skrytykuje to jest hipokrytą do tego psudointeligentnym?! Nie sądzisz, że w takiej postaci forum traci jakby rację bytu? I jeszcze może troszkę szacunku dla innych gustów? Może warto się od czasu do czasu ugryźć w język (no w tym wypadku w palec ;P) i zrozumieć, że tu nikt nikogo nie obraża... Moim zdaniem w tym momencie to nie my zaśmiecamy forum, bo prowadzimy polemikę zgodną z regulaminem i normami kultury, Ty natomiast zacząłeś obrażać innych bez jakiegokolwiek powodu. Gratuluję.
Innym zarzucasz pseudo-inteligentne wywody i okraszasz swoją wypowiedź wyrazem hipokryzja, którego znaczenia najwyraźniej zupełnie nie rozumiesz. Gratuluję fantastycznej i niezamierzonej autokrytyki!
A tak serio - zapłaciłem za obejrzenie tego gniota to i mam prawo go ocenić. Potrafię i lubię oglądać filmy rozrywkowe. Ale można robić świetne filmy rozrywkowe (trylogia o Indianie Jonesie), dobre filmy rozrywkowe ("Twierdza"), i gnioty ("2012", "10000 BC"). O tym jest cały wywód, jeśli go nie rozumiesz, to nie znaczy od razu, że jest pseudo-intelektualny.
"Nie rozumiem po co ta cała dyskusja... Ja na film poszedłem głównie dla efektów specjalnych, liczyłem na odmóżdżającą, efektowną rozpierduchę i to właśnie dostałem"
No widzisz, chodzi właśnie o to, że ludzie broniący tego filmu, wszyscy jak jeden mąż liczyli na efekty i nic wiecej. Od kiedy miarą dobrego science fiction jest ilość rozpierniczonych obiektów i trupów? Tego, że bedą dobre efekty to mogłeś się dowiedzić już z trailerów. Problem polega na tym, że ja też byłbym zadowolony wychądząc z kina, gdyby ten film miał w sobie trochę logiki. Czy to aż tak dużo?? Nie zrozumcie mnie źle ja właśnie dlatego tak się zawiodłem, że lubię tego rodzaju filmy. Tylko że np. w "Pojutrze" było wiadomo o co chodzi i film nie raził głupotą, a tu wygląda to tak jakby na planie improwizowali.
Bo z tego co mi tu mówicie wychodzi, że każdy film bedzie dobry, pod warunkiem, że zginie co najmniej miliard ludzi, z nieba spadnie gówniany deszcz, a na to wszystko ładnie nałożymy znanych aktorów.
Pozdrawiam!
Fredzik..... troche mi tu, moi drodzy odbiegacie od tematu :D
nununu..... ladnie to tak?
Pomiedzy stwierdzeniem: nie zawiodlem sie, a : "film byl dobry" jest
ocean roznicy! Z tym, ze nie o tym w tym watku mowa :)
Przypominam, ze zaczalem stawiajac teze, iz czesc ludzi pozuje na
intelektualistow wyzywajac sie na filmie z natury swej miernym (z natury
swej w moim pojeciu bierze sie z osoby rezysera, jestem na 100%
przekonany, ze znaczna wiekszosc wyrobionych kinomanow zrobilaby lepiej
filmy niz Emmerich).
Ja napisze czego ja sie spodziewalem: super, ekstra, odjazdowych
efektow, no... byly dobre...... Dlatego napisalem, ze sie nie zawiodlem.
Nie zawiodlem sie, bo niewiele sie spodziewalem. Ale tez nie bede
pozowal na wielkiego kinomana, ktorym nie jestem, krytykujac film, w
ktorym krytykowac nie ma co, bo tam nic nie ma :P
Jesli ty sie spodziewales czegos wiecej po tym filmie, niz efektow, to
ja cie rozumiem, ze jestes zawiedziony. Jest na to rozwiazanie: zapietaj
nazwisko rezysera i kolejne jego "dziela" omijaj wielkim lukiem :D
Ja tam lubie ogladac efekty, moze troszke, jak maly chlopczyk z
rozdziwona buzia ;), ale mam z tego frajde. Kinoman ze mnie zaden, wole
ksiazki, chociaz pewnie, fajnie by sie obejrzalo jakis dobry film akcji
czy s-f....
To ja jeszcze pozwolę sobie w odpowiedzi streścić moje odczucia co do tego filmu.
