Może wiele osób zachwycało się efektami specialnymi. Rzeczywiście były one całkiem niezłe, ale w żaden sposób nie rekompensowały trudu oglądania filmu. To po prostu nuda, nuda, nuda. Sceny akcji są pełne absurdów jak: wielki pączek (kto widział film ten wie), albo jeden z bohaterów, który nie chciał pilotować samolotu, bo niby był na kilku lekcjach + on to mówił w obliczu niszczenia się skorupy ziemskiej pod jego stopami! a póżniej okazało się, że jest zawodowcem (omijał wszelkie pszeszkody - gdzie ta realność). Przy okazji uważam, że ten aktor powinien dostać złotą malinę, bo był postacią strasznie wkurzającą. I teraz coś czym się najbardziej zawiodłem - całkowity brak klimatu. Jakoś trudno mi uwierzyć, że to był koniec świata. Muzyka była nudna i mało epicka, główny bohater miał mordę jak żul i nieciekawy charakter, wydarzenia były mocno przewidywalne i nic nas nie mogło zaskoczyć, a scenariusz zamiast budzić strach i niepewność powodował gdzieniegdzie negatywny śmiech. Osobiście nie wierzę w koniec świata, ale ten film w ogóle mnie do tego nie przekonuje - To nie jest historia trzymająca w niepewności, obejrzycie taki film patrząc TYLKO na efekty (które nie są rewelacyjne mimo wszystko) i stwierdzicie "ale fajny film" bo te całe osławione efekty to tylko iluzja, która odwraca uwagę od prawdy, która jest taka, że ten film to shit. Tyle z mojej strony dziękuje
to fakt, ja lubię filmy katastroficzne, ale moje oczekiwania to szczypta nauki, trochę napięcia, wreszcie efekty specjalne, tutaj niestety nauka przepłynęła bokiem, napięcia tyle co przy czytaniu komiksów, żadnego stopniowania, po prostu nagle totalna rozwałka i tyle. co do efektów specjalnych to widoczna jest taka sztuczność komputerowa, że patrzyłem tylko czy nie widać takich wielokanciastych kawałków tekstury, które się rozpadają w grach komputerowych. brzydko i bez treści.