Ekskiuzmi dlaczego Avatar jest tak wysoko w rankingu ?
Rozumiem efekty zawaliste, niebieskie stworki very sexy , ale niżej niż
Avatar jest wiele wspaniałych filmów, bodajże:
Marzyciel, Zapach kobiety, Co gryzie Gilberta Grape'a i nawet nasz poczciwy SHREK!
Halo, tu ziemia.
Jestem już po gimnazjum i liceum ;-)
Nie odniosłam się do Twojego postu, tzn. napisałam do Ciebie, ale nie do akurat tamtego postu. Nic nie zmienia faktu, że fabuła jest oklepana.
Moje zdanie i fani go nie zmienią ;) Zmykam. Miłego dnia życzę.
No dobrze, napiszę ci jeszcze raz, bardziej wyraźnie - otóż fabuła w "Avatarze" jest z jednej strony odkrywcza, ponieważ w żadnym innym filmie nie było dotąd fikcyjnej rasy Na Vi zamieszkałej na odległej planecie, tutaj więc chyba nikt odtwórczości zarzucić nie może. Z drugiej strony, są w filmie odniesienia do innych produkcji i widać inspirację podobnymi obrazami z tego gatunku. Także jednoznacznie nie da się powiedzieć, że scenariusz jest odkrywczy albo be i fe.
Natomiast nie da się zaprzeczyć, że w filmie jest cała gama emocji, bardzo dobrze się go ogląda nie tylko ze względu na efekty. Jak już to wyżej napisałem, to jest rodzaj baśni podciągniętej do współczesnych standardów jakościowych, kierowanej do wszystkich grup wiekowych.
Fabuła na pewno nie pierwszej świeżości, jednak Cameron wiedział co robi i uświadczył nas nawiązaniami do klasyki SF:
* Robert F. Young - "To Fell a Tree" - opublikowana w Magazine of Fantasy & Science Fiction w 1959 roku, opowiada o armii chciwych ludzi, trzebiących święte drzewa na planecie zamieszkałej przez humanoidalnych, prymitywnych kosmitów
* Ben Bova - "The Winds of Altair", powieść z 1973 roku; znowu mamy awatary używane do odkrywania obcego świata zamieszkałego przez kotowatych kosmitów i jego zaborczą kolonizację przez ludzi
* Clifford Simak - "Desertion" z 1944 roku: ludzie używają awatarów do odkrywania obcej planety, z czego ci co przenoszą się w ciała awatarów nie mogą wrócić na Ziemię, i wybierają życie wśród krajowców
* Wydana takźe w Polsce powieść "Słowo 'las' znaczy 'świat'" Ursuli K. Le Guin z 1972 roku, zawierająca wątek rabunkowego wycinania drzew przez zmilitaryzowaną kolonię ludzi na innej planecie i okrutnego traktowania przez nich kudłatych, inteligentnych i połącząnych telepatycznie stworzeń, które przystępują do wojny z ludźmi.
* Motyw miłości między dwoma obcymi rasami był w Stargate (1994), wiadomo, że kończy się pozostaniem faceta razem z nią na obcej planecie.
by DOKTOR NO
Nawiązywanie nie jest złe, świadczy to tylko o wiedzy reżysera.
"Mam tylko wrażenie, że niektórzy nie rozumieją potencjału prawdziwej baśni w tym filmie."
Rozumiem że Avatar to mieszanka wielu gatunków filmowych, ale do takich baśni jak np. "The Princess Bride" dużo mu brakuje.
"Jest to po prostu rodzaj pięknej, nowoczesnej a jednocześnie tradycyjnej fikcyjnej powieści, podciągniętej technicznie i emocjonalnie do współczesnych standardów."
Do tej części wypowiedzi ciężko się odnieść, ponieważ przypomina to raczej pseudo-intelektualny bełkot. Jak coś jest jest tradycyjne to nie może być jednocześnie nowoczesne (chyba że za elementy tradycyjne uznamy te zerżnięte z innych filmów). Fikcyjne to mogą być postacie lub fabuła a nie powieść. Ostatnią część zdania można przetłumaczyć jako - zrobione w stylu typowych komercyjnych kinowych hitów. Ostanie zdanie można ując także w ten sposób: "By się odnalazł w niej masowy widz" - znaczenie to samo.
