Pewnie za pół roku wejdzie do kin wersja dłuższa o dziesięć minut. Kolejne 50 milionów do zysku. A w grudniu, z okazji okrągłej rocznicy premiery, kolejna re-premiera. Naprawdę, łebski facet.
Avatar to nie bajka jak cos.Dzięki "Dzięki Bogu, że w Akademii są jeszcze normalni ludzie, znający się na kinie. "Znajacy sie na kinie jak ty(pewnie)?No popatrz "najlepszy"film akademi(2009r)-The Hurt Locker. W pułapce wojny jest juz na 1200 miejscu.Ladnie-wytypowali prawdziego pogoromce filmow
Więc według Ciebie najlepsze filmy są w czołówce rankingu? Boże...
Jak to "Avatar" to nie bajka? Przecież tam 98% procent to animacja komputerowa. Bajka. W dodatku morał i fabułe ma prostszą i bardziej banalną niż większość bajek, więc nie dosyć, że bajka, to jeszcze słaba bajka.
no wiesz raczej filmy TOP10000 mnie nie zadowola , no nie wiem jak ciebie :)Ale chodzilo mi o to ze w dniu premiery ludzie tak sie podniecali filmem a chwile potem "iskra zgasla".Spada z topu i juz tak bedzie a Avatar jakos sie trzyma."Przecież tam 98% procent to animacja komputerowa"a w jakich dzisiaj filmach nie ma "reki"komputera co?A czy jest jej wiecej czy mniej to malo zmienia a pozatym to nie komputer wspinal sie,strzelal z luku,jezdzil konno...wiec daruj sobie % obliczenia
A co z filmami, które oceniło mniej niż 1000 osób? Są dla Ciebie gniotami, bo nie znalazły się w Topie? Przy "Avatarze" iskra też się zapaliła. Był w pierwszej dziesiątce, o ile sobie przypominam. Teraz ledwo mieści się w setce.
Wymienić Ci filmy, w których nie ma komputera? Za długo bym pisał...
"A co z filmami, które oceniło mniej niż 1000 osób? Są dla Ciebie gniotami, bo nie znalazły się w Topie?"oczywiscie ze nie.Jest wiele nie docenianych filmow ale film w TOP100 albo gdy go ocenilo te 50tys. ludzi to chyba o czyms swiadczy ."Przy "Avatarze" iskra też się zapaliła."Tak i niech trwa jak najdluzej."Był w pierwszej dziesiątce, o ile sobie przypominam. Teraz ledwo mieści się w setce."Byl w pierwszej 3 ale to stare czasy.Nie ma sie co dziwic ze tak szybko spada jak czasami dziennie traci 3-4 miejsca(trcohe to dziwne)-a zeby tak bylo to jest potrzebna duza liczba glosow ze znana nam ocena-1-Fala trolli i antyfanow?
Fala trolli to była wtenczas, gdy "Avatar" był w pierwszej 10. Teraz po prostu coraz więcej ludzi dostrzega, jak "Avatar" to płytkie i niewymagające kino dla motłochu.
Tak, oceniło 50tys ludzi, z czego 49, 500 tysiąca nie ma pojęcia o dobrym kinie. Dla mnie to żadna rekomendacja.
"Wymienić Ci filmy, w których nie ma komputera? Za długo bym pisał.."tak tez moge wymienic ale mi chodzilo o Kino Sci-Fi w ktorym bez komputera no ciezko by bylo."Teraz po prostu coraz więcej ludzi dostrzega, jak "Avatar" to płytkie i niewymagające kino dla motłochu."Kazdy dostrzega i kadzy daje 1?(nie zartuj sobie)."Tak, oceniło 50tys ludzi, z czego 49, 500 tysiąca nie ma pojęcia o dobrym kinie. Dla mnie to żadna rekomendacja."Z tego wynika ze 500 osob to osoby znajace sie na kinie a dla ciebie osoby znajace sie na kinie to osoby dajeca 1.Ok ale 500 osob to za malo zeby Avatar spadl tak nisko.Wiec sam sobie zparzeczasz bo w tych 49,500 osob sa osby znajace sie na kinie wedlug ciebie bo musi byc ich po prostu wiecej.Wniosek:
-Albo sie mylisz co do sprawy Avatara
-Albo masz problem z matematyka
Kino s-f bez efektów? Proszę bardzo, sztandarowy przykład: "Ludzkie dzieci". Najlepsze s-f ostatniej dekady.
