Film katastroficzny z mało wyszukaną fabułą i świetnymi efektami.
Na to się nastawiłem i to otrzymałem. Z seansu jestem bardzo zadowolony.
Oczywiście jak to w takich superprodukcjach bywa - jest wiele naciągania, a bohater zawsze wygrywa w ostatniej sekundzie.
Jednak nie jest to tak głupi film jak Transformersy i spokojnie można go polecić szerszej widowni, która jednak na czas seansu takich filmów wyłącza trochę swoją logikę.
Efekty są naprawdę powalające - takich zniszczeń nie było jeszcze w żadnym filmie, w dodatku bardzo wiele czasu ekranowego poświęcono na efekty i są one rozmaite - trzęsienia ziemi, burzące się całe miasta, pożary, wybuchy wulkanów, powodzie, tsunami, wielkie pęknięcia tektoniczne... pewnie czymś zapomniałem :) To jakby wszystkie powstałe do tej pory filmy katastroficzne w jednym! :)
Do minusów zaliczyć można wspomnianą już wyżej niezniszczalność głównego bohatera... ale jednak nie wszyscy bohaterowie uchodzą z życiem - bo giną zarówno postacie negatywne, jak pozytywne! Trochę za dużo patosu, ale to bolączka wszystkich tego typu produkcji. Film jest długi, 160 minut i chyba nieco za długi. Ostatnie sceny z awarią arki już trochę męczące, czeka się na zakończenie.
Z mojej strony film bardzo polecam, oczywiście pod warunkiem, że nikt nie bierze tego filmu za ambitne kino. Na pewno lepszy niż "Zdarzenie" albo "Dzień w którym zatrzymała się ziemia". W kategorii rozrywkowego odmóżdżacza daję ocenę 7/10.