Chciałbym powiedzieć, iż przez 3/4 trwania filmu można się dosyć dobrze bawić jeśli tylko na ten czas wmówimy sobie ze kochamy typowo amerykańskie komedie.
Ostatnie kilka minut jednak moim zdaniem juz przekrocza wszelkie granice tandety... przesadnie wyreżyserowane moga smieszyc tylko dzieci.
Dosyć tanie żarty można skojarzyć z typowo głupkowatymi komediami amerykańskimi, a mogło być "znośnie" przez całe 90minut.
Jak dla mnie to najlepsze fragmenty są z udziałem najbardziej podpitym aktorem w tej komedii. Kawał, który mu zrobiono w samochodzie, chyba jest najlepszym żartem w tym filmie.
Jesli ktos ma mozliwosc zobaczenia tego filmu w domku a zniecheci się po kilknastu minutach to niech przewinie na koncówke, tzn tę gdzie pokazywane są sceny nie zawarte we własciwej wersji filmu.