Osoby znające się na kinie czesto wystawiają "Avatarovi" 7 czy 8. W większości jednak traktują ten film z ogromnym dystansem. Bo gdyby ocenić walory czysto filmowe, jak aktorstwo, scenariusz, to "Avatar" leży i kwiczy...
Hehe, "walory czysto filmowe", jednak jesteś śmieszny tak jak inni wskazali.
Fabułę to masz w książkach i literaturze, aktorstwo w teatrze, a Film to obraz .. i Avatar to moim zdaniem piękny obraz... pewnie Ty dopatrujesz się również niesamowitej fabuły w balecie i pięknego scenariusza w utworach muzycznych.
Wiesz, ja np. jak mam ochotę na wciągając historię biorę dobrą książkę, lubię też pójść do teatru i muzyki również nie unikam. Natomiast w kinie mam się świetnie bawić. Jeżeli Ty się na Avatarze nie bawiłeś.. to masz problem tylko ty.. a nie "że, dostrzegłeś płytkość" błąd.. ty jesteś płytkim ignorantem jeśli nie szanujesz ludzi i ich gustów. Sam widać masz mocno wypaczony.
Avatar jest regularnie minusowany przez nawiedzonych antyfanów - dlatego jest tak nisko.
Równie dobrze można powiedzieć "Avatar" jest zasypywany dziesiątkami od wyznawców filmu, dlatego jest tak wysoko...
Akurat tak można mówić o każdym filmie. Twój repertuar też spokojnie można sprowadzić do banału poziomu 3, tylko czy to ma jakiś sens?
Różne, ale nie silę się na pseud-oryginalność w formie pozera "znawcy", bo to jest według mnie śmieszne. Staram się zawsze zwracać uwagę na pozytywne aspekty danego obrazu i unikać czegoś, co w mój gust po prostu nie trafi. Poza tym, dla jednego dany film jest fenomenem, dla innego nie i rzecz taka jest całkiem naturalna, natomiast postawa w stylu, "śmieszne dawanie 10" jest zwyczajnie arogancka i niepoważna.
A poważne jest nazywanie arcydziełem filmu, który ie ma do zaoferowania nic, poza efektami? Nie trzeba wcale byc pozerem, by docenić kino, nie wiem, o czym ty piszesz wogóle? Ja doceniam coś, co nie jest sztuczne i nie sili się na coś więcej, niż w istocie jest. Cameron chciał nakręcić arcydzieło, a wyszedł mu gniot.
Tylko że to jest twoje subiektywne zdanie, poparte jedynie emocjami i pryzmatem własnego systemu wartości, upodobań itd. Więc to już na początek dyskwalifikuje taką postawę jako negującą - bo, owszem każdy ma do tego prawo, ale osobiście uważam, że wytykanie komuś jego emocji względem danego filmu jest po prostu dziecinnym popisywaniem się. Nie czepiam się absolutnie Twojej oceny, masz do niej całkowite prawo i nic nikomu do tego. Ale skoro uważasz, że wystawiając filmowi ocenę 10 jestem "śmieszny", to według mnie przemawia za tym cynizm i jak już wcześniej napisałem - arogancja. Apeluję o wypowiadanie się w bardziej asertywny sposób o filmie i jego elementach, a nie karmieniu własnego ego i wątpliwego "autorytetu" poprzez wytykanie pozytywnego nastawienia innych.
