7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823807
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Od razu mówię że nie jestem autorem tekstu poniżej. Znalazłem go na Onecie, a osoba która go pisała się nie podpisała.
Jest on zarazem zabawny, ale pokazuje chyba wszsystkie powielające się postawy krytyków filmu:

''Krytyka Avatara - pełne drzewko postaw
1. Jestem dzieckiem neo i...

A... ponieważ w moim środowisku panuje moda na niepodążanie za modą, będę krytykował film bo większości się podobał.

A2.... ponieważ w moim środowisku panuje moda na niepodążanie za modą, i wszyscy niepodążający za modą napisali, że film ma kiepską fabułę, ja też tak napiszę. Nie oglądałem go, ale co tam.

B. .. przeczytałem na JoeMonsterze, że fabuła jest z Pocahontas, a Pocahontas jest przecież, marne, nie?

C. ... jestem fanboyem Dystryktu 9/ Gwiezdnych Wojen / czegokolwiek, więc próbuję zacząć flejma.

2. Cierpie na Prawacze Zaburzenie Osobowości (Right-wing Personality Disorder) i...

A. ... uważam film za lewacki/antyamerykański/ekooszołomski więc za to go skrytykuję.

B. ... zdaję sobie sprawę, że PZO to choroba, więc ponieważ uważam film za lewacki/antyamerykański/ekooszołomski skrytykuję go za kiepską fabułę/efekty/cokolwiek, żeby nie zdradzić się ze swoją dolegliwością, przynajmniej w pierwszym poście.

3. Jestem lekko głupawy i...

A... poszedłem na Avatara mimo, że nie lubię science-fiction/ nigdy w życiu nie widziałem kinowego science-fiction/ nigdy w życiu nie widziałem kinowego science-fiction oprócz Blade Runnera i jestem zdziwiony względną prostotą scenariusza, brakiem psychologicznej głębi etc.

B... poszedłem na Avatara sądząc, że idę na film adresowany do górnych 5% intelektualnych ludzkości (do których nie należę, ale chciałbym) i jestem zdziwiony, że trafiłem na film który musiał zarobić miliard dolarów by się zwrócić i w związku z tym jest adresowany do górnych 90%, nie trzeba go oglądać pięć razy by zrozumieć, do poprawnej interpretacji nie wymaga wiedzy ezoterycznej etc...

C... lubiłem kinowe science-fiction jako dziecko, filmy te wydawały mi się wówczas skomplikowane, trudne i piękne, nie oglądałem s-f przez ostatnie x lat i teraz porównując wrażenia z Avatara ze wspomnieniami z dzieciństwa zauważam, że jest raczej prosty. Nie przyszło mi jakoś do głowy, by przypomnieć sobie jak "skomplikowane" i "głębokie" scenariusze NAPRAWDĘ miały filmy takie jak Gwiezdne Wojny, Obcy, Predator, Terminator. Jeszcze bym sobie wspomnienia z dzieciństwa popsuł...

D... przed Avatarem widziałem w życiu trzy filmy i każdy miał zupełnie inny scenariusz, dlatego po każdym kolejnym spodziewam się zupełnie innego scenariusza. Niestety jednym z nich było Pocahontas/Tańczący z Wilkami/Ostatni Samuraj (ale, to ważne, nie dwa z nich), dlatego podobieństwo scenariuszowe Avatara zaskakuje mnie i odrzuca. Nie zdaję sobie sprawy, że na takim poziomie ogólności, na jakim Avatar ma "ten sam scenariusz" co jeden z ww., dokładnie wszystkie komedie romantyczne mają "ten sam scenariusz", połowa horrorów ma "ten sam scenariusz" etc. - no, ale w końcu widziałem trzy filmy.

E.. i mam swój własny prywatny Wszechświat, w którym nakręcono już dziesiątki filmów mogących być zcharakteryzowane jako krzyżówka Pocahontas i Starcrafta, z czego większość była lepsza od Avatara. Nie rozumiem dlaczego reszta ludzkości zachwyca się Avatarem, skoro na tym było nie było niezłym pomyśle oparto tyle lepszych filmów, których jakoś nikt nie chwali. Ani nikt nie widział.

4. Nie jestem głupi, ale...

A... nie lubię przygodowego s-f, więc nie oglądąłem Avatara i nie wypowiadam się na jego temat.

B. ... ten film jakoś mi nie podszedł. Zdarza się. W związku z tym (TO WAŻNE) nie piszę debilnych komentarzy na onecie, nie dorabiam ideologii i nie wymyślam nieistniejących wad.

C... żałuję, że tak świetnie zrealizowany film, z tak dobrze przygotowanym światem etc. nie dostał proporcjonalnie dobrego, a zaledwie przeciętny scenariusz. Mam nadzieję, że dysponując już bazą fanów Cameron pozwoli sobie na większą ekstrawagancję w sequelach, a póki co film odbieram lekko negatywnie, ze względu na zmarnowany potencjał.

Którym krytykantem jesteś?:)''

ocenił(a) film na 10
Mysiator

Ja kwszyscy hejtersi, uważasz że jeżeli komuś się ten film podobał, to jest coś tak absurdalnego, że musi stać za tym jakiś spisek, niedorozwinięcie fana albo niedojrzałość jego gustu filmowego. Zamiast przyznać że film jest po prostu świetny, przynajmniej w kwestii całokształtu :)

ocenił(a) film na 8
Mysiator

Mylisz mnie z kimś kolego. Nie jestem psychofanem Avatar'a raczej broniłem go przed skrajnymi opiniami i walczyłem z trollingiem. Nigdy nie nazwałem filmu arcydziełem. Poprostu zgadzam się z opinią, że ludzie mieli jakieś chore wymagania wobec Avatar'a i chcieliby go porównywać z Ojcem Chrzestnym i Rewersem (realne porównania ;) ) Jest to bardzo dobry film sci-fi z przyzwoitą, standardową fabułą. Nie zgadzam się również z szalonymi fanami, którzy dorabiają jakieś ideologie i szukają w nim głębokiego przesłania. To wszystko.

ocenił(a) film na 7
Scumkill

Zgadzam się z powyższym komentarzem. Po takiej krytyce to widze, że aby zadowolić wszystkich ludzie musieliby się chyba pod wpływem Avatara na drzewa przenieść

krytykant_onet

eee Pocahontas mi się podobała :P ale Avatar już nie. oczywiście efekty są
świetne, ale fabuła marna, a fabułę jednak cenię bardziej od efekciarstwa.