Obejrzałam ten film dopiero niedawno, w ramach uzupełniania braków w filmografii Toma Hardy'ego. Chciałam zobaczyć jak poradził sobie z taką rolą. Powiem szczerze, że spodziewałam się gorszego gniota. Fakt, ten film jest dość przeciętny, w paru miejscach słaby, ale były też momenty, że się uśmiechnęłam, a nawet zaśmiałam. Hardy wypadł całkiem nieźle w tej roli, reszta towarzystwa w zasadzie też. To nie jest kino wysokich lotów, zupełnie nie w moim klimacie, ale jako niezobowiązujący, lekki filmik na niedzielne popołudnie nawet się sprawdził. :)