Co ma z tym wspólnego asertywność? Rozumiem, że nie każdy ma prawo znać się na kinie, ogląda filmy głównie dla rozrywki. Okej, nie ma sprawy. Ale kiedy ktoś zaczyna obwoływać film arcydziełem, wyzywać każdego kto twierdzi inaczej i śmiać się z większości ludzi, którzy "Avatara" uważają za gniota, to uważam, że takich ludzi można nazwać śmiesznymi, ale wolę określenie: niepoważni.
Sam przyznajesz, że nie liczysz się ze zdaniem i emocjami innych - co jest wyrazem braku zrozumienia i tolerancji, dlaczego więc nagle oczekujesz ją względem siebie? Wybacz, ale skoro masz coś do danej osoby - to kieruj swoje animozje pod jej adres. Według Ciebie postępuję śmiesznie, twoja sprawa - natomiast skoro nie widzisz w swoim postępowaniu nic złego, to niestety - kończymy ten wywód, bo zasadniczo w twoim zasobie kultury są spore luki - jak je uzupełnisz, zapraszam ponownie do dysputy.
Niczego wobec siebie nie oczekuję, znowu piszesz o czymś innym. Co jest złego w moim postępowaniu? Iż uważam, że ktoś nie powinien oceniać czegoś, na czym się nie zna? Wytłumacz mi to, proszę.
"Niczego wobec siebie nie oczekuję, znowu piszesz o czymś innym."
Już sam fakt, że odpisujesz po raz kolejny, jest wystarczającym tego dowodem tego, że całość Cię intryguje i nie zgadzasz się z czymś. Więc zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu, bo owijanie tego w bawełnę - jak widzisz - nic nie da.
"Co jest złego w moim postępowaniu? Iż uważam, że ktoś nie powinien oceniać czegoś, na czym się nie zna?"
Bardzo proszę. Ani ja ani Ty nie znasz się na kinie, jedynie oceniamy oglądane filmy własnymi emocjami. Spieranie się o to jest bezcelowe, gdyż sztuka filmowa jest na tyle złożonym procesem, że znawstwo w tym zakresie posiadają nieliczni, o odpowiednim doświadczeniu i wykształceniu. Tak więc nazywanie kogoś śmiesznym, bo akurat coś mu się podoba jest irracjonalizmem w tym przypadku. W konsekwencji jak widzisz według mnie złe jest w twojej postawie to, że brak CI szacunku do postawy innych względem - w tym przypadku - filmu. Wypowiadaj się o filmie, a nie skupiaj na widzach - bo to jest obosieczna broń i często bardziej rani atakującego - a po co to komu?
"Wypowiadaj się o filmie, a nie skupiaj na widzach - bo to jest obosieczna broń i często bardziej rani atakującego - a po co to komu"
Przecież cały czas mówię o filmie i cały czas atakują mnie Ci, którzy film wielbią, nie zważając na jakiekolwiek argumenty. A jeśli już, są to argumenty jednostronne.
"Ani ja ani Ty nie znasz się na kinie, jedynie oceniamy oglądane filmy własnymi emocjami."
Według Ciebie trzeba mieć specjalne wykształcenie, by znać się na filmach?
"Tak więc nazywanie kogoś śmiesznym, bo akurat coś mu się podoba jest irracjonalizmem w tym przypadku."
Ale to przecież cały czas o to chodzi! Ja oglądałem w życiu mnóstwo filmów, robię to, że tak powiem, zawodowo, a na tym forum spotykam się z sytuacją, w której "znawcy kina", oglądający denne filmy, które mają do zaoferowania jedynie efekty, obwołują
"Avatara" arcydziełem, nie znając w kinie tego, co naprawdę dobre i nie zważając na to.
"Przecież cały czas mówię o filmie i cały czas atakują mnie Ci, którzy film wielbią, nie zważając na jakiekolwiek argumenty. A jeśli już, są to argumenty jednostronne."
