Biedak umiera tak samo jak bogacz, a mędrzec identycznie jak głupiec.
Więc JEŚLI miałbyś po śmierci trafić do piekła na wieczność, to czy chciałbyś, aby ktoś Cię przed nim ostrzegł i powiedział jak go uniknąć?
Rozejrzyj się.
Każdego dnia słychać miliony narzekań na ten świat. Chciwość, samolubstwo, bieda, głód, wojny, morderstwa, choroby - ale to nie jest jeszcze piekło.
Bo nawet teraz są piękne słoneczne dni, gwieździste noce, bezkresne niebo, śpiewy ptaków. Są nawet ludzie wyciągający pomocną dłoń do bezradnych. Jest miłość.
W piekle nie ma miłości. Nie ma piękna, nie ma nadziei. Dlatego czy cenisz swoje życie?
Zobacz. Gdyby ktoś CIEBIE oszukał i okradł, a potem stanął przed Sądem i rzekł na swoją obronę:
"Wysoki Sądzie. Oszukałem i okradłem, ale skąd mogę wiedzieć, jak jest w więzieniu i czy ono istnieje? Przecież nigdy tam nie byłem, więc po co miałbym się martwić? Mam inny światopogląd. Myślę pozytywnie. Jestem niewierzący" - to czy na tej podstawie sprawiedliwy Sędzia powinien wypuścić Twojego napastnika na wolność?
Dobrze wiesz, że nie.
Ponieważ w takich okolicznościach, Twój oprawca trafiłby do więzienia, NIE DLATEGO, że tam nie był lub że nie wierzy w istnienie kary - ALE DLATEGO, że Cię oszukał i okradł. Bo tak jak jego winy są realne - tak i realny będzie wyrok.
Podobnie jest z Tobą.
Jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to Bóg wymierzy Tobie karę, NIE DLATEGO, że w Niego nie wierzysz lub że się tym nie martwisz - ALE DLATEGO, że w rzeczywistości złamałeś już Prawo. A za przekroczenie Prawa jest sprawiedliwa kara, a nie jej brak. Więc mimo niewiary, w Dniu Sądu, słusznie trafiłbyś do piekła i już nigdy z niego nie wyszedł.
Jednak pewien mężczyzna, widząc Twoje wszystkie błędy i słabości, wszedł do sali sądowej i rzekł z miłości do Ciebie: "Oddaje całe swoje życie, aby zapłacić karę ZA CIEBIE."
Wtedy sędzia mówi TOBIE: "TWOJA kara została spłacona. Stałeś się wolnym człowiekiem, ponieważ ten mężczyzna ZAPŁACIŁ TWOJĄ KARĘ."
Co byś wtedy czuł? Czy powiedziałbyś temu człowiekowi, który oddał za Ciebie swoje życie: "Dziękuję"?
To uczynił DLA CIEBIE Bóg, ponad 2000 lat temu. Posłał swojego bezgrzesznego syna Jezusa Chrystusa, aby spłacił swym życiem TWOJĄ KARĘ. Było to konieczne, ponieważ przez SWOJE GRZECHY złamałeś już Prawo Boże i NIE MÓGŁBYŚ zostać usprawiedliwiony przez jakąkolwiek religię, swoje dobre uczynki lub chodzenie do kościoła.
DLATEGO TYLKO DZIĘKI POŚWIĘCENIU BEZGRZESZNEGO CHRYSTUSA - masz możliwość życia NA ŁASCE Bożej. I aby z niej skorzystać, chcąc żyć na wolności z dala od nadchodzącego piekła - to musisz wpierw WYZNAĆ I PORZUCIĆ swoje grzechy oraz ZAUFAĆ TYLKO Jezusowi, bo On jest Tym, który spłacił swym życiem TWOJĄ KARĘ.
A wtedy Twoje oddzielenie się od nieprawości, nałogów i buntu - nie będzie już wynikać z obowiązku lub z jakiegokolwiek przymusu, lecz jedynie z wdzięczności za to, czego dokonał dla Ciebie Chrystus.
