7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823519
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

A co jeśli zabierzemy filmowi grafikę, tą która wielu zaparła dech w piersiach? Co takiego głębokiego i wartego zapamiętania można zapamiętać, czego nie było w innych produkcjach filmowych?

Czerny

Kontynuując wątek kulinarny.xD
Zupa pomidorowa (czytaj: znany i przewidywalny scenariusz), może być okraszona rożnymi dodatkami i przyprawami (czytaj: obsada, efekty specjalne, muzyka).

W zależności od tego kto jest "szefem kuchni" i jakich użyje dodatków, potrawa może być wyśmienita, dobra lub niestrawna.
Byłam na Avatarze, zjadłam z przyjemnością. ;D

Przypominam, że z menu wybierasz to co ci smakuje. Dyskusja na temat wyższości zupy ogórkowej nad pomidorową nie ma sensu.
De gustibus non est disputandum - pozdrawiam ;)

użytkownik usunięty
crypciak

Czerny tylko ty i niektórzy tak nisko upadli, a przecięty to jesteś ty i swoja wyobraźnia. A teraz już leć oglądać jakieś inne badziewiaste filmy, które zostały nakręcone za mniej kasy niż Avatar...

ocenił(a) film na 6

Co ma wyobraźnia do Avatara xD

Właśnie to ciemnym masom ktoś zaserwował film do którego nie trzeba myśleć, ani nie trzeba wyobraźni bo wszystko macie jak na tacy.

Swoją drogą ja to przynajmniej używam zdań w swoich wypowiedziach, a wy? Niestety nie wszyscy.

użytkownik usunięty
Czerny

Wyobraźnia z Avatarem ma bardzo dużo, gdyż przez jej brak (co jest oczywiste) nie możesz przenieść się duszą do świata Pandory i potem piszesz, że tylko efekty Ok, a reszta dno.

ocenił(a) film na 6

Weź człowieku się schowaj bo gówno o mnie wiesz, a próbujesz wypowiadać się na mój temat.

Przeczytaj najpierw co oznacza słowo "wyobraźnia". -_-'

ocenił(a) film na 10
Czerny

Może nas oświecisz? Chciałbym przeczytać co według ciebie oznacza słowo "wyobraźnia" na jakiej zasadzie jest ono rozbieżne z tym co zaprezentował nam James Cameron w swoim najnowszym filmie. Tylko konkretnie proszę, bez ogólników i odpowiedzi ukrytych między wierszami.

crypciak

I co sie tak podniecacie kolejna historia o Smerfach ?
;p

Axis

Ja pierdolę. Ten temat mnie rozwalił.

Robicie wojnę o nie wiadomo co, skaczecie sobie do gardeł, zakładacie durne tematy i uderzacie w filmy które wam się nie podobają ,,artylerią kaliber 1/10 xD''. Ludzie czy wy nie umiecie kulturalnie dyskutować tylko bluzgać innych?

Temat również idiotyczny. Może oddzielimy lufę od czołgu i zastanawiać się będziemy, co wtedy będzie? Czołg byłby bezużyteczny. Tak samo film z uciętą grafiką byłby niczym. I nie zastanawiajmy się ,,co by było gdyby'' bo nie było gdyby.

ocenił(a) film na 1
crypciak

Właściwie zgodzę się z faktem, że bez grafiki ten film nie byłby wart zachodu i byłby przeciętnym średniakiem. "Rewolucja" - moim zdaniem nie dokonuje się w tym przypadku, to hasło mi tutaj nie pasuje a to dlatego, że gdyby fabuła była rewolucyjna w stopniu równym efektom, to film zasługiwałby na najwyższą ocenę, nie było by do czego się przyczepił, film byłby rewolucyjny jako całość. Wniosek jest jeden, film ten nie jest doskonały, jest świetny tylko od jednej strony i to niezależnie jak bardzo komuś się podoba.

