Lubię takie obrazy. Pokazują nam kawał naszej własnej, socjalistycznej historii. Podobnie jak w "Ładunek 200" pokazano nam wycinek z życia ludzi w tamtych czasach. Tym razem w Rumunii, a nie Rosji, chociaż podobny film można by pewnie nakręcić w innych krajach bratniego obozu. Dobrze uchwycone smaczki życia z końcówki Geniusza Karpat. Do perełek zaliczam scenę, gdy Otilia wraca do hotelu, a cieć z recepcji każe jej pokazać dowód osobisty. Wszystko półgestami, ruchem głowy, prawie bez słów, ale jednocześnie widać totalną pogardę dla "klienta" hotelu i pełnię władzy hotelowego ciecia nad gościem. Inna genialna scena, to urodziny przyszłej teściowej. Te puste gadki, pełny stół, bzdury opowiadane przez mamuśkę jak to synek oddawał kanapki z kurczakiem kolegom, w czasach gdy ludzie tam pewnie głodowali. I scenografia, tu już pełen wypas: syfiasty akademik, klaustrofobiczne korytarze, ulice, pokój hotelowy. Myślę, że dużo szczególnie starszych osób odnalazło tu znajome klimaty. Cieszę się, że powstają takie filmy, bo ratują dla potomnych prawdę o komunie, o bagnie w jakim jeszcze niedawno żyliśmy.
Dokładnie... ta szarość, pogarda, chłód międzyludzkich kontaktów. Tak postrzegany komunizm jawi się niczym masowa aborcja (czy też eutanazja) wolności i indywidualizmu obywateli w ten system uwikłanych. Cięcie zimnym, brudnym ostrzem aparatu totalitarnej władzy, której dyktat nie uwzględnia z należytym poszanowaniem ani losu kobiety, ani losu jej dziecka. Przytłaczające...
Świetny film opowiadający o społecznych problemach czasów komunizmów. Zachęcam wszystkich do obejrzenia, naprawdę wielkie kino...wczoraj obejrzałem i jest pod wrażeniem.
Ten film jest bardzo dobry i mocny poprzez obrazy które ukazuje widzowi. Nie można patrzyć z obojętnością na to co dzieje się w filmie. Ja zwróciłam bardziej uwagę na sam aspekt aborcji, na dokonywanie aborcji, a raczej przy 4 miesięcznej ciąży zabójstwa. To mnie przeraziło, ten płód który leżał na podłodze to było odrażające. Nie mogłam na to patrzeć. Film bez wątpienia wstrząsa widzem. Początek filmu jest nudny, ale potem zaczyna cię interesować historia filmu i zaczynasz podążać za obrazami ukazanymi w filmie. Według mnie w filmie bardziej zostały poruszone aspekty moralne niż społeczne. Nie zwracałam uwagi na komunistyczne obrazy Rumuni, a na sam problem.
Witam!
Jeśli za pozwoleniem mógłbym się jakoś ustosunkować do Twej wypowiedzi, to stwierdziłbym, że w filmie jednak kontekst społeczny jest istotny, choć zarysowany niejako poprzez perypetie bohaterek, ich postępowanie i decyzje, jakie podejmują. Bynajmniej nie chodzi tylko i wyłącznie o obrazy, ale o to, jak bardzo system i sposób rządzenia potrafią skomplikować człowiekowi życie - społeczne i prywatne, jak bardzo aparat władzy, w tym przypadku komunistycznej, wpływa na nasze decyzje o charakterze etycznym, jak gmatwa, a wręcz uniemożliwia w niektórych przypadkach postępowanie zgodnie z jakimś moralnym porządkiem.
Warto tu zwrócić uwagę, jak np. przedstawia się problem aborcji w filmach produkcji USA? Tam nikt się z tym nie kryje, nie grozi mu więzienie, wydalenie ze studiów, czy inne podobne, nieprzyjemne konsekwencje ze strony państwa i opinii społecznej. Wydaje mi się, że w "4 miesiącach..." sam fakt aborcji jest spotęgowany poprzez to, że nie może być ona przeprowadzona w sposób humanitarny (prawo tego nie umożliwia), poczynając od tego, że jest to już 4-ty miesiąc, poprzez jej szemrany i poniżający przebieg, aż po późniejsze powikłania i moralne upodlenie bohaterek. Uważam, że rola państwa i systemu rządów jest w tym obrazie kluczowa i to właśnie realny komunizm poniekąd jest tu "odpowiedzialny" za taki, a nie inny przebieg tej aborcji.