W takim razie, czy masz na tyle odwagi, aby w porę docenić swoje życie i odwdzięczyć się Jezusowi - PRZESTAJĄC GRZESZYĆ? Czy raczej Go odrzucisz lub zastąpisz kimś innym, aby poznać wieczne i surowe konsekwencje WŁASNYCH BŁĘDÓW oraz uporu wobec łaski Bożej?
"Gdybyś urodził się w Afganistanie pisałbyś tak o Allahu gdybyś urodził się w Tybecie o Buddzie w Indiach o Ramadamie(czy jakoś tak).Gdybyś urodził się tysiące lat temu pisałbyś tak o złotym byku.Jeszcze dawniej o bogach olimpijskich z których wierzeń zapewne dzisiaj się śmiejesz."
(Ks. Mądrości 14:12-14)
"Wymyślenie bożków to źródło wiarołomstwa, wynalezienie ich to zatrata życia. Nie było ich na początku i nie będą istniały na wieki: zjawiły się na świecie przez ludzką głupotę, dlatego sądzony im rychły koniec."
(30-31)
"Ale przyjdzie na nich kara słuszna za jedno i drugie, że źle myśleli o Bogu, trzymając się bożków, i że gardząc uczciwością, przysięgali przewrotnie na kłamstwo. Bo nie potęga bóstw, wzywanych w przysiędze, lecz kara, grzesznikom należna, przychodzi zawsze po przestępstwie bezbożnych. "
"Ciekawe jak będą śmiali się z naszych "bogów" za 300 lat jak świat pójdzie do przodu."
(Ks. Mądrości 13:1)
"Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,"
(1 list do Koryntian 1:1-21)
"Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. "
(Ks. Mądrości 1:2)
"[Bóg] objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego"
A czy Ty, chciałbyś dziś poznać miłość Boga, Pana Jezusa Chrystusa, aby pójść do przodu i stać się nowym stworzeniem nie za 300 lat, lecz teraz ?
Piękne słowa :) naprawdę nie drwię.
Biblia to moim zdaniem jedna z najlepszych książek na rynku.
Ale wyrywanie cytatów aby używać ich jako odpowiedzi, bo akurat Panu pasują wydaje mi się, że jest poniżej Pana inteligencji. Stać Pana na więcej. Stać Pana na własne zdanie i własne odpowiedzi.
Czy w dyskusji ja też mam wyrywać sobie cytaty i wstawiać tak jak mi akurat pasuje?
Chodzi mi o to, że jeśli Pan przyszedł by na świat w wiosce Afrykańskiej to Pan od małego wierzyłby w "bożka wiatru"i tak dalej i tak dalej . Nie musi się Pan zemną zgadzać
ale czy Pan zrozumiał mój tok myślenia?
I jedno pytanie co się Pana zdaniem działo po śmierci z ludźmi, którzy żyli przed Jezusem? Czy jeżeli byli dobrymi ludźmi nie kradli zabijali itp. ale nie wierzyli w Jezusa, poszli do nieba? To samo pytanie tylko w dzisiejszych czasach.
Co z ludźmi którzy nawet nie mieli możliwości go poznać np: dzisiejsze plemiona w Amazonii? - gdzie cywilizacja nie dotarła. Proszę o Pana wypowiedz nie wycięte cytaty.
Witaj,
Rozejrzyj się.
Bez względu na to, gdzie kto mieszka i w jakiej kulturze się wychował - to ostatecznie: biedak umiera tak samo jak bogacz, a mędrzec identycznie jak głupiec.
Wobec tego, gdzie zaprowadzi ich własna inteligencja ?
Czytam Twoje komentarze i widzę, że ludzie niewierzący nie chcą się rozwijać i pójść do przodu - poznając Boga. Dlatego są niewierzącymi.
Witaj Bracie,
(Jana 3:19-21)
"chociaż na świat przyszło światło, ludzie bardziej pokochali ciemność, BO ICH CZYNY BYŁY ZŁE. Ten, kto czyni zło, nienawidzi światła I NIE ZBLIŻA SIĘ DO NIEGO, ABY NIE WYSZŁY NA JAW JEGO CZYNY. Kto zaś postępuje zgodnie z prawdą, zbliża się do światła, aby ujawniły się jego czyny, które podobają się Bogu."