"Jest to po prostu rodzaj pięknej, nowoczesnej a jednocześnie
tradycyjnej fikcyjnej powieści, podciągniętej technicznie i emocjonalnie
do współczesnych standardów."
Do tej części wypowiedzi ciężko się odnieść, ponieważ przypomina to
raczej pseudo-intelektualny bełkot. Jak coś jest jest tradycyjne to nie
może być jednocześnie nowoczesne. ..."
Nie no kolego... :) . Pamiętam nasza ostatnia rozmowę, w której
strasznie się na mnie obraziłeś. Teraz widzę, że sam raczej bez powodu
prowokujesz sytuacje konfliktowe. Jeżeli jesteś taki wrażliwcem, jakiego
cię pamiętam z naszej ostatniej rozmowy, to po cholerę wytykasz innym
(domniemaną przez siebie) miernotę intelektualną. Do tego racji nie masz
zupełnie, bo to stwierdzenie użyte przez petroniusza jest najzupełniej
poprawne znaczeniowo :D. Jakbyś przeczytał dokładnie, to byś to
wiedział. Chyba, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Za to twoje "Jak
coś jest jest tradycyjne to nie może być jednocześnie nowoczesne" jest
tak idiotycznie dosłowne, nietrafione, siermiężne i skapciałe, że
naprawdę nie wiem po co się tym ośmieszasz. Przykro mi, ale pseudo-
intelektualny bełkot możesz zarzucić jedynie sobie.
"Ostatnią część zdania można przetłumaczyć jako - zrobione w stylu
typowych komercyjnych kinowych hitów. Ostanie zdanie można ując także w
ten sposób: "By się odnalazł w niej masowy widz" - znaczenie to samo. "
Sądzę, a w zasadzie jestem pewien, że petroniusz miał zupełnie co innego
na myśli, z czego również ty zdajesz sobie dobrze sprawę. Proponuję,
żebyś przestał doklejać swoje komercyjne ideologie do innych wypowiedzi.
Po pierwsze to nie odnoszę się do nikogo osobiście, tylko do przedstawionych wypowiedzi. Ty zrobiłeś coś zupełnie innego i o to miałem pretensje.
Idąc dalej, wyjaśnię łopatologiczne: "to co napisałeś jest głupie" - nie jest jednoznaczne z: "jesteś głupi". Nie przypisuj mi tego czego nie napisałem. Co do tego czy Petroniusz miał rację czy nie miał - kwestia subiektywna. Żadnych argumentów nie podałeś więc napiszę: Ty nie masz racji w tej kwestii ponieważ stwierdzenia użyte przez Petroniusza nie są poprawne znaczeniowo. Do tego znowu piszesz coś na temat mojej osoby. Braki argumentów przeważnie sprowadzają się do ataków personalnych.
A co Petroniusz miał na myśli: nie wiem, co więcej tak naprawdę mało mnie to obchodzi. Odniosłem się do tego co napisał, a dokładnie ubrałem jego wypowiedź w inne słowa. I na koniec proponuję ci używanie argumentów w dyskusjach chyba że lubisz takie pustosłowne przepychanki.
ok zaczniemy najlepiej od części, której nie zrozumiałeś i przypisałeś
jej(tej części) intelektualny bełkot :]
"Jest to po prostu rodzaj pięknej, nowoczesnej a jednocześnie
tradycyjnej fikcyjnej powieści, podciągniętej technicznie i emocjonalnie
do współczesnych standardów"
"Jest to po prostu rodzaj pięknej (bardzo ładnej), nowoczesnej
(zawierającej nowatorskie podejście/wpisującej się w obecnie świeże
trendy) a jednocześnie tradycyjnej (opierającej się również na
pierwowzorach/tradycyjnych założeniach) fikcyjnej (zmyślonej) powieści,
podciągniętej technicznie i emocjonalnie do współczesnych standardów
(chodzi tu prawdopodobnie o tradycyjnie skonstruowaną, baśń stworzoną
tak, aby podobała się dzisiaj)"
Ja za to przyczepię się do twojej wypowiedzi:
"Jak coś jest jest tradycyjne to nie może być jednocześnie nowoczesne"
Może być, co uzasadniłem powyżej.
Jeszcze jedno:
"Do tej części wypowiedzi ciężko się odnieść, ponieważ przypomina to
raczej pseudo-intelektualny bełkot"
Zapewniam ciebie, że mimo użycia tutaj zarzutu bezosobowego, dotyka on
właśnie autora. I podejrzewam nawet, że dobrze o tym wiesz i
wykorzystałeś to świadomie.
przykład: "Twoje wypowiedzi są tak śliskie, jakby bały się tego, że
zostaną złapane za ogon."
