Gdybym przestał oglądać ten film po mniej więcej godzinie, to uznałbym go zapewne za przyzwoity dramat sensacyjny (z intrygującym zakończeniem). Ale nie przestałem, i dosyć niejednoznaczni bohaterowie okazali się być bardzo jednoznaczni: Depardieu - TEN ZŁY POLICJANT, Auteuil - TEN DOBRY POLICJANT, a w miarę sensowna fabuła zrobiła się nonsensowna ("zakończenie" wątku żony głównego bohatera) i taka... rodzinna (rozwinięcie wątku córki głównego bohatera). W sam raz na święta.
3/10
Poza tym Daniel Auteuil (bardzo dobry, przeważnie, aktor) wyglądał w tej swojej skórzanej kurtce twardziela i w słonecznych okularach, jakby się za kogoś przebrał.