Miałem dać 4, ale zakończenie jeszcze gorsze niż cały film, to brytyjski thriller osadzony w środowisku londyńskich klubów nocnych, w którym barman Danny wplątuje się w świat przestępczy po tym, jak zostaje zmuszony do dokonania brutalnego czynu na zlecenie swojego szefa. Film próbuje łączyć elementy dramatu psychologicznego i kina gangsterskiego, ale efekt jest nierówny.
Atutem jest mroczny, duszny klimat ulice Londynu są pokazane bez upiększeń, a kamera często podąża za bohaterem w klaustrofobicznych wnętrzach klubów czy zapleczy. Niestety, historia jest przewidywalna od pierwszych minut, a rozwój fabuły opiera się na schematach, które widzieliśmy w dziesiątkach podobnych produkcji.
Postacie są dość jednowymiarowe Danny jest typowym „chłopakiem z dobrym sercem w złym świecie”, a czarne charaktery są tak stereotypowe, że trudno w nie uwierzyć. Do tego dialogi momentami brzmią sztucznie, co osłabia realizm. „Baseline” miał potencjał na mocny, kameralny thriller, ale zamiast tego wyszedł film przeciętny, momentami wręcz nużący