PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842452}
3,6 125 tys. ocen
3,6 10 1 124719
1,7 47 krytyków
365 dni
powrót do forum filmu 365 dni

Nieszczęśliwa kobieta zostaje porwana przez wielce przystojnego Massimo, wszystko dzieje się wbrew jej woli. Odpie*dala idiotyczne rzeczy, żeby pokazać jaka to ona jest trudna do zdobycia, pomijając już fakt przedstawienia porwania jako coś romantycznego i tego, że jak porywacz jest pięknym samcem alfa to kobieta może być jego zabawką. Sceny po porwaniu to pięknie pokazują, przyciskanie do ściany, nacisk ciała, molestowanie (dotykanie jej bez jej zgody), przemoc, żeby tylko się zamknęła. Odzyskuje telefon, ale przecież po co zadzwonić po pomoc, skoro z czasem zaczyna mieć urojenia i myśli, że go kocha. Oczywiście jest to nic innego jak zwykły syndrom sztokholmski. Później idziemy dalej, wkurzona bije go po twarzy, krzyczy na niego, ale Massimo przystojny samiec alfa łapie ją za cycka i Laura zamyka gębę, jak na babę przystało, bo tak go pragnie, no i jest tylko babą, to co ona może. Swoją drogą super komunikacja i dążenie do wyjaśnienia problemu, nie mówiąc już o szacunku. Przez pół filmu nie dzieje się prawie nic, na koniec filmu dzieje się wszystko na raz. Po 2 miesiącach znajomości Laura jest święcie przekonana, że go kocha, nie muszę powtarzać kolejny raz jak bardzo nienormalne to jest. Po czym nagle okazuje się, że jest w ciąży, ch*j tam, już decyzja przemyślana, chce za niego wyjść i już mierzy suknię, a tu para buch koła w ruch, Laura umiera ch*j wie czemu, a Massimo łka, bo stracił dziewczynę, której szukał przez kilka lat swojego życia, je*ać to, że to były urojenia przez ćpanie, albo szok spowodowany śmiercią ojca. Tadam! Mamy piękny film, który jest tak nielogiczny, nierealny i kompletnie odcięty od rzeczywistości, że aż normalnie za 10 minut zapomnę, że w ogóle go oglądałam. Jedyne co było dobre w tym filmie to sceny seksu. Gra pani, która grała Laurę - nie do zniesienia, już lepiej wcielił się w swoją rolę aktor grający Massimo, choć nie wiem czy on w tym filmie nie był po prostu sobą - zakochanym w sobie pięknym i dominującym włochem. Jednym słowem cała historia to jakiś żart.