Ogólnie rzecz biorąc, gołym okiem można dostrzec, że kinematografia niebezpiecznie podąża w kierunku nadmiernej eksploatacji sfery wizualnej filmów, toteż wartswa fabularna jest zostawiana z tyłu. Dzieje się to od ładnych paru lat, a nikt zapewne nie hciałby aby fabuła była tylko dodatkiem do spektakularnego widowiska. Czy w dzisiejszych czasach człowiek ma ochotę na samą rozrywkę z poprawną, banalną fabułą? Kiedyś wymagania były może większe, może wynika to z faktu przeciwstawnego - nie było takich możliwości ukazywania efektów specjalnych, więc ludzie ładowali wszystko w rewolucyjną, niestandardową, oryginalną fabułę; to miało odróżniać jeden film od drugiego i zapewniało sukces jednego filmu nad drugim. Obie te tendencje patrząc na to w perspektywie kina dzisiejszego, nie są dobre i musi być zachowany balans; gdy efekty specjalne osiągną swoją maksymę, szczyt, wtedy moim zdaniem nastąpi ten prawidłowy balans między sferą wizualną jak i fabularną filmów, ponieważ obie będą wtedy rozwijane jednocześnie, bez pośpiechu i przełomowych odkryć w płaszczyźnie technicznej filmów, co dzieje się teraz. Gdy efekty nie będą już robiły wrażenia na zdecydowanej większośći, znowu fabuła będzie wiodła prym.

Jeszcze jedną sprawą jest odstęp recenzji od oglądnięcia filmu, moim zdaniem dopiero po tygodniu, dwóch można brać się za recenzję, wtedy gdy opadną subiektywne emocje i zaczynamy myśleć bardziej obiektywnie o dziele.

ocenił(a) film na 10
crypciak

Ten film jest i miał być widowiskiem. Skomplikowana i "cudowna" fabuła to widowisko by popsuła. Film, żeby był dobry, nie musi zawsze mieć genialnej fabuły. Film ma zachwycać, a ten właśnie tak robi. Dawno film nie przyciągał tylu ludzi do kin i to nawet kilkukrotnie tych samych. Czasem widać przerost fabuły i tego reżyser chciał uniknąć. Ten film to przełom w OBRAZIE, nie fabule. Ale kogo to obchodzi, że nie w fabule? Każdy chce tu zobaczyć widowisko z NIEZŁĄ fabułą, bez przeciągających się romansów. Film jest bajeczny. Opowiada o wspaniałej więzi między zwierzętami, a roślinami. Pokazuje nam to, czego już nie rozumiemy - że to dzięki przyrodzie tu jesteśmy. Film też nawiązuje do pojęcia TERRORU. Reżyser chce, abyśmy się zastanowili, czy z obecnym terrorem nie jest tak jak z terrorem w Avatarze - ludzie bronili swoich terenów, a nazwano ich terrorystami. Nie chce mi się teraz więcej pisać. Idę jutro znów do kina, to uporządkuje swoje myśli i napiszę więcej pozytywów.

PS. Moment, gdy "Ludzie" strzelali z drewnianych strzał do helikopterów - łezka się zakręciła. Można by było to porównać sytuacji Afgańczyków walczących z rosyjskimi śmigłowcami w 80-tych latach.

crypciak

Ale przecież nie o to chodzi, czy Avatar jest odkrywczy, głęboki, warty zapamiętania itp. Grafika robi ogromne wrażenie. To pierwszy film z tak wieloma efektami 3D i takich filmów będzie coraz więcej. Wchodzimy w erę kina 3D - także domowego. Firmy takie jak np. Panasonic wprowadzają na rynek zestawy kina domowego 3D. I tylko o to chodzi, byś siedząc w kinie albo w domu na kanapie myślał, że jesteś jak najbliżej historii (nawet głupiej, prostej, naiwnej), którą widzisz na ekranie. Nie ma się co wczuwać i denerwować. Technologia idzie naprzód i nic tego nie zmieni :-)

ocenił(a) film na 6
Henrica

Ja pier**** jeszcze otwarcie przyznajecie "Ale przecież nie o to chodzi, czy Avatar jest odkrywczy, głęboki, warty zapamiętania itp. Grafika robi ogromne wrażenie."

A potem nie-fanom filmu zarzucacie płytkość.

