Trzeba stwierdzić, iż z punktu widzenia normalnego obywatela to Franc Lucas był zwykłym bandziorem. A z punktu widzenia świata przestępczego policyjnym "konfidentem". W związku z tym, ani z jednej, ani z drugiej strony nie zasługuje na szacunek. Jedyny jego atut to fakt, iż był czarny. Co w politycznie poprawnym amerykańskim kinie jest przepustką do nieśmiertelności. Cały film jest mało krytyczny w stosunku do Franca Lucasa. Brak jest mocnej solidnej krytyki.