PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842452}
3,6 125 tys. ocen
3,6 10 1 124672
1,7 47 krytyków
365 dni
powrót do forum filmu 365 dni

Ogólnie film warty obejrzenia, chociażby dlatego, aby porównać z innymi filmami polskiej reżyserii. Film według mnie jest naprawdę dobrze nakręcony - na pewno nie jest to produkcja rodem z Listów do M czy Planety Singli. W niektórych momentach można było nawet zapomnieć, że to "polski" film. Jak każdy film i ten miał wady i zalety. Wspaniała gra Magdaleny Lamparskiej - rewelacyjnie jak zawsze wczuła się w role, no uśmiałam się - prawdziwa Olo. Ogromne gratulacje dla Anny Marii jak na debiut świetnie sobie poradziła. Przed filmem byłam przerażona angielskim w jej wykonaniu po obejrzeniu zwiastunów, ale w całości wow poradziła sobie super. Oczywiście kobiety mogły nasycić się świetnie wyrzeźbionym ciałem Michelle Morrone, przystojny włoski amant. Obsada dobrana bardzo dobrze. Czasami miałam tylko odczucia, że filmowy Massimo za bardzo wczuł się w role szczególnie w momencie kręcenia scen erotycznych jego mina przypominała bardziej jakby chciał przekroić spory kawał świńskiego uda z grubą kością, a nie jakby pieprzył filantropijną brunetkę Najbardziej co mnie irytowało w całości to spore braki w fabule. I nie mówię tego dlatego, że porównywałam z książką bo wiadomo jakby całą książkę chciało się nagrać to film trwałby z 10 godzin co najmniej. Film oglądał również mój partner który nie czytał książki i w niektórych momentach musiałam mu dopowiadać bo po prostu nie nadążał. Bardzo dużo brakowało mi kwestii Laury, chociażby moment gdy są z Olo u fryzjera długowłosa brunetka, a tu nagle pyk! zmiana sceny i blond bob. Gdzieś tam brakowało mi kwestii Laury "okey zrób ze mnie nową Laurę bez Massimo! Nowy rozdział nowa ja". Temat ciąży?! skąd!? jak?! Okey ja czytałam książkę wiec na to czekałam, ale zdecydowanie ten fragment wymagał wstępu, samo napomknięcie przy stole, "że się źle czuje" - trochę za mało. Pewnie miało być zaskoczenie dla widza, ale ze zbyt wielki spokojem został ten wątek wprowadzony ( w książce była to dla niej katastrofa, a tutaj taki spokój ). Za mało było troszkę scen jak się czają na Laurę bo ogólnie porwali ją tak ni z gruchy ni z pietruchy, nie wspominając, że totalnie nie można było się połapać kto to zrobił i że miało to coś wspólnego z Anną. Gdyby bardziej podkręcić akcje w klubie, pokazać to, że gościa postrzelił, że będzie miał z tego duże problemy - no zbyt łagodnie. Wiem również, że książka była napisana "oczami" Laury i film zauważyłam też do tego dążył, ale osobiście uważam należałoby wprowadzić więcej działań samego Massima. W ogóle w filmie nie widziałam zażyłej relacji między Massimo a Domenico - w filmie jakby byli obcymi, albo Domenico był zwykłą sługą. Kolejna scena z mierzeniem sukienek w sklepie Moliera i pyk! Są już na weselu. Pierwszy komentarz "Wysłał ją do Polski spotkać się z rodzicami, a tu nagle dwa dni przed weselem dostała zaproszenie! wow???" i znaleźli się na weselu! Kogo? Znowu brakowało gdzieś kwestii Laury "Jak już jesteś to świetnie się składa bo jest wesele mojej kuzynki, dostałam zaproszenie jak cię nie było!". Osobiście uważam, że można to było inaczej zmontować, aby zawrzeć wszystkie ważne informacje, których jak dla mnie brakowało (chociażby poprzez skrócenie sceny z przemierzaniem sukienek). Tyle ode mnie :)