Dlatego ludzie nie chcą poznać miłości Bożej Pana Jezusa Chrystusa. Bo tam gdzie ciemność -, tam nie ma poznania miłości.
Dobrze powiedziane :)
Bóg przecież jest miłością.
A ludzie odrzucający Bożą miłość, zdani są sami na siebie i swoje czyny, które ostatecznie zaprowadząją ich do samo-zagłady.
Panująca rzeczywistość jest tego najlepszym przykładem.
Zauważam ,że ludzie żyjący z dala od Chrystusa uwikłani są we własne słabości, nie potrafią utrzymać relacji, błądzą, tkwią w nałogach,. Ogólnie niszczą sami siebie.
Tyle jest wart los człowieka żyjącego bez Jezusa.
Może kiedyś się opamiętają i docenią swoje życie powierzając je Panu Jezusowi.
Bóg przecież nie jest miłością.
A ludzie przyjmujący Bożą miłość, zdani są sami na siebie i swoje czyny, które ostatecznie zaprowadząją ich do samo-zagłady.
Panująca rzeczywistość jest tego najlepszym przykładem.
Zauważam ,że ludzie żyjący blisko Chrystusa uwikłani są we własne słabości, nie potrafią utrzymać relacji, błądzą, tkwią w nałogach,. Ogólnie niszczą sami siebie.
Tyle jest wart los człowieka żyjącego z Jezusem.
Może kiedyś się opamiętają i docenią swoje życie nie powierzając go Panu Jezusowi.
Bóg kieruje się miłością, bo jest miłością - ale czy Ty ją rzeczywiście przyjąłeś?
Czy jako człowiek - umiesz rzeczywiście kochać?
(Rzymian 8:38-39) "Jestem bowiem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani moce, ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy; Ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie będzie mogło nas odłączyć od MIŁOŚCI BOGA, KTÓRA JEST W JEZUSIE CHRYSTUSIE, naszym Panu."
Powtórzę: "MIŁOŚCI BOGA, KTÓRA JEST W JEZUSIE CHRYSTUSIE"
Czyli już wiemy, że MIŁOŚĆ BOGA objawiła się W PEŁNI w Jego Synu. Czytamy na potwierdzenie, że:
( 1 Jana 4:8 )
"Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo BÓG JEST MIŁOŚCIĄ"
Wobec tego, co dziś uczynisz ze źródłem i dawcą miłości Bożej objawionej w Jezusie Chrystusie ?
Czy przyjmiesz ją do swego życia, by ją poznać ?
Chociaż miałem odpisać, to słusznie temu panu napisałeś. Szatan jest zawsze przeciwnikiem Boga tak jak ciemność przeciwnością światła.
Więc nie trudno się domyśleć skąd u ludzi brak poznania Boga i kto jest tego inicjatorem.
Dlaczego uważasz Szatana za ciemność a Boga za światło? Bóg zabił więcej ludzi, jest nieskończenie niesprawiedliwy i stworzył Szatana czyli 'ciemność' według ciebie.
'Więc nie trudno się domyśleć skąd u ludzi brak poznania Boga i kto jest tego inicjatorem.'
Ze sceptycyzmu, pożytecznego narzędzia pozwalającego przyjmować za prawdę tylko to co ma jakiekolwiek uzasadnienie.
'Bóg kieruje się miłością, bo jest miłością - ale czy Ty ją rzeczywiście przyjąłeś? '
Bóg w starym testamencie jest miłością? Tak przyjąłem miłość realnie istniejących ludzi.
'Czy jako człowiek - umiesz rzeczywiście kochać?'
Według powszechnej definicji tak, według twojej nie jestem pewien.
'Czyli już wiemy, że MIŁOŚĆ BOGA objawiła się W PEŁNI w Jego Synu. Czytamy na potwierdzenie, że:'
Wiemy tylko w granicach fikcji literackiej, długa droga by to przełożyć na rzeczywistość za pomocą jakichkolwiek dowodów.
