"Anatomia zła" to kolejny po "Uwikłaniu" film, który dobitnie pokazuje, że Jacek Bromski zatrzymał się w latach 90-tych. Montaż, muzyka, dialogi, sposób filmowania - wszystko to wygląda, jak rodem wyjęte z poprzedniego stulecia. Tak się dzisiaj kina nie robi. Do tego dochodzi jeszcze bezsensowna fabuła, słabo napisane dialogi i przeciętne aktorstwo. Film Jacka Bromskiego jest najlepszym argumentem przemawiającym za tym, by oddać kino w ręce młodych.