Już nie zliczę, który to oglądany przeze mnie obraz o wzgardzonym kilerze. Widocznie filmowcy uwielbiają wałkować takich bohaterów. Jednak ten film podobał mi się wyjątkowo, mimo że nie ma w nim nic odkrywczego. To po prostu znakomita zdjęciowo, przyzwoicie zagrana i fabularnie przemyślana staranna filmowa kompozycja - z moralnym przesłaniem starym jak świat... A główny bohater, który zaraz na wstępie morduje niewinną kobietę, to ktoś czasem bezradny - wcale nie kolejny, błyskotliwy i papierowy mistrz czarnej roboty.