Od kiedy to czarne masy nie lubią fabuły/scenariusza/aktorów/logicznego postępowania i filmów, a klasa wyższa, wykształcona lubi efekty specjalne?

Czerny

A czemu osoby wykształcone miałyby nie docenić efektów? Czasami trzeba się trochę odmóżdżyć, obejrzeć coś prostego, zwyczajnego, może nawet głupiego, by się odstresować, by zapomnieć na chwilę o problemach, by zachwycić się pięknem - nawet sztucznie stworzonym.
Nie lubisz oglądać takich filmów, to ich nie oglądaj. Ja lubię, nie jestem znawcą kina i nie mam zamiaru udawać, że jestem. Oglądam te filmy, które mnie zaciekawią, na które w danej chwili mam ochotę i nie mam zamiaru z tego rezygnować. A efekty 3D w Avatarze bardzo mi się spodobały i nie mam zamiaru ganić tego filmu tylko dlatego, że nie można go zaliczyć do ambitnego kina LOL

użytkownik usunięty
crypciak

Jestem ciekaw jak na światowe kino wchodziły kolorowe filmy i czy ludzi zadawali pytania w stylu : A co jeśli film będzie czarno-biały i będzie bez kolorów ?
Dlatego bez sensu są takie tematu. Ciekawe co byście zrobili gdyby nie postęp produkcji filmowej (m.in charakteryzacja no i te efekty specjalne).
Filmy muszą iść z duchem czasu tak samo i ludzie.

ocenił(a) film na 6

Owszem, ale pierwszy film kolorowy nie jest arcydziełem tylko dlatego że jest kolorowy.

A "Królewny Śnieżki" nie ma na top 100 tylko dlatego że jest pierwszym animowanym (pełnometrażowym)

itd.

ocenił(a) film na 8
crypciak

Ekhm... Hola, hola. Po to Cameron czekał naście lat, żeby móc wykorzystać taką, a nie inną "grafikę". W ogóle, to chyba co po niektórzy krytycy chyba się trochę pogubili. Nakręcono film sf, którego akcja dzieje się na księżycu Pandora. Zupełnie innym niż Ziemia. Zamieszkałym przez cywilizację niebieskich kotów. Ziemianie przylatują tam i starają się wydobywać surowiec, do którego dostęp utrudniają im koty, niczym Ahmedy do ropy w Iraku. Sprawa kończy się wojną.

I teraz, zestawmy ze sobą takie filmy: "Avatar", "Szeregowiec Ryan", "Byliśmy żołnierzami". Co łączy te filmy? Marines. Dzielni amerykańscy wojownicy. Ale do tego zaraz wrócę, bo najpierw trzeba się zastanowić nad tym, jakie były założenia twórców "Avatara". Mniejsza o fabułę. W uproszczeniu: Widz ma współczuć niebieskim kotom i kibicować im, a przesłanie filmu ma byc dosyć proekologiczne. A zatem, wracamy do filmów, w których pojawiają się Marines. Gdy oglądamy "Szeregowca Ryana", czy "Byliśmy żołnierzami", kibicujemy marines. Nie tyle dlatego, że oni są dobrzy, a "ci drudzy" źli, bo np. w "Byliśmy żołnierzami" wietnamczycy nie są przedstawiani jako jakieś żądne krwi sukinsyny. Raczej dlatego, że marines nas do siebie przekonują. Są charakterystyczni, widz ich w pewnym stopni poznaje, blablabla. Są w pewien sposób rzeczywiści. Ale w Avatarze, to nie oni mają wzbudzać sympatię. Widz ma kibicować kotom. Jak według Was Cameron miał przekonać AMERYKAŃSKIEGO odbiorcę (niekoniecznie "czarnucha" ze slamsów, w Ameryce zdażają się też ludzie o IQ zbliżonym do 100 ;-)), że to marines są źli, że trzeba kibicować niebieskim kotom, a przyroda na jakimś zapyziałym księżycu w innym układzie słonecznym powinna przetrwać nawet za cenę kryzysu energetycznego na Ziemii? Te koty i Pandora jako całość musiały przekonywać. Bez supernowoczesnych efektów widz miałby w pupie te wszystkie chaszcze i dziwne stwory, bo wyglądałyby jak chaotyczny zbiór pikseli, albo żelki (w zależności od tego, czy Cameron posłużył by się efektami komputerowymi na poziomie tych z lat 90-tych, czy jakimiś atrapami). Gydyby to Drzewo-dom wyglądało jak kijek z naroślami, to jego zniszczenie na nikim nie zrobiłoby wrażenia. A końcowa bitwa byłaby równie pocieszna jak zmagania Ewoków z siłami Imeprium.
Sam efekt 3D ma tu drugorzędne znaczenie. Ważniejszy jest tzw. fotorealizm.

