Kilka osób na forum zaznaczyło, jak to scena karmienia uzdrowiła dziewczynę. Wg mnie samo karmienie nie miało w cale zbawiennej mocy. Gdy matka zaproponowała Eli karmienie jak dziecka, dziewczyna raczej była zdegustowana i powiedziała, że to przemyśli, co raczej znaczyło "nigdy w życiu". Jej matka zauważyła tę postawę i nagle postanowiła dać jej otwartą furtkę na śmierć. Jednoznacznie pozwoliła jej umrzeć. Zaznaczyła, że to jej wybór, ale pozwoliła jej dokonać go przez nią samą, nawet jeśli oznaczało to śmierć. I ta śmierć przemówiła do Eli, nie karmienie butelką. Zgodziła się na karmienie, żeby pokazać matce, że chce jeszcze zawalczyć o życie i zdrowie.
Później ten sen, w którym widziała swoje, zdaje się, zwłoki, które wyglądały tragicznie i były przeciwieństwem szczęśliwych chwil, jakim był wypełniony początek snu. To był kolejny krok do przodu dla niej, przestraszyła się śmierci. Zauważyła że da się być szczęśliwym, poczuła, że szkoda jej umierać.
Ogólnie sam film przyzwoity, chociaż jeśli poruszał taki temat, mógłby być genialny, a nie był. Chwilami miałam wrażenie ze to kino klasy B. Nie podobała mi się rolą Keanu. Jakieś to wszystko przerysowane było, te jego niby kontrowersyjne metody, a jedyne co było kontrowersyjne to używanie słowa "f*ck" przez terapeutę. Oczywiście nie wymagam, żeby w filmie pokazywano mi wszystko, mam swoją wyobraźnię i wręcz lubię, jak muszę sobie sama coś dopowiedzieć, ale w tym filmie nie było do czego "dopowiadać" bo w przypadku kontrowersyjnych metod terapii, były po prostu braki fabularne. Scenarzyści chyba za bardzo skupili się na przedstawieniu dramatów życia prywatnego Ellen i tu mogłoby się wydawać, poniosła ich fantazja, tylko w gruncie rzeczy, odgrzali starego kotleta. No proszę was, matka która okazuje się lesbijką była juz w tylu filmach, że to zaczyna być nudne. Chyba, że to film oparty na faktach, to nie hejtuję, tylko współczuję.
Generalnie można obejrzeć, ale bez fajerwerków. Scenariusz był po prostu niedopracowany.
A, i tak btw nie rozumiem, jak ktoś może oczekiwać na drugą część, przecież wszystko zostało powiedziane. To tak jakby mieli zrobić drugą część do Pretty Woman czy Nothing hill :)