Film, jakiego się nie spodziewaliście. Nawet energetyczny zwiastun nie oddaje tego, z czym tak naprawdę widzowie mają do czynienia. Można przywoływać różne skojarzenia, wrażenia, a i tak obraz Edgara Wrighta solidnie zaskoczy, sprawiając rozkoszną niespodziankę.
To dobrze znana, skonstruowana na czytelnym schemacie historia. A mimo to film aż promieniuje ożywczą i świeżą energią. Jest zrobiony tak wprawną i lekką ręką, przesycony nieposkromioną miłością do kina. Ogląda się go z równą przyjemnością, co "eksperymentalne" kino Nolana. Przy tym widać, że Wright dysponował w końcu większym budżetem, co przekłada się przede wszystkim na inscenizacyjną stronę projektu. A cała magia właśnie na tym polega. Czyli, jak ta opowieść jest relacjonowana. Perfekcyjnie i z pomysłem.
Kino zrealizowane niezwykle sprawnie. Naturalnością i świeżością inscenizacyjną bez problemu powinno zawstydzić ostatnie części "Szybkich i wściekłych".