Odniosę się jeszcze do tej komerchy, którą wciskasz do jego wypowiedzi.
cyt. Peroniusza: "W taki sposób, by odnalazł się w niej każdy - zarówno
młodszy, jak i starszy widz, czujący w tym filmie starą szkołę i nową
generację jednocześnie, popadając zarazem w sentymentalny nastrój :-)."
twój cytat: "Ostatnią część zdania można przetłumaczyć jako - zrobione w
stylu typowych komercyjnych kinowych hitów. Ostanie zdanie można ując
także w ten sposób: "By się odnalazł w niej masowy widz" - znaczenie to
samo."
Wiesz co... są to takie głupoty, że zrezygnuję w tym wypadku z formy i
napiszę ci po prostu: pierdzielisz :DDD
Megastwoorze miałem nadzieję że załapiesz ale jednak tak się nie stało więc wyjaśnię teraz wszystko bardzo dokładnie.
Wypowiedź Petroniusza zrozumiałem, nie było tam zresztą nic co by mogło sprawić problemy w jej zrozumieniu. Po przeczytaniu postanowiłem odpisać w nieco złośliwy sposób. Do treści wypowiedzi przyczepić się nie mogłem - więc czepiłem się formy.
A teraz bardziej konkretnie:
Sprawdź sobie w słowniku znaczenia słów tradycyjny i nowoczesny, zobaczysz wtedy że są one przeciwstawne znaczeniowo i użycie ich w takiej formie jak to zrobił Petroniusz jest niepoprawne. Inna sprawa gdyby napisał - "łączącej nowoczesne nurty w kinematografii z tradycyjnymi", tak jak z kolorami nie możesz wymieszać farbki czerwonej z niebieską i powiedzieć że jest ona jednocześnie czerwona i niebieska.
Fikcyjna powieść - skoro uważasz że takie istnieją to idź sobie kup jedną w sklepie, a później kup sobie w kiosku fikcyjnego batona.
"podciągniętej technicznie i emocjonalnie do współczesnych standardów
(chodzi tu prawdopodobnie o tradycyjnie skonstruowaną, baśń stworzoną
tak, aby podobała się dzisiaj)"
"Tradycyjnie skonstruowaną" - Tradycyjny to może być montaż, tutaj jak wiemy montaż tradycyjny nie występuje więc zapewne chodzi o fabułę. A jeżeli mowa o fabule to bardziej pasuje określenie schematyczny niż tradycyjny.
"baśń stworzoną tak, aby podobała się dzisiaj" - Jakbyś wykazał odrobinę myślenia przed napisaniem tego, to byś wiedział że baśnie nakręcone dawno temu również podobają się dzisiaj, co więcej uważam je za wiele lepsze od tych powstających teraz (poza pewnymi wyjątkami ale to głównie ze względu na odstępstwa od powszechnej komercjalizacji). Emocjonalnie podciągnięcie o którym wspomina Petroniusz do bólu przypomina komercyjne hity. Techniczne wiadomo - majstersztyk.
"Zapewniam ciebie, że mimo użycia tutaj zarzutu bezosobowego, dotyka on
właśnie autora. I podejrzewam nawet, że dobrze o tym wiesz i
wykorzystałeś to świadomie. "
Tutaj w końcu napisałeś coś co ma sens. Petroniusz od wycieczek osobistych nie stroni więc pewnie nie będzie mieć nic przeciwko. A tak w ogóle to rozumiem gdyby on się do tego przyczepił. Ale ty? Adwokatem jego jesteś czy jak? Poza tym każda krytyka dotyka autora, taki właśnie jest jej cel.
"Wiesz co... są to takie głupoty, że zrezygnuję w tym wypadku z formy i
napiszę ci po prostu: pierdzielisz :DDD "
Może dla ciebie jest to zbyt zawiłe, a jak wiadomo z historii ludzie często nazywali coś czego nie rozumieli "głupim".
