W filmach z USA to Amerykanie mają najlepszą technologię, wygrywają z każdym wrogiem i tylko oni są w stanie uratować świat niezależnie od zagrożenia. Jakby tego było mało to oni wygrali II Wojnę Światową, zabili Hitlera (!) i sprawili, że Europa stała się wolna.
Prawda jest taka, że gdyby nie atak na Pearl Harbor to ci żałośni "zbawiciele" w ogóle nie włączyliby się do walk...
A teraz kręcą takie bzdury, że aż człowieka szlag trafia jak to ogląda. Jak dla mnie Pitt zagrał 100% Amerykanina - "Popatrzcie na mnie! Jestem z USA! Uratuję was wszystkich, ale tak na prawdę mam to w dupie. Robię wam wszystkim łaskę więc liżcie mi buty!". Przy tym jest arogancki, pyszałkowaty, głupkowaty i jednym słowem... odpychający.
Wiem, że dużo tu jadu, ale na prawdę mam dość tych amerykańskich bzdur...
Właśnie cały humor filmu polegał na wyśmianiu motywu "Amerykanów ratujących świat". Ten mocno przejaskrawiony dialekt oraz zachowanie postaci granej przez Pitta był celowy i bardzo dobrze wykonany przez aktora. TO NIE JEST FILM DOKUMENTALNY! Jest to spojrzenie na świat przez pryzmat, powiedzmy, "przeciętnego Amerykanina", pastisz.
Ok, ale praktycznie 90% społeczeństwa za oceanem, właśnie tak odbiera wojnę i już to, nie jest śmieszne...
My to odbieramy jako ironię (?), a oni jako rzeczywistość. Wątpię, aby przeciętny amerykański nastolatek (i nie tylko) potrudził się po obejrzeniu tego filmu, sprawdzić, czy aby na pewno to jest prawdziwa historia. A potem takie tłuki idą w świat przekonani, że są panami świata i należy im się chwała za Bóg jeden wie co:/
Jestem już zmęczona bohaterstwem amerykańskiego kina.
Jeżeli Amerykanie myślą, że tak było na prawdę to nie chce mi się komentować nawet tego (oni to tam jedyne nad czym się zastanawiają to to czy iść do McDonalda czy do KFC). Co do samego filmu wiadomo jest to fikcja tego typu wydarzenie nie miało miejsca. Odbieranie wydarzeń w tym filmie jako prawdziwie jest po prostu głupie.
Ja też nie lubię "bohaterstwa Amerykanów" ukazanego w filmach, którzy tak naprawdę nic znaczącego w II WŚ & Wietnamie nie zrobili. A że USA i Wlk. Brytania to zdrajcy narodu polskiego...
a z moich informacji wynika ze 90% Polaków to alkoholicy z ktorych 60% to złodzieje samochodów, do tego dodam ze 75% Polski to lodowiec a na pozostałych 25% mieszkaja niedzwiedzie polarne. Skad Ty u licha mozesz wiedziec co mysli 90% społeczenstwa za oceanem, jestem juz zmeczony takimy stereotypami na temat amerykanow. Ten film to jeden wielki pastisz, wszystko zostało celowo wyolbrzymione, podobnie jak najnowyszy film Tarantino "Django". Tak wiec mamy super hiper inteligennego niemca i amerykanina z krwi i kosci. Genialna gra aktorska, dialogi mistrzowskie, szczególnie scena otwierajaca i efekty specjalnie tworza według mnie arcydzieło. Jest to film fabularny a nie dokument, do "Władcy pierścienia" tez się czepiałas ze sa tam elfy, krasnoludy i tym podobne pierdoły? Ja tutaj nie widze zadnej propagadny amerykanskiej. W dodatku jezeli twierdzisz ze Pitt zagrał 100% Amerykanina to znaczy ze idealnie odwzorował dana mu role i za to naleza mu sie brawa.
Zgadzam się . Ciekawi mnie tylko czy Tarantino nie zna historii i jest typowo amerykańskim ignorantem czy to celowy zabieg. Nie chodzi mi tutaj o zabicie Hitlera, pal to licho, taka alternatywne zakończenie jeszcze jest do przełknięcia . Chodzi mi o to ze ja, trochę znający historie, nie widzę tam mścicieli żydowskiego pochodzenia tylko świrów zabijających innych świrów.Amerykańscy Żydzi w tamtym okresie jak i sami amerykanie mieli gdzieś Europe . Tarantino mógł się trochę wysilić , poczytac i zrobić film np. o żydach którzy uciekli z obozu koncentracyjnego lub getta i oni faktycznie mieli by się za co mścić, wszelkie okrucieństwo było by uzasadnione no ale nie tu. No ale taki europejski żyd byłby za mało przebojowy, nie było by grania w bejsbola głowa ssmana i innych szołmeńsko amerykańskich głupot. Strasznie mnie to raziło. Dlatego dałem tylko 5.
Jeżeli myślisz, że reżyser pokroju Quentina Tarantino nie zrobił backgroundu pisząc scenariusz oparty także na martyrologii żydów to z pewnością się mylisz. Ale musimy wziąć pod uwagę, że film miał być ciekawy dla widza a nie zgodny z rzeczywistością. Za tym idą pieniądze.