A więc, jeśli zbierzemy "Avatarowi" 3D, to w sumie film straci sporo, ale się obroni. Jako prosata, ale emocjonująca historia i jednocześnie uczta wizualna.
A rozważanie, co się stanie, gdy zabierzemy "Avatarowi" wszystkie nowoczesne efekty 3D jest idealnie bezsensowne, bo akurat tej historii, w tej konwencji, nie da się przekonująco opowiedzieć bez udziału porządnych efektów specjalnych. W "Avatarze" efekty po prostu służą fabule. I to jest najważniejsze.

Poza tym, to nie jest film ani głęboki, ani z przesłaniem. To jest kino rozrywkowe, które ma dostarczać dobrej zabawy. Czy "Indiana Jones" (którakolwiek część) ma jakiś głębszy przekaz? A "Gwiezdne Wojny"? Czego nas uczą o świecie? Co jest "wartego zapamiętania" w "Piratach z Karaibów"? "Avatar" to film właśnie tego typu. Jeśli komuś nie podobały się powyższe tytuły, bo były za płytkie, to chyba poszedł na "Avatara" specjalnie po to, żeby potem mieć kaca po wydaniu 20+ złotych i mieć na co ponarzekać.

ocenił(a) film na 8
radan

"A rozważanie, co się stanie, gdy zabierzemy "Avatarowi" wszystkie nowoczesne efekty 3D jest idealnie bezsensowne"

Tu miało być bez tego "3D".

I sorry za literówki. Pisałem na szybko i nie przejżałem wypowiedzi przed wysłaniem.

ocenił(a) film na 6
radan

Twórca tematu zadał pytanie zbyt ogólnikowo, ale nie chodziło mu o zabranie wszystkich efektów, bo wtedy przecież na widowni non stop widzielibyśmy tylko greenscreen'a, ale o nie ocenianie ich, czy też co by było gdyby film miał je gorsze o kilka lat.

Wymienione przez ciebie filmy rzeczywiście również są proste, ale poza tym że również mają świetne efekty specjalne (jak na swe czasy) mają również aktorów, scenariusz, muzykę (lepszą) postacie i kultowe sceny. Ja w Avatarze nie zauważyłem żadnej sceny na którą miło mi będzie patrzeć po latach.

ocenił(a) film na 9
Czerny

A inni zauważyli. Wiele osób nawet płakało.

ocenił(a) film na 8
Czerny

W "Avatarze" też jest kilka niezłych ról. Z Neytri (tak się to pisze) na czele. Choć tu faktycznie zostaje nieco w tyle.
Wydaje mi się, że "Avatar" też ma scenariusz. Ale nie wiem, sprawdzę w wikipedii.
Muzyka w "Avatarze" jest całkiem dobra. Przynajmniej w mój gust trafia. Lubię takie "etniczne" wstawki.
A kultowe sceny... Cóż, o tym, czy "Avatar" ma kultowe sceny, dowiemy się najwcześniej za kilka miesięcy. A jeśli chodzi o sceny, które ja miło będę wspominał... Zawalenie się Drzewa-Domu*(choć przy tej scenie o dziwo nie płakałem, widać zimny ze mnie drań), końcowa bitwa, ujeżdżanie Ikrana...
Jeszcze jednym ważnym czynnikiem jest "to coś". "Tego czegoś", w moim odczuciu "Avatar" ma najwięcej. Taki film dzieciństwa obejrzany dopiero w dorosłym życiu.

