Efekty, efekty i jeszcze raz efekty, to jest to za co można moim zdaniem pochwalić ten film. Scenariusz, a raczej jego brak to chyba najsłabsza jego strona. Po 30 minutach filmu miałem wrażenie, że komuś skończyły się pomysły na film i dalej katuje nas coraz bardziej niedorzecznymi, wręcz prześmiewczymi kadrami. Kadrami (scenami), które zrobiły z tego filmu karykaturę kina katastroficznego. Do tego słaba zagrana rola Kate przez Amandę Peet. Tak naprawdę to ubawiłem się na scenach z Woodyn Harrelsonem bo to on zagrał najlepszą rolę w tym filmie.