Czy to już nie przesada? To chyba już czwarty film o roku 2012 i zagładzie świata. Nie ma to jak trzepanie kasy głupocie ludzi i ich ślepej wierze w najdziwniejsze bajki. Może i obraziłem teraz czyjeś uczucia religijne, ale trudno. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Wiara w to, że świat się skończy w 2012 roku, bo kalendarz Majów się kończy, to idiotyzm.
To nie chodzi o to, że koniec świata nastąpi w 2012 roku dlatego, że kończy się wtedy kalendarz Majów, tylko dlatego, że Polska organizuje Euro;) A tak poważnie to chyba nie jest tak, że ludzie wierzą w te wszystkie sprawy związane z tym kalendarzem. Osobiście nie znam nikogo, kto brałby to na poważnie. A film nie trzepie kasy dlatego, że ludzie się boją, czy są głupi, tylko dlatego, że jest naszpikowany (fantastycznymi swoją drogą) efektami specjalnymi. Podobne tłumy do kina ściągają produkcje typu Transformers z tego samego powodu. Ludzie po prostu lubią w kinie nacieszyć oczy czymś, czego nie można zobaczyć na co dzień, a bądź co bądź takie produkcje nie pojawiają się specjalnie często. Myślę, że to raczej w tym leży przyczyna takiego sukcesu kasowego tego filmu, a nie sama idea końca świata spowodowana rzekomą "przepowiednią" Majów.