Pamiętam, jak oglądałem "Błękitną lagunę" po raz pierwszy, na kasecie VHS. To było jakieś 16 lat temu, czyli trochę wody od tamtego czasu upłynęło. Wtedy byłem zauroczony obrazem tropikalnej wyspy i przygód głównych bohaterów. Wczoraj postanowiłem zmierzyć się raz jeszcze z "Błękitną laguną" i niestety, oglądając film po wielu latach, muszę przyznać, że trąci myszką i naiwnością. Widoki wciąż zapierają dech w piersiach, ale to już nie to samo. Mimo tego, produkcja wciąż jest do strawienia, choć dla mnie nie ma już tego uroku, co kilkanaście lat temu.