"Wypowiedź Petroniusza zrozumiałem, nie było tam zresztą nic co by mogło
sprawić problemy w jej zrozumieniu. Po przeczytaniu postanowiłem odpisać
w nieco złośliwy sposób. Do treści wypowiedzi przyczepić się nie mogłem
- więc czepiłem się formy. "
Tak. Bardzo fajnie, że zrobiła to Twoja wypowiedź - tzn odnośnie tego
czepiania się :). Tak w ogóle to Twoje komentarze aż kipią od
złośliwości ;). Odnośnie Twoich sugestii, abym sprawdził sobie użytą
przeze mnie terminologię, to darujmy sobie. Mam cichą nadzieję, że
zrozumiałeś co chciałem Ci przekazać. Nie rozdrabniajmy się więc na to,
czy terminy, których użyłem były formułkowo poprawne.
"Zapewniam ciebie, że mimo użycia tutaj zarzutu bezosobowego, dotyka on
właśnie autora. I podejrzewam nawet, że dobrze o tym wiesz i
wykorzystałeś to świadomie. "
Tutaj w końcu napisałeś coś co ma sens. Petroniusz od wycieczek
osobistych nie stroni więc pewnie nie będzie mieć nic przeciwko. A tak w
ogóle to rozumiem gdyby on się do tego przyczepił. Ale ty? Adwokatem
jego jesteś czy jak? Poza tym każda krytyka dotyka autora, taki właśnie
jest jej cel.
Ja miałem ochotę się przyczepić, bo miałem taką ochotę. Nie sadzę, że
byłaby wielka różnica gdyby zrobił to Petroniusz. Krytyczną opinię niby
do treści wypowiedzi, która faktycznie uderza w autora (użyte przez
Ciebie słowa były mocne), można moim zdaniem robić w nieco mniej
uwłaczający autorowi sposób - potrzeba jedynie odrobiny wyrozumiałości i
chęci.
jeszcze wracając do początku Twojej wypowiedzi:
"Sprawdź sobie w słowniku znaczenia słów tradycyjny i nowoczesny,
zobaczysz wtedy że są one przeciwstawne znaczeniowo i użycie ich w
takiej formie jak to zrobił Petroniusz jest niepoprawne. Inna sprawa
gdyby napisał - "łączącej nowoczesne nurty w kinematografii z
tradycyjnymi", tak jak z kolorami nie możesz wymieszać farbki czerwonej
z niebieską i powiedzieć że jest ona jednocześnie czerwona i niebieska."
Uczepiłeś się formy, a nie przekazu. Uważam, że takie zabiegi są
niepotrzebne, powodują jedynie nieustające papierowe utarczki słowne na
formułki. Po co to robić, skoro obydwaj wiemy o co chodzi.
Odnośnie kolorów, sprawa jest znacznie trudniejsza niż ci się wydaje.
Wiem to, bo zajmuję się akurat mieszaniem farbek ;).
"Ekskiuzmi dlaczego Avatar jest tak wysoko w rankingu ?" bo tak go ocenili użytkownicy :)
gusta są różne, nie rozumiesz młodego pokolenia, a może udajesz znawcę kina?
ok. Od czego by tu zacząć... Od Twoich zarzutów. Więc fabuła i efekty
specjalne, pewnie aktorstwo też... Wybacz, nie chciało mi się przerabiać
całego opasłego tematu w poszukiwaniu innych zarzutów.
Odnośnie fabuły trzeba zwrócić uwagę na gatunek filmowy, pod jakim
podpisany jest Avatar. Jeżeli jest to film akcji z elementami s-f, że
tak napisze ze swojej strony, powinniśmy spodziewać się więc
zaskakującego, wciągającego albo chociażby ciekawego scenariusza.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że się (niby) pogrążam samym tym
stwierdzeniem, ale mi naprawdę podobały się założenia programowe tego
filmu. Najpierw linia fabularna - na którą składał się w skrócie
przyjazd Jake na Pandorę, jego infiltrację w oddziałach obcej rasy,
przemianę mentalną głównego bohatera, miłość i zmianę frontu oraz
symptomy zbliżającego się konfliktu i sam konflikt, zakończony
zjawiskową bitwą rozgrywającą się w powietrzu i na lądzie. Wszystko
idzie po prostej lini, tak jakby najpierw wspinać się na górkę, potem z
niej zjeżdżać. Temat oklepany ale cholera - mi to nie przeszkadza.
Pomimo prostoty, szereg zdarzeń był przynajmniej dla mnie w pewnych
momentach wzruszający, jednocześnie pokazany bez nadmiernego patosu.
