Widział ktoś "Limits of control"?! To samo, tylko że Clooney gra. Szkoda czasu, a jak ktoś chce pooglądać Clooney`a, to lepiej otworzyć jakieś zdjęcie, bo "jego gra" w filmie nie pokazuje czegokolwiek więcej...........
Koleżanka chyba niepoważna i bredzi pisząc, że "The Limits of Control" Jarmuscha to to samo co "Amerykanin", ale jak się domyślam, pewnie tamtego filmu zupełnie nie zrozumiała. :-) Gra Clooney'a niczego nie pokazuje? Absurdalne oskarżenie. George jest bardzo jasnym punktem tego filmu - według mnie zagrał naprawdę bardzo dobrze. Podoba mi się zwłaszcza wykreowany przez niego niepokój. Może warto żebyś nie zabierała się za tak ambitne kino, jeśli masz zamiar po nim bezzasadnie jechać? Trochę logiki.
Ty chyba nie wiesz co to znaczy subiektywizm... To chyba po to każdy ma tutaj swoje prywatne konto, by wyrażać prywatne opinie. NIe potrzebuję komentarzy popierających czy obalających moje upodobnia, więc się tak nie ekscytuj "oglądaczu ambitnego kina" i nie wchodź więcej ze mną w dyskusje...
Uwierz mi, że wiem. A każdy zamieszczając opinię na forum musi mieć świadomość, że może ona zostać skrytykowana. I dziękuję za nazwanie mnie "oglądaczem ambitnego kina", jednak trochę prawdy w tym jest. Ogólnie to polecam więcej dystansu. :-) EOT
Nie ma co dziękować za wypowiedź w cudzysłowie, gdyż nie znalazł się on tam przypadkowo... Definitely EOT
Pozdrawiam.
a ja sie zgadzam z ssabinką, ja tam żadnego klimatu nie czułem..tylko nudę, i maska Clooneya, męcząca..film ogólnie przewidywalny i słaby, przerost formy nad treścią..
tak tak, krytykujcie ludzi, którzy ziewali na seansie!
żeby oddać sprawiedliwość dodam, że krajobrazy i muzyka przepiękne.
zalozylem, ze to kolejna, hamerykanska szmira, ale skoro ktos porownal to do swietnego "limits of control" to nie pozostaje mi nic innego, jak obejrzec ten film. dziekuje.