W sumie geneza 365 dni jest banalna - jakaś baba obejrzała Greya, zobaczyła ile on zarobił i stwierdziła, że jak umieści większość akcji we Włoszech doda karykaturalnie przedstawioną mafie to też się dorobi.
Ten film to generalnie mówiąc dno, nic w nim się nie dzieje, a sceny sexu są tak komiczne jakby kręcili to ludzie, którzy o sexie nawet nie słyszeli.