Film jest po prostu marny. Idiotyczne wątki, płytkość aż z niego bije. Gdybym miał wskazać jeden znośny element, byłyby to efekty specjalne.
Samolot odlatuje w ostatniej sekundzie z walącego się w głąb ziemi lotniska. Bohaterowie uciekają samolotem omijając przy tym walące się zewsząd drapacze chmur bez jednego nawet draśnięcia. Facet wychodzi z wnętrza Ziemi i cudem ucieka z wybuchającego w powietrze parku Yellowstone.
Emmerich położył ten film tak bardzo, jak tylko mógł. Potencjał tych bredni o końcu świata w 2012 roku jest spory, a tu mamy kwaśną papkę.
ostrzegali i to dużo razy, np w tym temacie :)
http://www.filmweb.pl/topic/1243563/CZEGO+NAUCZY%C5%81+MNIE+%222012%22+moja+rece nzja+%28SPOJLERY%29.html
To pierwszy film który zobaczyłem od kilku lat, mający średnią poniżej 7/10, a pewnie jeszcze spadnie mu poniżej 6/10 i zasłużenie, bo w tym filmie jest tyle niedorzeczności, błędów, że aż śmiać się chce xd
Ale efekty specjalne są po prostu zajebiste. Wgniatają w fotel.
Podziwiam autorów ;D
Filmu jeszcze nie oglądałem, ale daje wiarę w to co piszecie. Amerykańskie kino nastawione na masowego widza już od kilku lat pokazuje, że inteligencja nie może się dobrze sprzedać. Z innej beczki, 2012 to w sumie czas całkiem nie odległy, toż to prawie za 2 lata ! Tak szybko Amerykanie chcą uśmiercić Amerykę i resztę świata? Chyba defetyzm zaczyna ich gnębić przez te wszystkie wojny na bliskim wschodzie i kryzys światowy. Ja natomiast jako Polak nie dam sobie wmówić tej propagandy upadku i zbliżającej się katastrofy ! 2012 rok to ME w piłce i wielkie święto oraz szansa dla Polski !
Precz z defetyzmem Amerykańskim, a rok zagłady proponuję zmienić na bardziej odległy, nie będą tu nam kibiców straszyć !
Absolutna racja, film BARDZO MARNY!
Ale Emmerich myślał, zbliża się rok 2010, zrobić więc film o końcu świata. W mediach będzie głośno - film się doskonale sprzeda. I niestety się sprzedał. Kolejki do kas w ósmym dniu premiery, wyczerpane limity bonusu "Środy z Orange" itd... Ech... Szkoda gadać.
Tego się nie spodziewałem. Szedłem do kina z nastawieniem na oglądanie ładnych efektów i rozrywkę. Nie przypuszczałem jednak, że tak wysokobudżetowa produkcja, która była wszędzie reklamowana, może okazać się tak słabym filmem. Kiepska fabuła, wręcz banalna.
W filmie śmieszne byłe te moralizatorskie gadki naszych bohaterów, wyglądały strasznie sztucznie, kiczowato, tandetnie.
Jedynym plusem było chyba zobaczenie znów na ekranie pamiętnego "Milo" ze skandynawskiego "Pushera" Refna.
Mój kumpel wyszedł z kina w trakcie seansu. I pomyśleć jeszcze, że wyczerpał się limit bonusu "środy z Orange" i zapłaciliśmy wszyscy 100% ceny za ten badziewny film, o zgrozo!
Wszystko przez trailery pierdzielone co to pokazywaly kawal dobrego filmu z wielkim rozmachem i duzymi emocjami.A tak to dostalismy komedie kiczowata dla dzieci.
To juz kolejny film ktory jest przeciwienstwem pierdzielonych trailerow.
Zgadzam się w tym że film jest marny, ale gdzie widziałeś znośnie efekty specjalne bo ja ich nie dostrzegłem. Motyw kiedy po raz pierwszy pokazane są arki i fakt jak zobaczyłem "komputerowych ludzików" z bronią naprawde mnie rozbawił. Dla mnie efekty specjalne są dobre kiedy widzę wielką katastrofę i zastanawiam się jak oni to nakręcili. W tym filmie oglądałem walące się domy i ogólnie ziemie i nie miałem żadnej wątpliwości że wszystko pięknie zrobił program do tworzenia gier komputerowych. Mogę śmiało stwierdzić że to jeden z najgorszych głośnych filmów jaki powstał w ostatnich latach.