'Wobec tego, co dziś uczynisz ze źródłem i dawcą miłości Bożej objawionej w Jezusie Chrystusie ?'
Nie jestem fanem miłości Bożej na podstawie tego co czytam w ST, ale nie zrobię z tym nic, bo obie postacie zarówno Bóg jak i Jezus nie są w żaden sposób udowodnione, dlatego jako sceptyk nie mogą uznawać ich istnienia za prawdę.
1. Skoro bóg nie istnieje, nie ma czego poznawać.
2. A jeśli istnieje, jak go poznać?
3. Bądź jak chcieć go poznać?
4. Co doprowadza do wiary w Boga? I dlaczego akurat w niego a nie w racjonalne uzasadnione tłumaczenia bądź sugestie?
Witam Cię,
Pozwól, że wyjaśnimy to wszystko po kolei.
Proszę, odpowiedz - jak bardzo cenisz swoje życie? Czy ma ono dla Ciebie jakąkolwiek wartość?
No właśnie. Wielu ludzi ceni swoje życie i to nawet bardzo, a jednak zupełnie nie martwi się o to, że po śmierci trafi do piekła na wieczność. A czy Ciebie to niepokoi ?
I nie ma żadnego racjonalnego argumentu, żeby do niego trafiać.
http://www.filmweb.pl/film/Interstellar-2014-375629/discussion/podr%C3%B3%C5%BCe +w+czasie,2614522#post_13315891
A czy w Twoim życiu przemawia choć jeden racjonalny argument za tym, aby docenić swoje życie?
Więc na którym miejscu uplasowałeś je, skoro zapewniłeś, że jest ono dla Ciebie takie cenne?
>A czy w Twoim życiu przemawia choć jeden racjonalny argument za tym, aby docenić swoje życie?
Chęci samodoskonalenia. I nie widzę powodu, dla którego miałoby mieć to cokolwiek wspólnego z bogiem czy piekłem.
Przyjrzyj się. Czy chociaż raz nie powiodło ci się dokonać najlepszej rzeczy, do jakiej byłbyś zdolny?
Przyznasz chyba, że niejeden raz mogłeś postąpić jeszcze lepiej, aniżeli postąpiłeś.
Wiesz bowiem doskonale, że nikt nie żył czyniąc to, co najlepsze w jego mocy w każdym momencie.
Bo zauważ. Uczeń szkolny robi plamę atramentową w swym zeszycie, a potem odwraca kartę na stronę nową, czystą.
Nauczyciel przegląda jego zadanie i trzeba przyznać, że nowa strona w zeszycie ucznia wygląda wspaniale.
Ale nauczyciel chce popatrzeć, co zostało zrobione przedtem, odwraca kartkę i patrzy: "szpetna plama z atramentu".
Zobacz więc, że to bardzo dobrze, odwrócić kartę w swym życiu i doskonalić się, ale co ze starymi kartami?
„Jak jest w twojej księdze życia? Czy nie masz plamy błędów i czy nie boisz się, że można odwrócić je wstecz, aby sprawdzić co robiłeś?”
Bo gdyby ktoś Ciebie oszukał i okradł, a potem stanął przed Sądem i rzekł na swoją obronę:
"Wysoki Sądzie. Oszukałem i okradłem tego człowieka, ale skąd mogę wiedzieć jak jest w więzieniu i czy ono istnieje? Przecież jeszcze nigdy tam nie byłem, więc po co miałbym się martwić. Myślę pozytywnie i nie zadręczam się tym. Wolę w to nie wierzyć. Mam swoje zasady."- to czy na tej podstawie, sprawiedliwy Sędzia powinien wypuścić Twojego napastnika na wolność?
Piekło od normalnego ziemskiego egzystującego w realu więzienia różni to że to drugie istnieje i jest na to pierdyliard dowodów,
Otóż napisałem to przykładowo.