Odskakując trochę od tematu wyobraź sobie przykładowo linię scenariusza
"Powrotu Jedi", dziejącą się na podobnej planecie z małymi biegającymi
misiami. Prosty schemat wydarzeń, infantylne zwroty akcji, naiwność,
przewidywalność, wszystko to prowadzące do nieuchronnej rozprawy ojca z
synem. Przypomnij sobie wszystkie te wylane łzy... to było cudowne i
wzruszające (dla fanów gatunku) a rozgrywało się schematycznie na
prostych emocjonalnych pobudkach i prostym jak drut scenariuszu, które
to cechy nas wzruszają niczym tkliwy serial w tv ;). Czy jednak "SW" to
typowe s-f? mi się wydaje że nie, jednak nikt nie umniejsza piękna tego
filmu. Wracając do Avatara mi się tu wszystko wydaje ok. Co więcej w tym
filmie NAPRAWDĘ nie ma nieścisłości, jakbyś nie była pewna, pomyszkuj
wnikliwie w tematach - wszystkie nieścisłości zażarcie doszukiwane przez
antyfanów zostały obalone. Świat, w który została osadzona Pandora,
warunki na niej panujące, wiszące góry, nadprzewodnik - wszystko trzyma
się kupy(są naprawdę malutkie wyjątki od reguły). Wygląd i zachowanie
ludzi zostało przedstawione bardzo wiarygodnie, drobiazgowo, uzbrojenie
nie zostało przerysowane, logiczne podejście do sprawy twórców filmu
jest po prostu super!!! W filmie nie ma moim zdaniem nieścisłych rzeczy,
szukanie ich na siłę to po prostu psucie sobie dobrej zabawy.
Ogólny klimat filmu. To co utkwiło mi w pamięci, to scena lądowania Jake
na Pandorze. A więc kosmiczna scena "odrywania" się promu od statku
"matki", potem "wchodzenie" w atmosferę, sceny z "lotu ptaka" pokazujące
Pandorę i jej piękno oraz działalność człowieka przy wykopaliskach,
lądowanie w bazie - wszystko połączone niepokojącą muzyką zgraną
doskonale ze świetnymi zdjęciami. W miarę oglądania coraz bardziej ten
film mnie wchłaniał, nie pozwalając się oderwać. Klimat Pandory,
niebieskich ludzików, leśnych stworów, wszystko było na najwyższym
poziomie, do tego ten trójwymiarowy świecący las. Sugestia przebywania
tam osobiście była dla mnie piorunująca. Klimat to kwestia subiektywna,
ktoś może lubić mroczne lochy, ktoś inny piękne lasy i łąki. Wspominam
przede wszystkim wspaniałe sceny lotów na ikranach - szczególnie ten
pierwszy w wykonaniu Neytiri i dokładnie ten jeden element, w którym
ikran wyrównuje tor lotu lewym skrzydłem, te ruchy powietrza i szum
błony na wietrze :DDD.
Odnośnie aktorstwa. W filmie nie ma gwiazd wielkiego formatu. Dlaczego
tak jest i czy aby na pewno jest to źle? Gdy pomyślę nad tym,że np
Neytiri zagrałaby Angelina Jolie to aż mnie skręca z entuzjazmu, aby
zobaczyć tą jej twarz zmienioną na Na'vi. Z drugiej strony Zoe Saldana
naprawdę wypadła super. Pomijając fakt, że jest piękną, zmysłową kobietą
ze śliczną twarzą, kształtem szczęki i innymi walorami zewnętrznymi, ma
też tak potrzebną buntownicza iskrę, która nadaje tej postaci
drapieżnego i zmysłowego zarazem charakteru. Do tego jej umiejętności
aktorskie jak dla mnie ok. Co do innych aktorów, nie zauważyłem
potknięć, a wręcz przeciwnie - jeżeli chodzi np o Sigourney Weaver i
Stephena Langa. Poza tym, gdyby w tym filmie grały same gwiazdki,
uciekłby jego indywidualny charakter.
Akcja - Nie będę się wypowiadał, według mnie film ma same superlatywy.
To co oczekuję od 3D było dokładnie w tym filmie. Sorry, ale ja tu wad
nie znajduję.