Co więcej, Amerykanie mają w d los żydów, oni idą obejrzeć film o swoich bohaterach. Nie jest istotne czy są prawdziwi, czy fikcyjni. Głównie dlatego "Katyń" itp. to takie gnioty poza naszymi granicami. My się jeszcze jaramy naszą historią, reszta świata nie. To tak, jakby ktoś kazał nam oglądać powstanie w Libii. Osobiście wyszedłbym z kina, ponieważ mnie to nie interesuje. Podsumowując: "przeciętny amerykański nastolatek" nie chce wiedzieć jaka jest prawdziwa historia, on chce się czuć "panem świata" i po to idzie do kina. Kino to nie muzeum.
Przeciętny amerykański nastolatek myśli że to film historyczny. Ja czułem się jakbym oglądał Kill Bill i nie wiedział za co ta dziewczyna tak się uwzięła na tych ludzi, wydawał się dla mnie bez sensu. W ilości pompatycznych gniotów z powiewającą flaga w tle to nikt amerykanom nie dorówna.
przecietny polski nastolatek mysli ze "Przeciętny amerykański nastolatek myśli że to film historyczny" tyle w temacie.
Nie. Przeciętny polski nastolatek ma już , niestety,"wiedzę "przeciętnego amerykańskiego nastolatka, stad mu nie przeszkadza, fabuła i niedorzeczność wydarzeń ,bo to rzeczy drugorzędne. Aby tylko były wybuchy i krew i z jeden moment..Narazie.
Niestety nie oglądałeś całego film - Jeden z bękartów pochodził z Austrii a drugiego odbili z więzienia.
Co do Pearl Harbor to widzę że o tym ataku nie masz najmniejszego pojęcia. Po pierwsze: Amerykanie sprowokowali JP żeby na ich zaatkowali odcinając im dostawy ropy i innych surowców (wszystko dlatego żeby mieć pretekst do włączenia się do wojny z której wynikają bardzo duże profity. Po II WŚ USA jeszcze bardziej umocniło rangę supermocarstwa).
Co do filmu który miał być luzacki i lekko zabawny (niezgodny z historią, bo kto widział Żydów-partyzantów-komandosów czy jak ich zwiecie w czasie II WŚ.Co innego po wojnie tak: patrz organizacja Rache) wyszedł znakomicie. Ja jakoś nie widziałem w nim zbytniego chwalenia się Amerykanów, równie dobrze chwalili się Niemcy :P (zbytnie promowanie USA mamy w Szer. Ryan'ie - jacy to są dobrzy i humanitarni oraz w Hurt locker i w jeszcze kilka by się znalazło).
Co do roli Pitta to taki właśnie miał być. Podejrzewam że Tarantino specjalnie chciał ukazać typowego Amerykanina groteskowo.
Także więcej luzu.
Aha jeszcze zauważyłem że ten film nie jest dla ciebie w sensie, podam przykład: na siłe oglądam melodramat lub jakiś romans, kom. romant., jak zapewne widzisz mało facetów ogląda takiego typu rzeczy po czym oceniam go na 1,2 lub 3/10. Każdy ma ul. gatunki filmowe i pewnych się po prostu nie tyka (dla własnego dobra :)).
Że co proszę? Nie jest dla mnie? Bo co? Bo jestem kobietą, którą może interesować tylko głupiutka komedia romantyczna albo łzawy melodramat? Jedyne czego nie mam zamiaru tykać to takiego ignoranta jak Ciebie... Ja pisząc moją opinię odniosłam się do filmu, a nie do konkretnego użytkownika. Może i nie jestem "wyluzowana", ale Ty za to jesteś niewychowany.
Tyle w temacie.
Może i jestem niewychowany wg Ciebie (skąd możesz to z resztą wiedzieć) ale przynajmniej nie poniżam tutaj nikogo i mam szacunek do Twojej opinii nt. filmu. Nie pluje jadem (a mógłbym to zrobić bo obrażasz jeden z moich ul. filmów :P) jak to w powyższym poście zrobiłaś tylko wyrażam swoje zdanie.
Aha i jeszcze jedno: Czy "Bękarty Wojny" był Twoim pierwszym filmem wojennym?
Właśnie mnie poniżyłeś, twierdząc, że ten film jest zbyt ambitny jak dla mnie. Z resztą mam dość tej wymiany zdań. Życzę miłego oglądania wojennych filmów.
P.S To nie był mój pierwszy wojenny film.
Jakaś ty ograniczona, smutne. Bękarty wojny są filmem wojennym tylko na papierze, bo tak naprawdę wojna schodzi tu na dalszy plan i jest tylko tłem do opowiedzenia kilku fajnych historii. Tarantino właśnie drwi z wiecznie odważnych Amerykanów, a nie ich gloryfikuje. Może jeszcze powiesz, że skoro nazistowski Landa był najinteligentniejszy w tym filmie, to znaczy, że Tarantino propaguje nazistów?