Szczerze mowiąc to książka bardziej mi sie podobala, w książce główny bochater lepiej zostanał pokazany jako dżentelmen a w filmie jako samolubny gbur. takie są moje odczucia, w filmie również dialogii nie są zbyt naturalne, A dziewczyna głównego bohatera ma więcej scen nago niż ubrana (aczkolwiek to akurat nie jest wadą filmu). Ogólnie adaptacja wyszła całkiem dobrze także polecam
Ja mam właśnie skrajnie inne odczucia. Dla mnie książka była nudna, pozbawiona jakiegokolwiek napięcia, a relacje tytułowego bohatera wyglądały jak z jakiegoś filmu o Jamesie Bondzie. Tym większe było moje zaskoczenie, że twórcy "Control" tak dobrze udało się opowiedzieć tę historię. Nie muszę chyba dodawać, że Clooney idealnie pasował do roli.