Jak to może być, żeby w filmie było tylko dwóch czarnych bohaterów? Żeby było jeszcze gorzej to jeden ginie w pierwszych minutach a obaj są źli. To jest szczyt rasizmu, żeby przez większość filmu jedyny czarnoskóry bohater był złoczyńcą a nie bohaterem ratującym świat. Czarnoskóry bohater, który jest głupi, nie widzi związków przyczynowo-skutkowych i działa owładnięty żądzą zemsty za coś do czego tak naprawdę sam doprowadził? Czy to jest film nakręcony w XXI w.? Jak to, film bez poprawności politycznej? Tak się jeszcze da? Tak w ogóle można?
Niezwykle rozbawiła mnie scena, w której ojciec Manty nazywa Aquamana od najgorszych, bo ośmielił się pokrzyżować jego złodziejskie plany i go pokonać i wzbudza w synu pragnienie zemsty, pomimo że sami doprowadzili do tego co się stało. Ten zupełny brak myślenia, refleksji przed śmiercią, mózg nieskażony logicznym wnioskowaniem. Żeby nie było, nie jestem rasistką, ale nie mogę patrzeć na poprawność polityczną i wciskanie czarnoskórych bohaterów w historie, w których ich na pewno nie było. Nie sądziłam, że ktoś jest jeszcze w stanie odważyć się na taki ruch i dać do filmu jedynie dwóch czarnoskórych bohaterów, w dodatku skrajnie negatywnych i absolutnie drugoplanowych, bez powiązań z Atlantami. Nie wiem czy Wana za to linczują, ale Aquaman wyróżnia się na tle kompletnie rasistowskiej (w drugą stronę) Czarnej Pantery. A nie, zaraz, przecież rasizm może działać tylko w jedną stronę.