Bo zobacz, że w takiej sytuacji, sprawiedliwy Sędzia nie wypuści oskarżonego na wolność, gdy ten wyzna na swoją obronę, że nie wie gdzie trafi i co z nim będzie - ponieważ w to nie wierzy.
Podobnie jest z Tobą, ze mną i z każdym człowiekiem, który złamał Prawo w swym życiu.
Ja, podobnie jak Ty - popełniałem wiele grzechów.
Bo jako ludzie nie jesteśmy doskonali. Dlatego po śmierci, w Dniu Sądu - słusznie byłaby nam wymierzona sprawiedliwa kara. I nie dlatego, że w to dziś nie wierzymy, ale dlatego, że na codzień popełniamy masę grzechów, których istnienia nie wykluczymy.
Więc, pewien mężczyzna, widząc Twoje wszystkie błędy i słabości, wszedł do sali sądowej i rzekł z miłości do Ciebie: "Oddaje całe swoje życie, aby zapłacić karę ZA CIEBIE.
"Wtedy sędzia mówi TOBIE: "TWOJA kara została spłacona. Stałeś się wolnym człowiekiem, ponieważ ten mężczyzna ZAPŁACIŁ SWYM ŻYCIEM TWOJĄ KARĘ."
Co byś wtedy czuł? Czy powiedziałbyś temu człowiekowi, który oddał za Ciebie swoje życie: "Dziękuję"?
Wyrok więzienia nie może zostać wykonany na innej osobie niż skazana. Jeśli sędzia by na to zezwolił to nie można go nazwać sprawiedliwym.
Oczywiście nie w chrześcijaństwie, gdzie odpowiedzialność zbiorowa lub wielopokoleniowa to normalna rzecz. Dlatego nie opieramy systemu prawnego na chrześcijaństwie.
Odpowiesz mi w końcu z jakiego założenia twierdzisz że takowy boski sąd się odbędzie i że Bóg istnieje?
Dwie są drogi uczynienia zadość prawu.
Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy.
Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo.
I uczyniłeś to nie dlatego, że jesteś dziś taki dobry i doskonały, ale dlatego, że jesteś tylko człowiekiem, któremu zdarzają się błędy.
Natomiast bezgrzeszny Jezus Chrystus ponad 2000 lat temu wziął na siebie karę za grzech ludzkości, (to jest śmierć) - po to, by Bóg mógł okazać łaskę człowiekowi dając mu wolność i życie wieczne z dala od śmierci wynikającej właśnie ze złamania Prawa.
"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6: 23).
"Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezechiel 18: 4).
Dlatego czy Twoje życie ma dla Ciebie większą wartość, aniżeli niewiara ?
Dwie są drogi uczynienia zadość prawu.
Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy.
Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo.
I uczyniłeś to nie dlatego, że jesteś dziś taki dobry i doskonały, ale dlatego, że jesteś tylko człowiekiem, któremu zdarzają się
błędy.
Natomiast bezgrzeszny Jezus Chrystus ponad 2000 lat temu wziął na siebie karę za grzech ludzkości, (to jest śmierć) - po to, by
Bóg mógł okazać łaskę człowiekowi dając mu wolność i życie wieczne z dala od śmierci wynikającej właśnie ze złamania
Prawa.
"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6: 23).
"Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezechiel 18: 4).
Dlatego czy Twoje życie ma dla Ciebie większą wartość, aniżeli niewiara ?
"Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo."
Ach ta chrześcijańska moralność.
Jeśli okłamałem samobójcę stojącego na krawędzi tuż przed skokiem, że jego życie się na pewno się polepszy, chociaż wcale nie miałbym takiej pewności, w celu zapobieżenia samobójstwu, to znaczy, że przekroczyłem prawo i powinienem zostać ukarany?
Jeśli ukradłem granat mordercy, który zmierzał w kierunku szkoły w celu wysadzenia w niej siebie razem z wieloma osobami w pobliżu, to znaczy, że przekroczyłem prawo?
Nie odpowiadaj, bo wszyscy rozsądni i myślący ludzie znają odpowiedzi i nie są one kompatybilne z niczym co tutaj piszesz.
Zalecam lekturę Wittgensteina.