W sumie, moim zdaniem, "Avatar" pod względem jakości przegrywa tylko z "Indianą Jonesem" (częścią pierwszą i trzecią)(jeśli chodzi o ten typ filmów- jeszcze nie och..jałem, żeby porównywać "Avatara" z "Ojcem Chrzestnym", "Titanicem", czy "Forrestem Gumpem").

Ja nie jestem jakimś fanboyem "Avatara", ale myślę, że naprawdę należy inaczej podchodzić do baśni sf, która ma dostarczać emocji, a inaczej do dramatów psychologicznych, które mają dostarczać tematów do refleksji. I nie ma sensu tak wszystkiego rozkładać na czynniki pierwsze, jeśli całość jest całkiem zgrabna.

*BTW, utwór, który leci przy tej scenie, to moim zdaniem coś pięknego.

crypciak

Człowieku! Film jest tworzony tak, aby każdy element, każdy szczegół połączony z resztą był wyśmienicie dopasowany i ta stworzona całość przemówiła do odbiorcy. Nie ma żadnego sensu odbierać jakiemukolwiek filmowi jego część, a tymbardziej atut, to co najbardziej zafascynowało odbiorcę. Mi w Avatarze podobają się nie tylko efekty specjalne, ale stworzony świat i fabuła, pokazanie drogi jaką kroczyli poszczególni bohaterowie. Zabierz jeden szczegół filmu zabierzesz coś z jego duszy raniąc całość. Obojętnie w jakim filmie byś tak zrobił, to tak się stanie.

crypciak

To może wejdź "inteligencie" na forum Ojca Chrzestnego i załóż temat; "A
co jeśli zabierzemy filmowi scenariusz." Ale najpierw puknij się w dekiel.

użytkownik usunięty
crypciak

Czerny Królewna Śnieżka w kolorze nie była tak świetna, to fakt. Ale Cameron zrobił krok na przód i połączył innowacyjność z pięknem filmowym.

ocenił(a) film na 10
crypciak

a co jesli zabierzmy filmowi muzyke, dziwiek i obraz?
phi
no prosze cie co to jest za dyskusja?!
jak wogole odpowiadac na takie posty
<rotfl>

ocenił(a) film na 1
Aschette

Widać ze niektorzy myslą dosc topornie i trzeba im wszystko tłumaczyc. Autorce chodzilo o odebranie filmowi swietnych efektow, nie obrazu w ogóle. Tak cieżko to pojąć? Pytanie brzmi - czy film byłby wart obejrzenia w 2D w gorszymi efektami

ocenił(a) film na 9
WtfWTf

To jest film SF! Efekty są jego integralną całością. To nie jest dramat psychologiczny... Nie rozumiesz? Jak ktoś pisze, co by było gdyby filmowi X odebrać scenariusz też nie ma na myśli wycięcia... wszystkiego. Bo np taki dramat ma zachwycać głębią. Avatar ma być piękny i tyle. Ma wciągać. Jak więc można mówić o zabraniu mu tego? Przecież to obraz buduje klimat Pandory. Uważasz, że tylko film z głęboką fabułą może być dobry? To znaczy, że nie potrafisz oceniać filmów. Ja Foresta oceniam inaczej niż Avatar. I uważam to za zdrowe podejście. Ty nie?

WtfWTf

To tak samo jakby się spytał czy "Ojciec Chrzestny" albo "Skazani na
Shawshank" ze słabszym scenariuszem (nie pozbawionym scenariusza tylko
gorszym) byłyby równie dobre. Zastanów się co piszesz, bo efekt jest ten
sam.

ocenił(a) film na 9
Aschette

"Poza tym, to nie jest film ani głęboki, ani z przesłaniem." Dla mnie może głębi nie ma ,ale przesłanie raczej na pewno ma.

diaza99

Jak zwykle niektórzy się czepiają tylko tych, którzy źle odebrali pytanie autora/autorki tematu. Są też tacy użytkownicy co dobrze zinterpretowali temat i odpowiedzi mądrze na temat problemu. Co powiecie na temat ich wypowiedzi?!

