Nikt nie zauważył, że ta spora góra w widoczkach to nie Etna a Wezuwiusz? Owszem, na rejestracji autka, które podjechało na lotnisko, było SR, symbol prowincji Syrakuzy, gdzie niby działa się akcja, ale nie można nie szanować geografii.
Co do filmu: teledyskowa bajka pełna stereotypów i słaba w sensie przekonania mnie, że jakakolwiek dziewczyna z silnym charakterem dałaby się tak wkręcić. Porwał ją. Pobił, szarpał, wpadła do wody, wyciągnął ją z tej wody, wytarł, położył do łóżka, pokazał klatę i resztę, a ona z miejsca zakochała się i "godzili się" jak w pornosie, jak króliki, wszędzie i nierealnie długo. A potem przerażona, bo zaszła w ciążę. Słabe, ale się sprzeda. Porównanie tego do "50 twarzy Greya" to jak porównanie skody octavii do lexusa.
Niezły angielski. Epizodzik Szapołowskiej osłoda tego filmu.
Reasumując, zaczyna się fajnie, coś się rozwija i nagle WTF, serio?