Rozważając istotę dobra/zła kłamstwa, jedna osoba mówi, że kłamstwo jest "złe", a druga, że kłamstwo w NIEKTÓRYCH WYPADKACH jest "dobre" ...to wiadomym jest,że zdanie "kłamstwo jest niekiedy dobre" i "kłamstwo jest złe" - może oznaczać dwie różne rzeczy.
frtweasdg pisząc: " jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo." ma na myśli doświadczenie kłamstwa połączone z doświadczeniem przyjemność płynącej z kłamstwa... ale nie potrafi tego powiedzieć "swoimi" słowami :)
Mówiąc o istocie dobra/zła mówię ... o karze/nagrodzie inaczej nie ma to sensu...No bo niby jak?
Zlamanie prawa Boskiego jest grzechem. Nastepstwem grzechu jest kara , pytanie wiec jaki grzech moze byc usprawiedliwony i czy w ogole w Prawie Boskim jest pojecie grzechu nie podlegajacego karze.
Wg frtweasdg bo do jego wywodu cala dyskusja sie odnosi "Dwie są drogi uczynienia zadość prawu.
Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy.
Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo"
Z tego punktu widzenia nie ma ustępstw i rozwazania w jakiej intencji/dobra -zła.
Kazde zlamanie Prawa Boskiego jest grzechem niezaleznie od intencji czyz nie?/dobra kradziez,zla kradzież/
Jesli ukradne jedzenie,zeby nakarmić glodnego to kradne (Dekalog). czyli grzeszę.
Moze byc lagodniejsza kara ale zawsze kara bedzie następstwem czynu popełnonego wg prawa Boskiego , grzechu.
(nie wiedzialam,ze tu sa jakies limity postów).
"Z tego punktu widzenia nie ma ustępstw i rozwazania w jakiej intencji/dobra -zła."
Ani judaizm , ani chrześcijaństwo tak nie naucza. "Gdyby morderca zapukal do moich drzwi i spytał o osobę która chce zabić, to bym mu powiedzial co chce"... bo nie wolno kłamać... to taki imperatyw kategoryczny Kanta.
Zwróć uwagę na to, że sam Judaizm uważa, że etyka Tory jest etyką absolutną tj. nierelatywną, ale uważa także, że jest etyką sytuacyjną.
http://www.the614thcs.com/19.61.0.0.1.0.phtml
Dwie są drogi uczynienia zadość prawu.
Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy.
Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo.
I uczyniłeś to nie dlatego, że jesteś dziś taki dobry i doskonały, ale dlatego, że jesteś tylko człowiekiem, któremu zdarzają się
błędy.
Natomiast bezgrzeszny Jezus Chrystus ponad 2000 lat temu wziął na siebie karę za grzech ludzkości, (to jest śmierć) - po to, by
Bóg mógł okazać łaskę człowiekowi dając mu wolność i życie wieczne z dala od śmierci wynikającej właśnie ze złamania
Prawa.
"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6: 23).
"Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezechiel 18: 4).
Dlatego czy Twoje życie ma dla Ciebie większą wartość, aniżeli niewiara ?
Dwie są drogi uczynienia zadość prawu.
Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy.
Więc jeżeli tylko RAZ w życiu skłamałeś lub coś ukradłeś – to przekroczyłeś właśnie Prawo.
I uczyniłeś to nie dlatego, że jesteś dziś taki dobry i doskonały, ale dlatego, że jesteś tylko człowiekiem, któremu zdarzają się
błędy.
Natomiast bezgrzeszny Jezus Chrystus ponad 2000 lat temu wziął na siebie karę za grzech ludzkości, (to jest śmierć) - po to, by
Bóg mógł okazać łaskę człowiekowi dając mu wolność i życie wieczne z dala od śmierci wynikającej właśnie ze złamania
Prawa.
"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6: 23).
"Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezechiel 18: 4).
Dlatego czy Twoje życie ma dla Ciebie większą wartość, aniżeli niewiara ?
