Jaki ja byłem głupi, że nie posłuchałem wszystkich tych, którzy mi odradzali ten film. Autentycznie mniejsze spustoszenie w Moim organizmie wywołałby koronawirus. Właściwie to już mnie nie dziwi powstawanie takich "dzieł" i obrona ich przez autorów. To trochę tak jak w piosence zespołu Strachy na lachy - żyje w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w c*uja. Zewsząd mamy z tym doczynienia, również i w kinematografii, a u Polaka, niestety jest to jeszcze bardziej dosadne i wyrachowane.