Powstało już wiele tematów pod tym filmem i większą część z nich przejrzałam. Jednakże głównie co w nich widzę, to doszukiwanie się logiki w filmie, autentyczności praw fizyki.. czy realności geograficznej. Często idzie znależć tematy, które są jedynie kłótnią pomiędzy osobami, którym podobały się efekty specjalne a drugimi, które uważają, że jak na obecne możliwości nakręcenia filmów to wcale nie były one aż takie wspaniałe. Temat woda... bez końca...
Ale czy nikt naprawdę nie doszukuje się w tym filmie czegoś głębszego? Jakiejś analizy przedstawionego dramatu tych osób? Czy Wy potraficie jedynie krytykować, co wyszło a nie wyszło w tym filmie? Troszkę mnie to przeraża.. skoro zwracacie uwagę jedynie na tak płytkie zagadnienia.
A przecież jeśli odrzucić wszelkie efekty i logiczne podchodzenie do tego, jak i co nakręcono, to film jest jednym wielkim dramatem ludzkości w obliczu katastrofy, jaka spotkała Ziemię.
Giną małe dzieci, które miałyby przed sobą całe życie. I ta świadomość tego, że dziś się śmieją a nie wiedzą, jakie zagrożenie ich czeka i że być może jutra już nie będzie. Jak wówczas gdy nasz młody geolog patrzył przez okno w obozie obok parku Yellowstone na pisarza Jaxona i jego roześmiane dzieci. Oni niczego nieświadomi.. tacy roześmiani.. a na barkach geologa ciążąca tajemnica i odpowiedzialnośc, za utrzymanie wszystkiego w ciszy.. żeby nie siać paniki, która w niczym by przecież nie pomogła.
Zażegnywanie konfliktów rodzinnych... a raczej ich próba... jak wówczas, gdy jeden z muzyków na statku wycieczkowym próbował zadzwonić do swojego syna, po wielu latach, żeby w końcu porozmawiać z nim akceptując fakt, że ożenił się z kobietą, która nie przypadła mu do gustu [Chinka czy Japonka, nie pamiętam dokładnie] a która wydała na świat jego wnuczkę, której zresztą zdjęcie cały czas przy sobie nosił, mimo że nie było zbyt aktualne. Jak wiemy niestety nie udało mu się to, gdyż w momencie odebrania przez syna telefonu nastąpiła u niego katastrofa i wszyscy zginęli :/
Tragedia wyboru osób, którym dane będzie przeżyć... Nie decyduje Twoje DNA, że jesteś silnym "osobnikiem", który mógłby dać początek nowej ludzkości. Nie decyduje nawet twój poziom intelektu, to co sobą reprezentujesz i co mógłbyś wnieść do przyszłego społeczeństwa. Co więc decyduje? Świat jest okrutny i rządzi nim niestety grubość Twojego porftela. Im więcej wyłożysz tym masz większe szanse, aby otrzymać zielony bilecik na budowany statek... To okrutne... Przetrwają zamożni, choćby byli starymi tetrykami, albo pustymi lalkami - grunt że sporo wyłożyli. Zwykły szary człowiek najlepiej jakby w obliczu zagłady strzelił sobie kulkę w głowę. Bo po co się starać? Przecież i tak nikt Cię nie uratuję, bo nie jesteś "tego wart".
Siła wiary... Owszem, mówi się, że jak trwoga to do Boga. Każdy niedowiarek jest i będzie tego zdania. Nie jestem może jakąś zagorzałą katoliczką, fanatycznie wyznającą wszelkie zasady i trzymającą się ściśle kanonów wiary. Jednakże ukazany w filmie obraz wielu narodów równo klęczących i padających na kolana w modlitwie jest ujmujący na swój sposób. Ludzie świadomi zagrożenia i swojego końca oddają się modlitwie, całymi rodzinami, wiedząc, że przecież i tak nic więcej im nie pozostało na tym świecie. Że można liczyć jedynie na lepsze "jutro" gdzieś tam, po drugiej stronie.
Może uznacie mnie za sentymentalną i rozklejąjącą się. Może zbyt uczuciową, ale były momenty, w których po policzkach popłynęły mi łzy. Które? Jak ten drugi geolog ze swoją żoną i synkiem stali razem, objęci patrząc, jak zbliża się do nich fala, króra za moment pochłonie ich życie... Jak żegnał się w tym momencie przez telefon ze swoim przyjacielem... Albo jak Adrian dzwonił do ojca, który był akurat na statku wycieczkowym, by powiadomić go, że już się zaczeło... pożegnać się z nim i usłyszeć, że ojciec jest z niego dumny...
Więc może Wy wszyscy, zamiast kłócić się o to, że efektów było zbyt dużo, że przytłoczyły film, że być może Was zadowoliły albo i nie, odrzućcie to i postarajcie się dojrzeć dramat, który gdzieś tam pomiędzy tymi wszystkimi efektami się przewija. I zastanówcie się, jak Wy byście się zachowali w podobnej sytuacji...
Tyle ode mnie na temat tego filmu. Pewnie posypią się zaraz słowa krytyki, ale trudno. Powiedziałam co chciałam powiedzieć i na tym kończę.