Więc riposty kieruj pod konkretny adres, są nicki od tego. Używaj odpowiedniej argumentacji, a nie pustosłowia w stylu "śmieszny" itd, wtedy wytrącasz z rąk oponenta skuteczność inwektyw pod swój adres.
"Według Ciebie trzeba mieć specjalne wykształcenie, by znać się na filmach?"
Tak, dlatego że miałem niekłamana przyjemność rozmawiać z osobami z tego kręgu. Uwierz mi, wiedza w tym temacie jest tak złożona, że bez odpowiedniego doświadczenia nie można mówić o znawstwie kina. Jedynie o upodobaniach i ocenie przez pryzmat emocji. Nawet spora rzesza krytyków ma duże braki, co często da się zauważyć.My jesteśmy tylko szarymi widzami, to co nam się akurat podoba, to kwestia czysto subiektywna.
Co do ostatniego akapitu, "zawodowo" - nie używaj tego słowa, oglądasz tyle samo filmów co większość ludzi, po prostu może być to inny repertuar i inaczej na nie patrzysz. Ale ani nie daje to pozycji znawcy - może kinoman, ale nie znawca. Nie możesz znieść faktu, że komuś podoba się ten film, to mój drogi niestety jest koronnym dowodem na to, że reagujesz czysto emocjonalnie, a nie analitycznie.
Dobrze, pogadajmy jako szarzy widzowie. Co Cię urzekło w "Avatarze", że wystawiłeś mu 10?
Przede wszystkim opowiedziana historia, mające wiele elementów wręcz "wyrwanych" z pragnień większości ludzi, odgrywanie świat, swobodny lot (tutaj Ikranem), tworzenie swoimi czynami historii. Całość umieszczona w scenerii przyrody, która powstałą na wzór naszych lasów, dodatkowo okraszona duża dozą koloru. Druga sprawa to według mnie, sekret tkwi w odniesieniu się do podstawowych, ale silnych emocji u ludzi - zarówno pod kontem estetyki, jak też sfery mentalnej. Reszta to mój subiektywizm, którego nie kryję - tak jak nie odpowiesz na pytanie, dlaczego kogoś kochasz - bo na to pytanie odpowiedzi nie ma.
Opowiedziana historia, mająca wiele elementów wyrwanych z innych filmów i książek. Do prostych ludzkich emocji? Przecież ludzie w tym filmie są przedstawieni jako zdziczałe plemię barbarzyńców, nie umiejących nawiązywać dialogu z rdzennymi mieszkańcami planety. Stworzyli niesamowitą technologię, odkryli planetę, a nie potrafią się dogadać z prostymi jej mieszkańcami?
We mnie to wzbudziło uczucie złości i litości zarazem.
Dlaczego tak wiele emocji jest w twojej wypowiedzi? Chłopie, tobie nie to że film się nie podobał, tylko wściekły jesteś na to, co film ukazał. Ale to akurat bardzo dobrze.
Oczywiście, że tak. Zawsze patrzę na to, co film ukazuje. Nie do każdego filmu da się podejść bez emocji.
Widać, że trzeba brać przykład - kasa sama do Ciebie nie przyjdzie, jak nie poczuje że powinna - bo wiadomo, że wszystko wokół niej się kręci.
Rozumiem, że dla Ciebie wyznacznikiem, czy film jest dobry, są zarobione przez niego pieniądze...Naprawdę, żal mi takich ludzi.
"Widać, że trzeba brać przykład - kasa sama do Ciebie nie przyjdzie, jak nie poczuje że powinna - bo wiadomo, że wszystko wokół niej się kręci."
Czyli Cameron zarobił, bo zrobił genialny film. Tak wynika z tej wypowiedzi.
Ale to jest twoje zdanie, nie moje. Ja tylko przytaknąłem dla faktu, że umie na filmie zarobić. Natomiast możesz mi wskazać CYTATEM gdzie powiedziałem, że jest to wyznacznik jakości filmu?