Miłość. Tu najciekawsze :D i wcale nie takie banalne. Dojrzewający
romans pokazany w sposób nienachalny, stopniowy, może faktycznie nie
specjalnie odkrywczy. Czy banalny? Wydaje mi się, że nie, szczególnie
ujęła mnie za serce scena, którą uważam za przebogatą znaczeniowo, kiedy
Neytiri podnosi z ziemi "zaduszonego" Jake. Tego prawdziwego,
sparaliżowanego, malutkiego człowieczka, którego nigdy wcześniej nie
widziała. Ja się wzruszyłem :D, to dla mnie była świetna scena łamiąca
bariery fizyczności, uprzedzeń, różnic, czyli tego wszystkiego co
przeszkadza namiętności i prawdziwym uczuciom się rozwinąć. Tu Neytiri
moim zdaniem jako cicha bohaterka - kobieta zdecydowana aby bronić swoją
miłość którą obdarowała człowieka.
Wszystko co tu piszesz jest prawdą. Ale to już było w innych filmach/bajkach.
Avatar zaskakuje:
Fabułą? - zdecydowanie nie.
Miłością? - miłość jest prawie w każdym filmie.
Fantastycznością? - jak najbardziej, ale to również efekty specjalne.
Efektami specjalnymi? - owszem, ale nie na ich podstawie ocenia się film.
Podobne bajki do Avatara:
Pocahontas - ''babcia wierzba''.
Atlantyda - ''latające góry''.
Co do gry aktorskiej - nie kryje, że Jake, Neytri, Dr. Grace i inne postacie były świetnie zagrane :)
To, że Avatar jest (zdecydowanie) pięknym (pod względem pięknego świata, a nie wyciskaczem łez) filmem to nie znaczy, że zasługuje na te miejsce w rankingu.
Temat chyba zamknięty, każdy wyraził swoje zdanie, po co to ciągnąć, chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś uwagi ;D
"Podobne bajki do Avatara:
Pocahontas - ''babcia wierzba''.
Atlantyda - ''latające góry''. "
Koleżanko, jak się zaczyna dyskusję to się ją kończy.
* Robert F. Young - "To Fell a Tree" - opublikowana w Magazine of Fantasy & Science Fiction w 1959 roku, opowiada o armii chciwych ludzi, trzebiących święte drzewa na planecie zamieszkałej przez humanoidalnych, prymitywnych kosmitów
* Ben Bova - "The Winds of Altair", powieść z 1973 roku; znowu mamy awatary używane do odkrywania obcego świata zamieszkałego przez kotowatych kosmitów i jego zaborczą kolonizację przez ludzi
* Clifford Simak - "Desertion" z 1944 roku: ludzie używają awatarów do odkrywania obcej planety, z czego ci co przenoszą się w ciała awatarów nie mogą wrócić na Ziemię, i wybierają życie wśród krajowców
* Wydana takźe w Polsce powieść "Słowo 'las' znaczy 'świat'" Ursuli K. Le Guin z 1972 roku, zawierająca wątek rabunkowego wycinania drzew przez zmilitaryzowaną kolonię ludzi na innej planecie i okrutnego traktowania przez nich kudłatych, inteligentnych i połącząnych telepatycznie stworzeń, które przystępują do wojny z ludźmi.
* Motyw miłości między dwoma obcymi rasami był w Stargate (1994), wiadomo, że kończy się pozostaniem faceta razem z nią na obcej planecie.
by DOKTOR NO
Nawiązywanie nie jest złe, świadczy to tylko o wiedzy reżysera. Pocahontas i Atlantyda to wymysł mniej zaznajomionych z SF/Fantasy osób.
woow teraz to się obrażasz jak mała dziewczynka. A w pewnym momencie
naprawdę doceniłem Twoją dojrzałość.
Kurde. Tak się po prostu nie kończy tematu jak ta pani... Jest to cholernie
niedojrzałe podejście :]
Jak widzisz, moje argumenty idą w piach, brak znajomości literatury i kina SF skutkuje argumentacją typu - Pocahontas i Atlantyda, żal...
Cooo? teraz chcesz zamknąć temat? Ale on się dopiero otwiera... Tak ci
zależało na konkretach, to pogadajmy o tym jeszcze trochę :D
Bardzo nieładnie, gdy gospodarz zamuka imprezę, gdy większość parek jeszcze
tańczy ;)
Rozwiń swoje zastrzeżenia, a raczej stwierdzenia w jakąś sensowną i
przekonującą formę, bo na razie te 34 miejsce to dla mnie stanowczo za
niska nota, jak dla tak wspaniałego filmu ;D.