DJ_Adamir

W takim razie usuń efkety specjalne z Władcy Pierścieni, Gwiezdnych wojen bez tego nie ma filmu

crypciak

A co jeśli:
- w Milczeniu Owiec Hanibala zagrałby - Martin Short
- w Indiana Jonsie tematem muzycznym byłaby przygrywka na bałałajce
- zabierzemy mimikę Louisa De Funes'a
- w Queen wokalistką byłaby Majka Jeżowska
- a obrazy Kossaka nie będą miały Koni

ocenił(a) film na 9
Gregory

No właśnie chciałem napisać coś takiego jak Gregory:)

Co by było, jeżeli od "Ojca Chrzestnego" odjąć fabułę?

Przesadzam?

No to choćby co by było, gdyby z "Siedem" zabrać mroczną, uniwersalną scenografię? A co jeżeli Obcy w "Aliens" byliby jedynie szmacianymi lalkami?

Po co w ogóle kręcić filmy, jeżeli można tak sobie "odejmować" stronę wizualną? Można poprzestać na książkach, nie?

ocenił(a) film na 6
voagar

Tylko że tym samym przyznajecie, że największym atutem Avatara jest grafika komputerowa.

ocenił(a) film na 8
Czerny

A co w tym złego?
Jest największym atutem (choć nie jedynym).

Czerny

Największym atutem filmu jest... obraz. Straszne.

ocenił(a) film na 6
crypciak

Nagle wszyscy ujrzeli, że postęp w kinematografii to szatan wcielony. Pożre nas, przeżuje i wypluje. Spali nasze dusze, wymaże wszelkie ambicje. Trzeba oddzielić dobre ziarno od tego złego.
Lepiej jest pójść do lokalnego, rozsypującego się kina i obejrzeć np. Dom Zły. Poczuć ten syf, dramat i gęstniejący z minuty na minutę klimat.
Filmy takie jak Avatar zostawić daleko za sobą. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że większość ludzi nastawionych negatywnie do tej produkcji to po prostu ludzie smutni, tak jak nasz świat dookoła. Drażni ich fakt, że Avatar to przełom w dziedzinie techniki 3D, więc usilnie mieszają z błotem warstwę fabularną, która może i jest sztampowa, może i jest liniowa, zgadzam się, ale jest w swojej sztampowości i liniowości najlepsza. Synteza baśni ze świetną techniką. Kiedy już dojdziemy do etapu kin panoramicznych (gdzie ekran otoczy widza, a okulary poszerzą kąt widzenia), a pewnie tak się stanie, Diabeł pożre nas wszystkich.
W końcu po co mi technika, która lepiej pobudza wyobraźnię. Jasne, wystarczy mi chińczyk i smutne, szare dramaty w lokalny kinie.


Fishbon3r

A może to jest tak, że (według mnie) Ci którzy krytykują ten film, czepiają się czegokolwiek są własnie takimi ludźmi przedstawionymi w filmie. Oni z chęcią pozabijaliby "niebieskie stworki", bo ich matarialne dobro jest ważniejsze od wszystkiego innego?

ocenił(a) film na 6
DJ_Adamir

xD
Ja zacząłem nawet zbierać pieniądze na ekspedycje.

Czerny

,,Czerny - Ja zacząłem nawet zbierać pieniądze na ekspedycje''.

Jakby co mogę ci wypożyczyć mój team ASG, jestem 3rd in command, tylko broń na ostrą amunicję trza skąś wziąść.

xD xD xD.

ocenił(a) film na 9
Solidus_Snake

"Tylko że tym samym przyznajecie, że największym atutem Avatara jest grafika komputerowa."

No i źle?