Nie wierzę nie dlatego żeby nie wierzyć ot tak tylko dlatego że to nieuzasadniony bełkot. Zamiast mnie przekonać argumentując swoje stanowisko chcesz mi coś wmówić uznając to za fakt absolutny, równie wiarygodny i logiczny co kubek z którego rano piłeś np herbatę.
W roku 1892 Wilson i Porter zostali skazani na śmierć przez powieszenie za ograbienie poczty amerykańskiej. Porter został stracony, Wilsona zaś ułaskawiono.
Odmówił on jednak przjęcia ułaskawienia i prezes Sądu Najwyższego, John Marshall, cofnął łaskę, uzasadniając to następująco:
"Ułaskawienie jest rzeczywiste, lecz dla jego ważności istotne jest uwolnienie, lecz uwolnienie nie może się dopełnić bez przyjęcia. Może ono zatem być odrzucone przez osobę, którą ułaskawiono; jeśli zaś zostało odrzucone, to Sąd nie widzi się władny do zmuszenia osoby skazanej, aby przyjęła ułaskawienie."
Odpowiedzialność zatem spoczywa na tobie. Jeśli nie przyjmiesz ułaskawienia od Boga, to On cię nie zmusi.
A wtedy: "jakże unikniemy kary, jeśli nie będziemy się troszczyć o tak wielkie zbawienie ?" (Hebr. 2: 3).
Przykładowo.
Gdyby ktoś chciał Tobie zaofiarować prezent, to mógłbyś go przyjąć lub odrzucić.
Nie mógłbyś nic uczynić.
Tak samo jest i tu, gdy wiesz już co Jezus Chrystus dla Ciebie uczynił - to masz zatem możliwość Go przyjąć, albo odrzucić.
Zatem, co dziś uczynisz wobec prezentu miłości Bożej?
Przyjmiesz go, czy odrzucisz ?
Widze,ze kolega w kołko to samo, zaprogramowany chyba jest bo na samodzielne myslenie to raczej nie wyglada.
Ten sam tekst do kazdego probujacego nawiazac rozmowę.
Malo kto na tym forum tak lekcewazy rozmowcę jak kolega unijajac odpowiedzi na zadane pytania, lub odpowiadajac zupelnie nie na temat , badz tez wybierajac pytania , ktore sa koledze wygodne. To chyba nazywa sie arogancja i bezczelnosc.
Bardzo to niechrzescijanskie jest kolega zupelnie niewiarygodny w tym co tu glosi.
Miłość możesz odwzajemnić, albo ją odrzucić.
Nie wykluczysz jednak jej istnienia.
Nikt zaś do niczego Cię nie zmusi.
Ty sama musisz podjąć decyzję, czy chcesz przebywać na wieczność w jej obecności.
Bóg ukochał Cię w osobie Pana Jezusa Chrystusa, dzięki któremu, masz możliwość zbliżenia się do Boga i doświadczenia Jego obecności.
To właśnie dzięki Chrystusowi przychodzi poznanie Boga i Jego miłości, którą Cię obdarzył - bez względu na to jak wygląda Twoje życie.
"bezimienna" - Jezus Cię kocha.
Bóg miłuje grzesznika, lecz nienawidzi grzechu. Nie znaczy to, że miłuje nas, gdy jesteśmy dobrzy, a nienawidzi, gdy jesteśmy źli (jak niektórzy rodzice swoje dzieci). On miłuje nas jednakowo po wszystkie czasy, lecz nienawidzi grzechu, który nas oddziela od Niego.
Tak samo, jak ziemski ojciec kocha swe dziecko chore na ospę, nienawidząc jednocześnie choroby, która je oddziela od niego.
Nie prosiłaś Boga, aby cię kochał. On uczynił to z własnej woli, On podjął inicjatywę.
Pomyśl o tym: Bóg cię kocha! Nie ma znaczenia kim jesteś albo co uczyniłaś, Bóg cię kocha! Możesz być najbardziej grzeszną osobą na świecie, najgorszym nędznikiem, jaki kiedykolwiek istniał, Bóg jednak cię miłuje!
Jak mogłabyś wzgardzić taką miłością, która nie ma sobie równej?