Pewnie za pół roku wejdzie do kin wersja dłuższa o dziesięć minut. Kolejne 50 milionów do zysku. A w grudniu, z okazji okrągłej rocznicy premiery, kolejna re-premiera. Naprawdę, łebski facet.
Odnoszę wrażenie, że chyba potwierdziły się moje słowa ze wcześniejszych postów...
Jestem gotów rzeczowo podyskutować z każdym antyfanem Avatara pod warunkiem że napisze konkretnie i wyczerpujaco co mu się w filmie nie podoba. Czekam.
Wreszcie zaczynasz pisać jak poważny człowiek...
Co mi się nie podobało? Już piszę:
1. Denna, posklejana z innych filmów fabuła.
2. Drętwe postacie, nie wzbudzające sympatii.
3. Nachalny i banalny zarazem morał, rodem z bajek Disneya.
4. Sceny akcji: za dużo patosu, mało widać (montaż się kłania).
5. Aktorzy, grający główne role, w szczególności Stephen Lang i Zoe Saldana.
6. Zdjęcia: przy takiej scenografii powinny być atutem, jednak kamerzysta uparł się na zbliżenia bohaterów, rezygnując z pokazywania czegoś w oddaleniu (raz chyba pokazał).
7. Robienie z żołnierzy potworów, pozbawionych uczuć, podczas gdy to niewinne chłopaki, zastraszone przez dowódców.
8. Robienie z ludzi potworów: każda kosmiczna rasa jest dobra, my są złe i głupie, nawet nie umiemy współpracy nawiązać, tylko niszczyć, niszczyć!
Monolit... ale ja żartowałem :)
Choć myślałem ze bardziej sie rozpiszesz - zawiodłem się.
A tak w ogóle, byłeś na wersji rozszerzonej ?
Nie i nie mam zamiaru. Przeżywać tego gniota drugi raz, w dodatku dłuższą wersję...brr.
Arcydzieło wśród wszystkich filmów... więc również wśród bardzo dobrych filmów Camerona.
W końcu udało mu się połaczyć akcję + miłość + przesłanie.
standardową akcję w dopracowanym opakowaniu
miłość, która w końcu okazuje się najsilniejsza - i tak powinno być, bo o takiej każdy śni
a przesłanie najważniejsze w obecnych czasach
Pieprzysz jak potłuczony. Skąd możesz wiedzieć, o czym każdy marzy? Przesłanie najważniejsze? Gdyby Cameron przeznaczył te pół miliarda na pomoc plemionom z Ameryki Południowej i Łacińskiej, to bym go podziwiał.
E tam... taką pomoc rozkradliby od razu ważniacy z kałachami.
A tak zmieniła się mentalność niektórych ludzi - do których film trafił.
Taa, na pewno trafił do amerykańsko-południowego buszu, gdzie nawet prądu nie ma...Dużo tym ludziom film pomógł, z pewnością..
Ja tylko zaripostuję punkt 7, bo to byli najemnicy - którymi generalnie armia gardzi, głownie dlatego, że kasa robi z nich własnie potworów. Przykładem są kolonie, gdzie często korony traciły kontrolę nad żołdakami i robił się spory problem.
Apeluję do NORMALNYCH userów, obecnych na tym forum: chcę podjąć dyskusję o Avatarze. Zapewniam, że obalę każdy wasz argument.
Daję linka do tematu na moim blogu: http://www.filmweb.pl/user/Monolit/blog/526574
Podobają mi się Twoje kontrargumenty Monolit, krótko, rzeczowo i na temat. Chociaż z jednym się nie zgadzam, bo akurat Stephen Lang dobrze wypadł jako aktor. Nie, że zaraz oscarowa rola, ale nie stawiałbym go za przykład złego aktorstwa.
No jeśli nie szanuje się kogos za to że nie ma pojęcia o kinie i ma inny gust to znaczy że coś jest nie tak, i żeby jeszcze autentycznie napisać taki "argument". Jesli ludzie tak wysoko go ocenili i tyle zarobił, to znaczy, że coś w tym musi być, i że właśnie taka słaba wg. niektórych fabuła jest dobra! Poza tym film przełomem jest - Ma doskonałe efekty, a raczej jeden wielki - cały świat jest stworzony na komputerze