Oglądałem film dwa lata temu i pamiętam tylko dwie sceny( z R.Crowem), a raz się złapałem na tym, że zapytany o ten film, stwierdziłem, iż go nie widziałem... I dopiero po kilku minutach mnie olśniło:"Widziałem!, ale nie pamiętam..." Więc w mojej skromnej opinii ten film nie zasługuje na tak wielki zachwyt...
PS jeśli zmienię zdanie, zmienię ocenę.
Zdecydowanie się zgadzam. Gdyby nie szum wokół filmu nie byłoby takiego sukcesu. Tymczasem stwierdzenie "Czarny Ojciec Chrzestny" jest grubo przesadzone. Klimat jest dosyć pospolity i nie tak silnie wyczuwalny jak w Ojcu (porównywanie tych dwóch filmów to profanacja). Film zdecydowanie nie zapada w pamięć i faktycznie ciężko już po dwóch tygodniach sobie coś przypomnieć z niego. Film zdecydowanie był lansowany jako "kultowe" dzieło, ale to chyba widzowie powinni po pewnym czasie tak stwierdzić, tymczasem jak wchodził do kin już na plakatach dzielili skórę na niedźwiedziu. 5/10 na zachęte. Jak przedmówca jeżeli zmienie zdanie, zmienie ocenę.