Pomijając wszystkie bzdury i nieścisłości w tym filmie, i absurdalnego bohatera głównego (tego starszego), to film z 2015 roku, a tu w wieżowcu, na wysokim piętrze, klient "wycina" sobie okienko do strzału... w hartowanym szkle hehe, bo innego w takich miejscach nie ma. W latach swojej młodości mógłby wyciąć, albo w czasach Al'a Capone, hartowane szkło rozpadło by się w milion drobnych kawałków, i zaalarmowało wszystko wkoło. To już w "Gliniarzu z Beverly Heals" kiedy Eda Murphego wyrzucano przez okno z restauracji (przez hartowane by nie wyleciał, wytrzymałoby uderzenie ludzkiego ciała), było to nieprawdopodobne, ale dziś to absurd godny polskiego filmu.