W jednym z wywiadów Fincher otwarcie przyznał, że zmieniłby zakończenie gdyby nie pracował z wielkim studiem. Musiał się jednak liczyć z tym, że studio płacąc Jodie Foster nie będzie chciało oglądać w zakończeniu jak poświęca ona swoje życie dla cóki(bo tak planował David). Fincher po kasowych porażkach "Gry" i "Fight Clubu"(w Stanach tylko 30 milinów - sic!) musiał przystać na warunki wytwórni. Tak to już jest, światem i cywilizacją rządzi kasa. Fincher w "Azylu" umieścił nawet reklamy Sony(na monitorach) i wody Evian(w lodówce) co po anty-reklamowym przesłaniu z Fight Clubu wydawało mi się dziwne. Cieszy jednak sukces kasowy Azylu. Teraz Fincher będzie miał więcej do powiedzenia, zobaczymy czym ZASKOCZY w Mission Imposible 3...bo jestem pewien , że czymś zaskoczy nas na pewno(słyszałem plotke, ze akcja ma się dziać w Afryce...???) :) Dla mnie osobiście solidny, dobry film, nieco przewidywalny, ale zato z nieprawdobodobnym mistrzostwem operatorskim , reżyserskim, śiwetną grą aktorską, i niesamowitym klimatem. Zwolniona sekwencja wypadu po komórke zapiera dech w piersiach. Niesmowite jest również otwierające intro. Takie fincherowskie, jednocześnie wzorowane na Hitchcocku, kamera wchodząca "w miasto" ukazująca metropolie z lotu ptaka... POLECAM! 9/10 i pewny zakup na DVD :)
re: no to....
Hmm nie wiem czy wiele by to zmieniło, tzn inne zakończenie, bo nie w nim (a raczej pod nim?) jest pies pogrzebany. Prawdę mówiąc inne zakończenie, takie, gdzie ginie główna bohaterka, byłoby niepotrzebnie smętne.
Film niestety jest już wcześniej nielogiczny i poza kilkoma dobrymi ujęciami, mało trzymający w napięciu.