Też nie spodziewałem się wiele, ale w mojej ocenie, dostałem tak żenująco mało, że pierwszy raz miałem autentycznie ochotę podejść do kasy i domagać się zwrotu pieniędzy. Nie podobał mi się ten film, efekty były mocne ale było ich za dużo, film był męczący, wątki "poboczne" były pozbawione jakiejkolwiek iskry, pomysłu, a nagromadzenie głupot w tym filmie... cóż... Antonow bez podwozia lecący metr nad lodowcem w Tybecie, czy kierowanie się na Hawaje (cała Ziemia zamienia się w jeden wielki wulkan, a oni lecą na wyspy wulkaniczne?) mówią same za siebie.
Przy czym nie odmawiam nikomu prawa do innej opinii, przynajmniej nie publicznie :D Gdyby to ode mnie zależało, to wysyłałbym wszystkich na "Rewers" i zakazywał wchodzenia na salę z "2012" (ten element już bardziej żartobliwie)
"Przy czym nie odmawiam nikomu prawa do innej opinii, przynajmniej nie
publicznie :D"
Wszyscy jestesmy tyranami, co???? :P
Nie czuj sie winny, ja z checia zmusilbym ludzi do czytania ksiazek i
OBOWIAZKOWEGO kursu logiki oraz empatii, ale mamy demokracje i ludzie beda
chodzic na "2012" :(
Wiem z doświadczenia, że ludzi na ambitniejszą sztukę wcale nie jest tak trudno namówić, po prostu nie każdy ma w zwyczaju samemu się na taki wysiłek narażać. Dlatego idą na "2012".
No i widzisz Karim, od razu czułem, że z Tobą można sie dogadać:P. Po prostu nie rozumiem opinii, które robią z tego filmu wiekopone dzieło kina science fiction. Owszem można się pośmiać, rozpiździel robi duże wrażenie, ale niektórzy po obejrzeniu mają lekki (bądź też większy:)) niesmak co do wymowy tego "dzieła" i jego braku jakiegokolwiek realizmu. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kulturalną dyskusję. Coraz trudniej o to w internecie:(.
Wczoraj obejrzalem (ale kompie) Epoke lodowcowa 3 - powinienem byl pojsc na
to :D Znacznie lepszy film :P
Ja sam wole filmy rozrywkowe albo, najlepiej polrozrywkowe (to moja
prywatna kategoria ), jako, ze wyrobionym kinomanem nie jestem i zgadzam
sie, ze ten film jest lichy, ale jak mowilem, nie bede sie silil na jego
krytykowanie, bo tam nawet nie ma czego krytykowac... :)
Natomiast osuwajaca sie w ocean Kalifornia mi sie podobala i fruwajacy John
F. Kennedy hahahaha i kilka scen lotniczych z Tybetu.....
Ja bym BARDZO chcial, zeby w Europie ktos zaczal robic na wieksza skale
filmy rozrywkowe: sporadycznie ogladane francuskie czy angielskie z
dziesiata czescia tego budzetu lub nawet mniej) sa o niebo lepsze....
Europa to jednak Europa.... LOL
Wolałbym nie
Obejżałem ten film (tragiczny żyg) tylko dla efektów i uważam, że efekty nie są w żaden sposób przełomowe. Są standardowe, tyle że zrobione na ogromną skalę, połączone porażająco debilną fabułą, która obraża inteligencję przeciętnego człowieka, takiego jak ja.
Nie trafiają do mnie argumenty typu:
- ten facet może i produkuje chałę, ale zarabia 10000 razy więcej niż ty
- on jest znany a ty nie
- on ma dystans do siebie
- to jest tylko rozrywka
Jeśli chcesz zarabiać dużą kasę, być znanym to zrób coś mądrego! Jeśli nie potrafisz to nie rób nic. Nie tłumacz tworzenia irytującego gówna dystansem do siebie. Rozrywka może być jednocześnie mądra i ciekawa. Prosty nie znaczy głupi.
Czy ktoś z forum kupił dzisiejszy "Przekrój" w którym pojawiła się lista 10 (a właściwie 11) najlepszych filmów roku wybranych przez redakcję, czyli prawdziwych intelektualistów? Nie zdradzę szczegółów, ponieważ uważam, że człowiek rozumny (niekoniecznie intelektualista) kupuje dobrą prasę. Won do kiosku!