zarówno książka jak i film są dowodem na to, że nawet kiedy nie masz talentu, to i tak w dzisiejszych czasach możesz wcisnąć się na szkło. Wystarczy mówić, że Polacy nie znają się na seksie i są pruderyjni i za mało rozmawiamy o "doopie Maryni" i trzeba nas douczyć, otworzyć, uwolnić i oświecić. To już jest tak wyświechtany temat celebrytów, że aż nudne się robi. Jak to możliwe, że kolejny "spec" leci z tym kagankiem oświaty a my ciągle taaacy zacofani. Nawet bzykać się nie umiemy.
Swoją drogą, film zdecydowanie nie jest erotyczny. Jest jakiś taki niesmaczny i obleśny. Może moje wrażenie spowodowane jest uprzedzeniem do autorki książki, która pretenduje do miana "kołcza" niedouczonych seksualnie rodaków.