Tak można żartobliwie nazwać ten film. Rezyser od wielu lat z lubością niszczy i dewastuje różne rzeczy. Tutaj zniszczył cały świat :)
Jest tu każdy film katastrofizmy jaki widzieliśmy: trzęsienie ziemi, powódź, wybuch wulkanu, płonące wieżowce, katastrofa statku itp..
Tak wiec po strasznie słabych filmach "Pojutrze" i "10000BC" Emmerich podskoczył formą o parę oczek wyżej. Dalej jest głupio, naiwnie ale na poziomie. Efekty pierwsza klasa, dobra rozrywka jeśli wyłączy się myślenie. Stary dobry Emmerich.
Mi najbardziej podobał się upadający Watykan, stolica Antychrysta w gruzach - oby się sprawdziło :)