Pozdrawiam
Patrzysz na ten film zupełnie z innej perspektywy niż ja. Ty interpretujesz ten film poprzez pryzmat ustroju komunistycznego, który uniemożliwia dokonanie aborcji. Zwracasz uwagę na warunki, status społeczny, sytuacje materialną studentek i na ostateczne upodlenie osobistej godności. Dla mnie obraz komuny jest zaledwie tłem do dobrej fabuły filmu. Ta historia i problemy w niej zawarte istnieją w czasach dzisiejszych. Tutaj ważniejsze znaczenie ma sama kwestia podejścia do problemu aborcji. Jeżeli jesteś jej zwolennikiem to pod wpływem filmu spotęgują się twoje przekonania o jej legalizacji, gdyż zwrócisz uwagę na aspekty społeczne, czyli warunki, które są nie do przyjęcia oraz podejście do drugiego człowieka. Jeżeli jesteś przeciwnikiem aborcji to film utwierdzi cię w przekonaniu o tym że aborcja nigdy nie powinna być zalegalizowana, będziesz bardziej zwracał uwagę na aspekty etyczne. Nie będzie miał dla ciebie znaczenia problem sytuacyjny, czy przyczynowo - skutkowy tylko fakt dokonania przestępstwa, zabójstwa nie oszukujmy się człowieka.
Fenomen tego filmu polega na tym, że nie daje odpowiedzi, nie wybiera drogi, pozostawia wybór widzowi. Film dla każdego kino maniaka będzie dobry, gdyż będzie się zgadzał z jego przekonaniami. Cała oprawa filmu jest rewelacyjna, można tak naprawdę analizować różne szczegóły. Obrazy ukazane o tyle genialne, że reżyser nie posunął się do psychoanalizy i pozwolił widzowi na podążaniem za fabułą. Film może kogoś zachwycić bądź zaszokować to kwestia poglądów.
Oczywiście zgadzam się jak najbardziej, aczkolwiek nie interpretowałem filmu z perspektywy ustroju, ale uważam, że ten kontekst pełni ważną rolę i jest niejako punktem odniesienia (presji) dla wyborów moralnych postaci. Te osoby nie są wolne, natomiast są przestraszone, zaszczute i w dużym stopniu moralnie zdezorientowane i to nie tylko z powodu aborcji. Z filozoficznego punktu widzenia, to właśnie brak wolności blokuje i paraliżuje wybory moralne, niewola wręcz uniemożliwia moralność. Zauważ, że w społeczeństwie bardziej liberalnym być może bohaterka wcale nie musiałaby dokonywać tej aborcji, bowiem nikt by jej nie napiętnował z powodu urodzenia nieślubnego dziecka, nie wyrzuciłby jej ze studiów z tego powodu, itd. Z tych powodów właśnie wydaje mi się, że to nie jest tylko film o aborcji, ale ogólniej o owej dezorientacji moralnej, która spada na człowieka "z góry". Aczkolwiek faktycznie reżyser przyjął niemal formę reportażu, powstrzymał się od jakichkolwiek ocen i wartościujących insynuacji, pozostawiając tym samym ocenę widzowi. To jest świetne, mądre i znakomicie zrobione kino - ten film bardzo mnie zachwycił, ale także zszokował i niemal zmusił do refleksji, przyprawiając o moralny niepokój.
Pozdrawiam
Ten film po prostu trzeba obejrzeć. Mało jest takich filmów, które zostają na długo w mej pamięci. Sceny z tego filmu, będę pamiętać chyba już zawsze. Po wyjściu z kina, długo nie mogłam się otrząsnąć razem z mężem, po tym co widzieliśmy. Scenariusz wbija w fotel, zdjęcia idealnie oddają klimat komunistycznej Rumunii, reżyser zadbał o każdy szczegół. Film jak dla mnie bez wad.