Nie słuchałem złych opini krytyków ,poprostu chciałem jak
każdy sam się przekonać..
Każdy czytając komiksy Batmana chciałby zobaczyć go w jak najmroczniejszej
wersji na dużym ekranie.
Wszysycy sugerowali że ten mroczny klimat jest w BvS...
Ja jednak go tylko odczułem przez minute..Ale może zacznę od początku.
Wstęp filmu może nie jest rewelacyjny to w miarę udany,
znów mamy scene z rodzicami Bruce'a- troche to już jest nudne ale nie uniknione skoro znów mamy nowy film o Batmanie i od innego reżysera..
Niechce się czepiać już tego że odruch rodzica Batmana jest bezmyślny i nie spójny z komiksami.
Akcja filmu przez pierwsze 12 minut jest ciekawa i wprowadza w nas w tajemnice dlaczego Bruce Wayne przestaje "lubić" Supermana.
Pożniej jest chyba coraz gorzej..poprostu nuda ,gadanie i nuda..
Durnowate postacie jak Lex Luthor i panienka Człowieka ze stali jeszcze bardziej wkurzają widza.
Za duża chcieli naładować w jeden film i wyszło tak jak by nic sie nie trzymało kupy..
Jedynie na plus to moim zdaniem rola Bena Afflecka-Jego zbroja i głos był genialny ale tylko tyle.
Superman Drętwy ale nie może byc inny bo to nie Deadpool..
Wonder woman ma potencjał ale mi się wydaje że za bardzo che być idealna
w tym filmie,i za dużo mi tu pachnie Kobietą Kot.
Ostatni przeciwnik naszej trójki to nie udany komputerowo potwór Doomsday który jest dziki jak by cały rok był na smyczy.
Moje podsumowanie :
Film mogłby byc lepszy ,jest naciągnięty i czasem nie zrozumiały dla zwykłego widza..Klimat momentami lekko mroczny ale nic więcej.
Muzyka gienialna jak zawsze.Do tego nie można się przyczepić.

Licze na wasze komentarze,czy się zgadzacie czy nie z moją recenzją,opinią..