Jeżeli Ememrichowi chodziło o przebicie "Dnia niepodległości" w nadętym patosie made in USA, niedorzeczności akcji i drętwych dialogach to gratulacje panie "reżyserze" - pełen sukces. I znów złapałem się na tym że życzyłem głównemu bohaterowi, jego żonie, dzieciom oraz cholernemu pieskowi żeby ich jednak szlag trafił. Niestety... Generalnie polecam trzymać palec blisko przycisku fast forward. 2/10