Zachwycam się dziełami Boscha, Muncha i Matisse'a. Nie mogę pozachwycać się pięknem Pandory? I czy mają mi w tym przeszkodzić uprzedzenia, wynikłe z tego, że grafika komputerowa i efekty grają we współczesnym kinie marginalną rolę (oczywiście dla ambitniejszych widzów).

ocenił(a) film na 6
voagar

Dla mnie było by i spoko zachwycajta się czym chceta, ale nie wpychajcie tego filmu na top 10. Po prostu muszę się podpisać na petycji, aby listę top 100 wybierali jedynie moderatorzy, czy userzy z odpowiednim stażem/punktami itp.

Black Kocur - Jak by co to mamy jeszcze Gargamela po naszej stronie.

ocenił(a) film na 9
Czerny

Ale w czym Ci przeszkadza Avatar w pierwszej dziesiątce?

Napisz sobie w notatniku własną top-listę i będziesz zadowolony, bo będzie w pełni zgodna z twoim gustem.

Czerny

hehe. Nie no w sumie przesadziłem, ale głupia rozmowa na głupi temat :) wszystko na poziomie :P

ocenił(a) film na 9
DJ_Adamir

"Tylko że tym samym przyznajecie, że największym atutem Avatara jest grafika komputerowa."

No i źle?

Zachwycam się dziełami Boscha, Muncha i Matisse'a. Nie mogę pozachwycać się pięknem Pandory? I czy mają mi w tym przeszkodzić uprzedzenia, wynikłe z tego, że grafika komputerowa i efekty grają we współczesnym kinie marginalną rolę (oczywiście dla ambitniejszych widzów).

ocenił(a) film na 9
voagar

a ja zapytam: co zostanie gdy z matrixa wytniemy sceny walk? co zostanie z filmu, gdy wytniemy z niego to co najlepsze? gówno. co zostanie z soku pomarańczowego gdy usuniemy smak? woda z kolorkiem?

wielu ludzi kocha diablo 2. czemu? przecież tam ani grafiki dobrej nie ma, ani fabuły - idź dalej, rozwalaj po drodze wszystko co się rusza. a kochają tą grę bo ma MAGIĘ (nie chodzi mi o rzucanie czarów, jakby co...). i avatar też ją ma. nie można kroić filmu na sztuki, tak jakbyś rozkładał tort na kawałki. ma bardzo ładną i prostą historię, i to jest dużym + bo po co w takim filmie jakieś egzystencjalne rozważania? później ludzie by narzekali że jakieś głupie rozmyślania i rozmowy tak ich wunudziły, że nawet efektów nie zauważyli...

ocenił(a) film na 9
voagar

a ja zapytam: co zostanie gdy z matrixa wytniemy sceny walk? co zostanie z filmu, gdy wytniemy z niego to co najlepsze? gówno. co zostanie z soku pomarańczowego gdy usuniemy smak? woda z kolorkiem?

wielu ludzi kocha diablo 2. czemu? przecież tam ani grafiki dobrej nie ma, ani fabuły - idź dalej, rozwalaj po drodze wszystko co się rusza. a kochają tą grę bo ma MAGIĘ (nie chodzi mi o rzucanie czarów, jakby co...). i avatar też ją ma. nie można kroić filmu na sztuki, tak jakbyś rozkładał tort na kawałki. ma bardzo ładną i prostą historię, i to jest dużym + bo po co w takim filmie jakieś egzystencjalne rozważania? później ludzie by narzekali że jakieś głupie rozmyślania i rozmowy tak ich wunudziły, że nawet efektów nie zauważyli...

ocenił(a) film na 9
Tanceflam

sorki za powtórzenie... net mi się na chwilę zwiesił...

ocenił(a) film na 10
Tanceflam

co zostanie z autora tematu jak wyjmiemy mu serce?

ocenił(a) film na 9
keeveek

trup, ale to moim zdaniem nie jest dobre porównanie gdyż zostało sformułowane do urażenia lub ukazania niższości intelektualnej. bez obrażania wolałbym.

ocenił(a) film na 10
Tanceflam

raczej nie, wtedy użyłbym słowa mózg

celowo użyłem slowa serce, bo sercem avatara jest właśnie grafika i efekty 3D, bez nich ten film nie istnieje, tak jak bez serca nie ma człowieka.

Każdy film można by zniszczyć wyjmując z niego najlepszy element.