Niech będzie, prowadźmy dyskusję dalej :D
Ktoś już tu wypisał sporą sumkę filmów do których Avatar jest upodobniony, ja podałam 2 bajki. Czyżby Avatar nie był taki profesjonalny?
W bajce ''Atlantyda'' są nie tylko latające góry, ale także na koniec bajki 'zbuntowani' ludzie pragnący kasy i tak dalej. - Jak w Avatarku :)
W "Pocahontas" zaś jest babcia wierzba, która (jak sądzę) jest oryginalną sprawą. - Niestety Pandora ma taką samą.
Moje podejście do Avatara nie jest złe, sądzę tylko, że tysiące innych filmów od niego są lepsze.
Jak na swój gatunek jest naprawdę ok, pomijając (jak wspominam w prawie każdym poście) oklepaną fabułę.
Aha no i nie obrażam się jak mała dziewczynka :P Sądziłam, że gdy dowiem się od was co cenicie w Avatarze to można temat uznać za zamknięty, bo ja, jak i wy napisaliście co o tym sądzicie, ale skoro chcecie to ciągnąć dalej to nie ma sprawy :D
Ale czy chociaż trochę możesz sobie wyobrazić że film mógł sie podobać
ludziom, co skutkowało tym, że jest na razie na 36tym miejscu?
Szanuję ocenę innych.
Ale moim zdaniem te miejsce to i tak lekka przesada ;)
Moja opinia jest taka, ponieważ oczekuję od filmów niezłej fabuły.
Hej ja żartowałem :), serio. Na prawdę nie musisz tutaj siedzieć i pisać,
jeżeli nie masz ochoty. Ludki i tak będą sobie pisać. Ale jeżeli masz to
super, będzie ciekawie..
Ja w każdym razie na razie mykam, bo mi się kończy czas na siedzenie przed
kompem. trzeba do praaaacy :D
Jaka tu się dyskusja wywiązała ;)
Avatar wcześniej czy później spadnie na to 80 czy 90 miejsce i tam już pozostanie to wierni fani zostaną,a Ci zauroczeni odejdą i tyle w temacie. Musi spaść bo nie może być wyżej od mojego kochanego Blade Runner'a :P A Wy zamiast się kłócić to obejrzyjcie sobie Człowieka w Ogniu właśnie na Polsacie leci -> bardzo dobry film :)
Poszłam do kina na Avatar, bo "nie widzieć takiego widowiska to co najmniej dziwne" - jak czytałam w wielu różnych źródłach, ale zawiodłam się strasznie. Pewnie dlatego, że nie lubię kompletnie tego gatunku. Tylko efekty spoko.
ale to nawet efekty nie są, sztuczna dżungla ??? To Park jurajski jest już lepszy...Parę stworków cudów nie czyni !
Film totalna klapa, miała być rewolucja a jest kupa
Ogólnie dla mnie ten film to duży niewypał. Liczyłem na coś więcej niż efekty specjalne. Miałem nadzieję że Cameron pokaże klasę a tak naprawdę to stworzył przeciętny film. Nie wypowiem się o fabule bo szkoda czasu. Żenujące aktorstwo, zbyt "słodki świat". Mimo iż że jestem fanem SF to ten film w moim osobistym rankingu jest na samym dnie. Strasznie nudny i dłużący się film. Daję 5/10 ze względu na efekty. Pozdrawiam
Tak się zastanawiam...
od kiedy o arcydziele filmowym decydują przede wszystkim efekty specjalne?
Za chwile ktoś pewnie wrzuci tekst:
"Jestem studentem filmoznawstwa i uważam że Avatar to arcydzieło a Ty się nie znasz trolu. W filmie zastosowano nowatorskie efekty 3D i jest to przełom w historii kina itp. Znany reżyser filmowy powiedział, że jest to najlepszy film Sci-Fi albo obejrzałem w swoim życiu z 5 000 filmów i ten był najlepszy (nie pisz tylko proszę jaki był najgorszy spośród Twej kolekcji). Jeszcze coś takiego mi przyszło do głowy: obejrzyj sobie film w 3D to zmienisz zdanie o 180 stopni"
Pozdro dla wszystkich podchodzących z dystansem do oglądania filmów ;-)
Na forach widziałem lepsze avatary ;-)