Czyli rozumieć mam, że mimo braku jakichkolwiek słów z mojej strony, uznajesz że powiedziałem to - co ty napisałeś? Możesz wytłumaczyć mi ten "fenomen", nie bardzo rozumiem - skro nadal, poza naciąganą interpretacją (nawet nie wiem czyich) słów, nic więcej nie napisałeś. W ten sposób obrażasz autora tematu, bo wychodzi na to, że idąc takim tokiem myślenia, on też uznał film na podstawie sukcesu kasowego, za arcydzieło (co akurat przeczy jego ocenie).
Teraz to już wogóle nie wiem, o czym ty do mnie piszesz. Łapiesz mnie za słówka, jak to się potocznie mówi i robisz z tego argument w dyskusji.
Monoliciku, problem w tym, że tu nikt nie wie, o czym ty chcesz dyskutować. Być może stąd wynika twoja niewiedza.
Ja tylko chciałem, abyś przytoczył cytat, gdzie napisałem: "wyznacznikiem, czy film jest dobry, są zarobione przez niego pieniądze" to Twoje słowa, nie moje. Więc łaskawie podasz mi coś konkretnego, oprócz własnych - mocno naciąganych nadinterpretacji?
"...Naprawdę, żal mi takich ludzi."
"Litość zachowaj dla słabych" (nawet takie filmy jak MK mają ciekawe teksty), poza tym - nadal czekam na wskazanie, gdzie pisałem coś, co klasyfikuje mnie w takiej kategorii (według Ciebie).
Gdyby Avatar miał ocenę 6,2 przy 187 głosach a kinach zrobiłby klapę, nadal byś uważał, że to arcydzieło? Wątpie.
Dlaczego usilnie uchylasz się od odpowiedzi na zadane Ci pytanie? Gdybanie odłóż na inny temat.
Czasami każdy z nas palnie coś z rozpędu, zbytnio wybiegając z interpretacją - ale zawsze można to dokręcić. Co do całości tej kwestii - nie uważam za wykładnik, że jak film dużo zarobił to jest arcydziełem, gdyż jest mnóstwo produkcji, które zarobiły miliony, a których nigdy nie obejrzę i zamiaru takiego nie mam. Tak więc jedynie poziom filmu oceniam według własnego odczucia i generalnie nie tłumaczę tego - bo to jest według mnie bez sensu.
W takim razie, jeśli bez sensu, to po co wchodzisz na jakiekolwiek forum filmowe? Przykład: dajesz 10 Rambo, ktoś pyta dlaczego, ty: bo tak. Właśnie taka postawa jest bez sensu.
A jak chcesz określać pewne stany emocjonalne u ludzi, dlaczego i skąd się wzięły? Tutaj rozważanie tego w sensie elementarnym prowadzi do niczego - wymyślanie czegoś na siłę, żeby tylko powiedzieć. A co do forum, jest to ogólne zgrupowanie ludzi i generalnie warto czasem poczytać, co kto myśli - nie musisz od razu wpadać w suche analizy, bo już niejeden od tego zwariował w stylu "jak możecie tak myśleć, skoro ja myślę inaczej".
Ale ja lubię analizować na sucho, to jeden z moich "stanów emocjonalnych". Kiedy po seansie poddałem analizie "Avatara", wyszła mi ocena 3.
"bo już niejeden od tego zwariował w stylu "jak możecie tak myśleć, skoro ja myślę inaczej". "
ja myślę inaczej i podaje argumenty. A większość moich rozmówców w tym temacie takowych nie podaje (wyłaczając Ciebie).
To chyba nie wiesz co tutaj się działo w grudniu :P Wtedy takie niewinne temaciki były bluzgane tak ,że hoho.
Należy pamiętać jedną zasadę ,,Nie naśmiewaj się z Avatara,filmu wspaniałego" ;)
Przynajmniej umiesz prowokować dyskusję z klasą i wyczuciem. Szkoda, że to rzadkość...