PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842452}
3,6 125 tys. ocen
3,6 10 1 124626
1,7 47 krytyków
365 dni
powrót do forum filmu 365 dni

Tam przynajmniej bohater traktuję swą lubą jak człowieka, a nie swoją własność, i respektuje jej zdanie oraz rzeczywiście nie robi nic, na co ta się nie zgodzi. Przecudowny Massimo natomiast ogranicza się do pustych deklaracji, by potem i tak bez chwili refleksji zrobić z babą wszystko, co mu akurat przyjdzie do pustego łba.
Główny bohater "365 dni" jest dla mnie po prostu ODRAŻAJĄCY, nie tyle pod względem estetyki wizualnej, co charakteru (czy raczej tych dwóch cech na krzyż, które charakter mają imitować). Mówi jedno, robi drugie, a cała ta wielka miłość ogranicza się do nieustannych macanek i pochędóżek. Miałam cały czas wrażenie, że Massimo nie myśli głową, a... hm, tą drugą głową, nieodmiennie bowiem wszystkie jego działania kierowane są prymitywną żądzą wsadzenia parówki w obwarzanek, że tak powiem.
Laura zresztą nie jest pod tym względem ani trochę lepsza, a pod czaszką ma dokładnie tyle, co Massimo, czyli - niewiele, w najlepszym przypadku. Przez większość seansu towarzyszyło mi uczucie, że oglądam skrzyżowanie National Geographic z tanim pornosem, bo oboje zachowują się jak zwierzęta w rui, kierowane najniższymi instynktami, niezdolne do myślenia, kiedy je najdzie ochota.
Jeśli chodzi o scenariusz - powiedzieć, że jest zły, to powiedzieć komplement. Ten strzęp historii, który tutaj robi za fabułę, jest dziurawy jak ser szwajcarski. Nic nie trzyma się kupy, dostajemy jakieś wyrwane z kontekstu sceny nie mające absolutnie żadnego znaczenia dla dalszego rozwoju akcji i pełniące wyłącznie jedną rolę: zapychacza pomiędzy jednym a drugim ujęciem obłapianek bądź poruchawki (w zależności od tego, na jakim etapie dzieła akurat jesteśmy). Przy okazji, ujęcia te są dość mocno szczegółowe, co dodatkowo przydaje obrazowi burdelowego sznytu.
To nie jest film o miłości, nie żaden thriller erotyczny. To po prostu kolejny człon kinematograficznej wersji ludzkiej stonogi żerującej na popularności "Zmierzchu", zwykłe, ordynarne porno próbujące udawać film.