Połowa komentarzy pod tym filmem jest z gatunku - "oglądałam/em pół godziny i wyłączyłem" - wcale się nie dziwię, ale nie dając pełnej szansy "Alibi", przegapiliście ciekawie rozegraną drugą połówkę filmu. Średnia produkcja, która jest połowę czasu zupełnie przeciętna nawet mimo jako takiego nowatorskiego konceptu, przeistacza się pod koniec w naprawdę wciągającą logiczną, kryminalno-komediową gierkę. Akcja w hotelu Ellroy, kiedy w jednym czasie zjeżdżają się do niego bohaterzy wszystkich z miliona wątków, od samego początku zapowiada się na wielką i "Alibi" generalnie nie zawiodło, ustawiając poprzeczkę dla ostatecznego rozstzygnięcia na wysokim poziomie. Moja uwaga co do obsady - aktor grający główną rolę (Coogan) ze swoim bardzo wyrazistym brytyjskim akcentem kompletnie nie pasował do roli losangeleńskiego speca spod znaku "ocena i minimalizacja ryzyka". Henry Rollins nadawał się do tego idealnie!