Zamierzałem obejrzeć ten film od dłuższego czasu - myślałem, że może być to coś interesującego. Dziś.. jako że film ten szedł na HBO zdecydowałem się go w końcu obejrzeć. Nie spodziewałem się jakiejś rewelacji, ale to co zobaczyłem mnie negatywnie zszokowało.
Zwrot akcji można przewidzieć co najmniej na 10-15min w przód. To że np Jackson:
- uratuje rodzinkę i dotrze na lotnisko, z którego wystartują oczywiście o niemal się rozbijając
- znajdzie tego gościa od mapy i zdoła uciec przed chmurą pyłu, też o mały włos
- jego rodzina jako jedyni uciekną Antonovem z Rosjanami, znowu uciekną przed chmurą pyłu.... oczywiście w ostatniej chwili
- ...
Tak można by wymieniać w nieskończoność, aż do samego zamknięcia wrót na arce.
Ciągłe balansowanie na krawędzi miało budować napięcie... niestety i to im nie wyszło.... napięcie z czasem męczy, przez co miałem już tego dość w 1/3 filmu.
Nie analizowałem poszczególnych zdarzeń, ale na pierwszy rzut oka razi kilka błędów:
- Antonov AN225 nie ma otwieranej tylnej klapy - tylko dziób
- Było powiedziane że tsunami ma 1500m wysokości... to jakim cudem dostała się pod Mt.Everest? Przy podnóżu jest już jakieś 3000m n.p.m.
- Wybuch super wulkanu spowiłby pyłem wulkanicznym całą kule ziemską, na znacznie więcej niż 27dni
Tyle z moich obserwacji.
Ten film przypomina mi trochę "Posejdona" - też ciągle balansują na krawędzi, też potwornie męczy i też jest przewidywalny.... tylko trwa o te prawie godzinę krócej.
Pomysł ciekawy, ale jak zwykle.... realizacja do bani.