...zapomniałeś dodać że twórcą zabrakło kasy a może sie nie chciało nakręcić scen przejazdu samochodem w realu a nie na tle marnego ekranu..wyglądało to jak cos w stylu pradawnych westernów gdzie za aktorem stał na malowany pejzaż :))
..nie wiem czy ktos zauważył jeden malutki efekt specjalny zrobiony tak jak sie należało.....scena wlewającej sie wody do luku ....tam zagrali prawdziwi ludzie których zalała prawdziwa woda....na tle tej słabej grafiki komputerowej ten jeden efekt wypadł niezmiernie wyraźnie :))))
w pełni się zgadzam. film był schematyczny aż do bólu, skonstruowany a
zasadzie ciągłego powtarzania scen typu "w ostatniej chwili" w różnych
wariantach (wybuch wulkanu, pękająca ziemia, powódź). strata pieniędzy.
Scenariusz oczywiście typowo amerykański xD Za wiele logiki nie oczekiwałam. Ale za to efekty pierwsza klasa, czyli coś więcej niż "znośne". Jak mi opadła szczęka po 30 minutach tak ją miałam na podłodze do końca ;)
film to nie same efekty, zeby film byl dobry to efekty specjalne musza byc podparte wciagajaca fabula i jakims dramatyzmem, a tego akurat zabraklo...
Właśnie, z większości wypowiedzi chwalących film można wysnuć wniosek, że by ocenić film na 10/10 wystarczą świetne efekty. Dosyć to żenujące, bo nawet kino katastroficzne powinno mieć jaką_taką, przynajmniej NIECO prawdopodobną fabułę a nie być zbiorem niewiarygodnych wprost przypadków, które przytrafiają się bohaterom, zbiorowiska cudów, które pomagają im uratować jakże cenne życie. W rezultacie dojdziemy do sytuacji, kiedy fabuła w ogóle nie będzie potrzebna, wystarczy widowiskowy pokaz animacji komputerowych. Smutne dosyć.
właśnie tego się obawiam. z roku na rok filmy dla masowego odbiorcy są coraz głupsze. ja wiem, że nie muszę być mega ambitne, ale to co się dzieje teraz z kulturą masową, to jest żal.
jak tak dalej pójdzie to faktycznie w 2012 czeka nas koniec. ale koniec intelektualny, bo większości społeczeństwa do szczęścia będzie potrzebne tylko hamburgery, radio eska i efekty specjalne. to jest naprawdę przerażające.
Emmerich to dla mnie taki filmowy Rubik, czyli złudzenie obcowania z czymś niezwykłym, z wielkim dziełem, widowiskiem, które na pozór oferuje cały wachlarz emocji a tak naprawdę jest puste w środku: uczucia są pozorne, nieprawdziwe, nierzeczywiste. Widowisko owe ogranicza się do znanych klisz, schematów, które powodują, że widownia czuje się bezpieczna, wiedząc, że nasi bohaterowie MUSZĄ przeżyć, że mimo przeciwności losu im się uda, że umkną armagedonowi, i w końcu wypłyną na przestwór oceanu, by dać początek nowej, lepszej ludzkości.
przyznaje że fabuła filmu jest bardzo naiwna i płytka. z drugiej strony trzeba by sie zastanawic czego mozna sie spodziewac po takeij 2 ligowej obsadzie aktorskiej i masie efektów specjalnych. to jeden z filmow, ktory moim zdaniem nie musial niesc za sobą wielkich wartosci i sklaniac do glebokich refleksji. to typowe kino popcornowe w najlepszym wydaniu z masa, swietnie wygladajacych na duzym ekranie, efektow wbijajacych w fotel
dla mnie swietne kino rozrywkowe, daje 8/10 :_)
ps
"Gdybym miał wskazać jeden ZNOŚNY(!) element, byłyby to efekty specjalne."
ja proponuję wcześniej poczytać o co chodzi wszystkim narzekaczom, a potem się wypowiadać. bo już mnie krew zalewa jak czytam któryś tam raz z kolei: "to film katastroficzny i nie musi mieć głębokiej fabuły. ma super efekty dlatego daję 8-10/10". bo taki jest szablon. NIE, NIE O TO CHODZI!
Jak chcesz prawdziwego realizmu to oglądaj filmy dokumentalne. Efekty w filmie rewelacyjne i te świetnie niszczone budowle z których każdy naród jest dumny. Głębsze i naukowe treści raczej nie występują ale nie zawsze do kina się idzie po naukę. Rozrywka murowana.
Najbardziej rozrywkowe było dla mnie wyjście z kina po seansie. Nie spodziewałem się realizmu - w końcu film mówi o ZAGŁADZIE TEJ PLANETY, i do tego wybiega w 3 lata w przyszłość.
Dla ścisłości, to że to film katastroficzny, nie znaczy, ze scenariusz może wyglądać tak, jakby Emmerich go znalazł w płatkach śniadaniowych i postanowił zrealizować.