Jeśli ktoś jest ciekawy jak oceniłam 365dni na filmweb - jak najwyżej. Why? Głównie żeby utrzeć nosa,, krytyką" którzy potrafią wykrzesać tylko kilka zdań bez ich uzasadnienia. Typu: co za g*wno. Ogólnie film oceniam jako dobry, niestety. Po tym jak Pani Lipińska zapewniała nas o znakomitości ekranizacji - oczekiwałam bomby, torpedy która wgniecie mnie w fotel. Dostałam tylko małą skróconą namiastkę tego co przeczytałam wcześniej w książce. Samo wykonanie go też nie powala, nie znam się na efektach specjalnych, ale miałam wrażenie że oglądam długi trailer w kinie a nie film. Zakończenie? Wyobrażam sobie w jakie rozczarowanie mogli wpaść Ci którzy nie czytali książek a wkręcili się w historie dwójki głównych bohaterów. Głowili się zapewne kiedy Massimo dowie się o ciąży Laury, i czy dziewczyna zginie z przyjaciółka podczas podróży. A tu hooppp, i kloopss film się skończył. Dalsza część nastąpi... Za rok :). Kiedy już zaczęłam żałować że przyszłam na film bo w sumie dla mnie mało się działo, to moje znudzenie ożywiła Olo! Znakomita postać a zaraz po niej Domenico. Ta dwójka bardziej mnie interesuje od głównych bohaterów, chętnie w wybrałabym się na film strikte o nich! Kto wie może ,, 2" i,, 3"cześć obejrzę właśnie z sympatii do tych postaci i aktorów. Laura piękna kobieta - zgadza się, Massimo przystojny również się zgadza. Film jest dobry, lekki ale bez wow :) Autorkę bardzo podziwiam za siłę i determinację w dążeniu do spełniania planów i marzeń. Cieszę się że jej się to udało, lepiej czy gorzej? Ale udało.. Człowiek uczy się na błędach :)