Sądzę, że kreskówka jest bardziej wymagająca, wyrafinowana i surrealistyczna niż film. Nie jest tak linearna, raczej skojarzeniowa (w końcu to sen!), przez to trudna, ale przynosi niemałą satysfakcję próbowanie odnalezienia sensu w krainie czarów.
U Burtona (paradoksalnie u niego) jest jednak prosta wykładnia: tu są dobrzy, tu źli, trzeba zrobić to i to (wziąć mecz i zabić smoka) i będzie happ end.
Disney wymagał znacznie więcej...
Przynajmniej tak mi się wydaje.
A wy jak uważacie?